Rozdział 3

36 2 7
                                    

Gdyby wymienić kilka osób, które pomimo upływu czasu nadal traktują swoje dzieci jak dzieci, to pani Salomea byłaby w pierwszej dziesiątce. Nie zauważyła, że jej syn jest już dorosły. Wtrącała się do jego życia bez przerwy. Miał dość narzekania, żeby w końcu znalazł kobietę. By przestał się zajmować pisaniem wierszy, tylko zaczął się rozglądać za tą jedyną. Tak, Salomea czekała z niecierpliwością na urocze pięcetplusy znaczy się wnuki. Chyba nie muszę mówić, że jej koncepcją dalszego życia Juliusza różniła się od samego zainteresowanego. Był to jeden z powodów, dla których Juliusz wyprowadził się do Paryża. Jego matka nienawidziła dużych miast, ale nie chciała być zbyt daleko od syna. Zamieszkała, więc w jednej z podparyskich wiosek. Ale pomimo wszystko jeśli ktoś miał pomóc finansowo Juliuszowi to byłaby to właśnie Salomea Słowacka.

-Synku, aleś ty wyrósł – kobieta usiadła na kanapie. Wzięła stojącą herbatkę na stole i upiła łyk.

-Mamo, wiem, że pragniesz bym znalazł miłość swojego życia...

-Dopiero teraz zamierzasz coś z nim zrobić – przerwała. - Kontynuuj

-Ale w Paryżu nie ma żadnych interesujących kobiet, dlatego postanawiam wyjechać do Wiednia. Mój przyjaciel pilnie potrzebuje leku dostępnego tylko tam, a może w stolicy Austrii uda mi się znaleźć miłość? Wrócę do Paryża z moją nową miłością, ale potrzebuje Twojego wsparcia finansowego.

-Julek, chuchnij – nagle starsza kobieta nachyliła się nad synem. - Czy ty jadłeś gluten?

-Nie, mamo skądże – zaprzeczył.

-Wracając, ile Ci trzeba?

-Lek, opłaca ten mój przyjaciel Fryderyk. Wyskrobał swoje oszczędności i napisał kilka jak zwykle świetnych utworów, więc brakuje mi niewiele. Na podróż dzielę się z Adamem...

-Adam? Jaki Adam? Porządny chłopak? Kim jestem? - Salomea zasypała poetę pytaniami.

-Mickiewicz. Polski poeta. Porządny nigdy w życiu. (Mój chłopak – autorko zwolnij. Pozdrawiam Narrator).

-Przechodząc do konkretów: ile?

-2000 franków.

-Drogo – skomentowała kobieta, ale podeszła wolnym, majestatycznym tak jak cała jej osobowość krokiem do kredensu. Wzięła z półki porcelanową, białą niczym niezapisana kartka świnkę. Odkręciła i po chwili na jej pomarszczoną dłoń spadły monety. Następnie uśmiechnęła się i podała je synowi.

-Wykorzystaj je dobrze.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ferenc (x Fryderyk" autorka dostała fangrilu. Ludzie. HELP. Narrator. ) oparł się o framugę drzwi i przyjrzał Fryderykowi. Mężczyzna gestykulował przed lustrem.

-Jesteś świetnym aktorem, wiesz?

-T-tak- wyjąkał zaskoczony i odwrócił się w stronę rozmówcy. A potem jak bryska w „Mam kogoś lepszego" rzekł: - Dzięki

-Jesteś wielki

-Przesadzasz – mruknął pod nosem.

-Udajesz chorobę. Jesz kwiatki, aby potem je zwymiotować. Osłabia to Twój organizm, a Twoje zdrowie nie jest najlepsze. Dlaczego? By pogodzić najbardziej zwaśnionych niczym wielkanocny żurek Polaków. I Twoim zdaniem największych. Rozumiem niezgoda rujnuje, ale lekko przesadzasz. Nawet więcej niż trochę.

-Wydaje Ci się – skłamał Chopin tak jak ja gdy rodzice mnie pytają co robię w necie. - A niby kto jest największy?

-Ty- Węgier uśmiechnął.

-Może zagramy? - zaproponował zarumieniony pianista. Po chwili po pokoju dało się słyszeć cudowne dźwięki wydobywające się z fortepianu.


Notka
od Narratora

Naprawdę
nie wiem, co sprawiło, że zgodziłem się być narratorem.
Myślałem, że to poważna książka. Co dostałem? Marną parodię.
Wiem, że powinienem siedzieć cicho, ale... jak autorka robi
przypisy. Nie mogę się powstrzymać, by nie wykreślić jej
„wspaniałych" dodatków. Czy Wy serio chcecie by w przypisach
zdradziła Wam wszystko? Ona jest do tego zdolna. Naprawdę. Jest
mocno walnięta, więc przestańcie śmiać z jej przypisów. To mimo
wszystko ma być poważne dzieło? Nie będę tylko ja o to dbał.

Czekajcie...

.

GDZIE JEST DATA WYGAŚNIĘCIA KONTRAKTU!?


Notka od autorki

Narrator to ch*j

Hanahaki, Wiedeń i wieszcz, czyli jak Słowackiewicz stał się kanonemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz