501 30 5
                                    

   Wstaję gdzieś około 14. Świetnie, później pół nocy będę męczył się, żeby zasnąć, usnę nad ranem i wstanę po południu. Błędne koło. Koło? Nie, chyba okrąg... Kurwa, jestem humanem, nie będę się zagłębiać w matematyczne pojęcia.

Ty też nim jesteś. To kolejna rzecz, która nas zbliża. Chociaż nie wiem. Bardziej może zbliżyć, niż serio to robi...

Poszedłem od niechcenia do łazienki i wziąłem prysznic. Jednostajne krople idealnie rozbudziły mój słuch. Wcześniej coś dudniło mi w uszach, pewnie jeszcze po nocy. W końcu znowu usnąłem w słuchawkach, to co się dziwić. Czasami wyobrażam sobie, że kabel zaplątuje się na mojej szyi, a ja przypadkiem umieram. To chyba nie dobrze, prawda? Zresztą musiałbym się niemiłosiernie wiercić, żeby do tego mogło chociaż dojść, a później jakoś pociągnąć... Kurwa, o czym ja myślę? «Nie mam powodu, by umierać»

Może póki co kupię sobie słuchawki bezprzewodowe… Ta, pewnie zgubię już po dniu, bez sensowne.

Wychodząc z kabiny przypomniałem sobie o obowiązkach. Kurwa, znowu coś zjebałem. Kto by się spodziewał?

Wroobel

Przepraszam Cię stary, nie wyrobie się na 15. Mogę przyjść później? ¹⁴'³²

Spytam Janka czy on może przyjść teraz, bo też mam go na dziś umówionego, a on mieszka blisko... ¹⁴'³⁴

Zgodził się, bądź o 17 ¹⁴'³⁹

Ok, jeszcze raz przepraszam za kłopot
¹⁴'⁴⁰

  Zdążyłem w między czasie umyć zęby, więc „poranną“ łazienkę miałem załatwioną. Wszedłem do kuchni, z ręcznikiem przewiązanym w pasie. Moich rodziców i tak nie ma, to co się będę ograniczał.

Chciałem zacząć dzień od kawy, ale przypomniałem sobie o umytych zębach. Ugh, myślenie przyszłościowe to nie była moja mocna albo chociażby średnia strona.

Wziąłem z blatu butelkę wody i napiłem się jej. Zdążyłem jeszcze zażyć codzienną dawkę leków, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Momentalnie przypomniałem sobie o Gosposi. Udałem się szybko i przede wszystkim cicho do siebie, żeby tylko jej nie spotkać. Śliniła by się i próbowała flirtować. Zamknąłem pokój na klucz i rzuciłem się na łóżko.

W sumie to lepiej, że ty masz przede mną. Może przyszedł byś za szybko i słyszał, jak rapuje. Speszyłbym się. Ja tak w sumie zrobię... Tylko tajnie, żebyś o tym nie wiedział, a jak już, to zrzucę na to, że nie chciałem się spóźnić. Błagam, tylko nie chciej się zostać...

Och Janku, szaleje za tobą. Ciekawe, czy to odwzajemniasz... Tak, chyba jestem głupi, że myślę, że coś do mnie czujesz. Widziałem jakąś laskę na twoich igs. Niby nic, ale wole nie robić sobie nadziei.

Wyszedłem na balkon, na fajkę, żeby odreagować. Nie udało się to. Jedna z moich zapalniczek leżała na stoliku nocnym rozwalona, w drugiej skończył się gaz, a trzecia, czyli ostatnia, która miałem, spadła na balkon piętro niżej.

— Kurwa!– syknąłem.

Świecie, dlaczego mnie tak nienawidzisz? Zacząłem się rozglądać, co przydatnego mam na balkonie. Na zewnętrznej stronie parapetu leżała popielniczka i zapałki. Piromana ze mnie nie będzie, ale kilka razy się zdarzyło ich użyć.

Błędne Koło Michała Matczaka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz