#6

5.7K 433 83
                                    

Tak naprawdę zawsze miałam słabość do męskich perfum. Oczywiście nie lubiłam wszystkich, ale były te zapachy, które wprost uwielbiałam. W końcu nie z przypadku mój tata zawsze najlepiej pachniał na wywiadówkach. Każda dziewczyna ma jakąś słabość, prawda? Moją są perfumy.

Obolała podniosłam głowę i dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że leżę na podłodze wyłożonej czerwoną wykładziną. Przyłożyłam dłonie do skroni, żeby upewnić się, czy moja głowa jest w odpowiednim miejscu, bo czułam jakby coś rozrywało ją od środka. Nie do końca pamiętam, co stało się wczoraj wieczorem. A przede wszystkim - w nocy. Rozejrzałam się po pokoju. Na łóżku leżały dwie osoby. Obok, na fotelu spała kolejna. I oczywiście ani jednej z nich nie znałam. Złapałam się kantu szafki i spróbowałam wstać tak, żeby się nie przewrócić. Po wykonaniu za szybkich, jak na stan mojego organizmu ruchów straciłam równowagę i po raz kolejny podtrzymałam się dzięki szafce. Oczywiście strąciłam jakąś rzecz, która spadając zaczepiła o stolik i narobiła niemało hałasu.

-Kurwa - mruknęłam modląc się w duchu, aby nie były to prochy po babci Sammy'ego.

Zamrugałam oczami kilka razy, a kiedy odzyskałam orientację ruszyłam dalej. W domu było bardzo zimno, albo może to tylko ja i mój kac. Wszystkie okna były pootwierane, ale w domu nadal unosił się nieprzyjemny zapach wszystkiego, co było wczoraj palone.

Przytrzymałam się poręczy i zeszłam na dół. Dopiero dzięki wielkim oknom znajdującym się w salonie zobaczyłam, że na zewnątrz jest pochmurno i... niewakacyjnie? Uznajmy, że takie słowo istnieje.

Oparłam się o ścianę pozostając niezauważoną. Na kanapie, z telefonem w ręku siedział Shawn. Miał na sobie biały t-shirt i bordową bluzę, zwykłe szare spodnie i czarne vansy. Jego włosy były zmierzwione, jakby w nocy robił nieprzyzwoite rzeczy. Dlaczego, do cholery, to w ogóle przeszło mi przez myśl? Widać, że był niewyspany, bo wyglądał tak, kiedy po nocach rozmawialiśmy na Skype. Zawsze miałam wyrzuty sumienia i kazałam mu iść spać. Chłopak podniósł wzrok z nad telefonu i popatrzył na mnie.

-Gdzie byłaś? Szukałem cię - zaczął przeczesując włosy.

-Nie wiem. W jakimś pokoju - odparłam zgodnie z prawdą i podeszłam bliżej chłopaka, po czym usiadłam obok niego podkulając nogi.

-Wszystko w porządku? Nie wyglądasz zbyt dobrze.

-Dzięki. Powinieneś wykorzystać to jako tekst na podryw - odparłam przewracając oczami.

-W zasadzie, właśnie to zrobiłem - uśmiechnął się lekko, chyba zadowolony z własnych słów.

-Nie pamiętam 1/3 wczorajszych wydarzeń, boję się, że za 9 miesięcy będą z tego problemy, głowa mi pęka, spałam na jakiejś cholernie twardej podłodze, a na koniec zbiłam wazon z prochami babci - powiedziałam z sarkazmem.

-Prochy babci? - otworzył szeroko oczy, a następnie wybuchnął śmiechem. -Poza tym, co robiłaś na podłodze?

-Wiesz, wydaje mi się, że spałam. Mam nadzieję, że tylko to - mruknęłam ponownie układając dłonie na skroniach.

Chłopak wstał, a kiedy wrócił wręczył mi białą tabletkę i szklankę wody. Skinęłam głową na znak wdzięczności, bo nie miałam siły ani ochoty na rozmowę.

To niesamowite, jak Shawn jest opiekuńczy. Jego przyszła dziewczyna będzie miała wielkie szczęście, bo taki chłopak to skarb. Nie będzie miała z nim lekko, bo ma swoje humorki, ale myślę, że zdoła to przecierpieć. Ja na pewno bym umiała.

Brunet odwrócił się na pięcie i wyszedł przed dom. Usłyszałam głos Cama i Sammy'ego zanim zamknął drzwi, więc powoli wstałam i podążyłam w ślady Shawna. Cała trójka stała w okręgu paląc papierosy.

-Witamy panią w świecie żywych - powiedział Sammy unosząc rękę w górę na znak powitania.

-Masz strasznie niewygodne podłogi - skomentowałam i skrzyżowałam ręce na piersi, żeby lekko się ogrzać. Chłopak wybuchnął śmiechem. -Bardzo zabawne.

Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam zgrzytać zębami. Co, do cholery, z tymi wakacjami jest nie tak? Cameron już zaczął zdejmować bluzę, ale Shawn zmierzył go znaczącym spojrzeniem i okrył mnie swoją. Jego i zarazem moją ulubioną bordową bluzą. Uwielbiałam go w niej.

-Nie wiem, czy teraz ci ją oddam - powiedziałam zakładając kaptur na głowę. Shawn objął mnie i zaczął pocierać moje ramiona, żeby było mi cieplej. Oparłam głowę na jego piersi wdychając jego perfumy.

***

Około czterdzieści minut zajęło nam sprzątanie domu. W zasadzie nie wiem po co to robiłam, w końcu to nie była moja impreza, przyszłam praktycznie pod jej koniec no i to nie mój dom. Kiedy w większości powyrzucaliśmy pozostałe po imprezie śmieci mogliśmy wracać do domu. Pożegnaliśmy się z gospodarzem i opuściliśmy jego skromne progi.

Pogoda totalnie się popsuła. Zaczął padać deszcz, robiło się coraz chłodniej i ciemniej. Idealnie na wakacje. Znając życie następny tydzień spędzimy w domu grając na XBOXie.

-Czyli co? Jesteście w końcu razem? - zaczął Cameron przerywając tym samym ciszę panującą w samochodzie.

-Po czym to wnioskujesz? - odparł Shawn kładąc dłoń na oparciu przedniego siedzenia i zbliżył głowę.

-Stary, aż tak byłeś nawalony, że nie zapamiętałeś co się działo? Może ci przypomnę. Na wejście zaczęliście się całować, a w zasadzie zjadać - mruknął, co sprawiło, że oblałam się rumieńcem. -Później specjalnie na was nie patrzyłem, ale sam fakt, że usiadłeś z nią z tyłu o czymś świadczy - zkwitował patrząc w lusterko i utrzymując ze mną krótki kontakt wzrokowy.

Shawn spojrzał na mnie z... rozbawieniem? Zakłopotaniem? Sama nie wiem. Po prostu spojrzał. To była jedna z tych chwil, w których wszystko dookoła znika, a pozostajesz tylko ty i osoba, na którą patrzysz. Wpatrywałam się w każdą plamkę na tęczówkach jego oczu. Moim oczom ukazał się uroczy uśmiech, który chwilę potem dopełnił śmiech. Uniosłam brew i ze zdziwieniem spojrzałam na chłopaka z miną „Na pewno wytrzeźwiałeś?". Ten tylko zbliżył swoją twarz do mojej, popatrzył mi w oczy na ułamek sekundy i złączył nasze usta.

Po powrocie do domu Cameron ogłosił wszem i wobec, że jesteśmy razem, chociaż tak naprawdę nie byliśmy. Nie wiem, czym jesteśmy i czy w ogóle czymś będziemy.

Rzuciłam się na łóżko i poczułam ulgę. Ostatnie dni przyniosły mi garstkę wrażeń, a to ten czas, w którym położę się, zamknę oczy i będę miała wszystko głęboko w poważaniu. Może nie wszystko, ale większość.

Do mojego umysłu wkradło się wspomnienie jego ciepłych ust na moich, jego spojrzenia, jego łapczywości, kiedy pocałowaliśmy się pierwszy raz. Na początku może trochę myślałam, że to tylko pod wpływem alkoholu, że rano obudzimy się nic nie pamiętając. Teraz wiem, że to chyba nie tylko przez procenty i za dużą ilość drinków.

Usłyszałam ciche pukanie do pokoju, więc odwróciłam głowę w stronę drzwi w celu sprawdzenia, kto zakłóca mój cenny spokój. Widząc Shawna wróciłam do poprzedniej pozycji. Leżałam na prawym boku wpatrując się w latarnie znajdujące się na ulicy. Łóżko lekko się ugięło, a chwilę później czułam jego ciało przy sobie i rękę wślizgującą się pomiędzy moją talię a łokieć. Złapałam jego dłoń i złączyłam nasze palce razem. Położył głowę zaraz przy mojej szyi i lekko pocierając ją nosem, ułożył się wygodnie. Czułam równomierne, ciepłe oddechy na karku, które wywoływały na moim ciele ciarki.

-Shawn? - zaczęłam i poczułam, jak kąciki jego ust się unoszą.

-Tak?

-Kocham cię - powiedziałam zaciskając nasze dłonie mocniej.

-Ja ciebie też - odparł po chwili. -Ale nie tak, jak byś tego chciała.

-Skąd wiesz, czego chcę? - mruknęłam lekko oburzona.

-A czego chcesz? - ciągnął dalej.

-Ciebie.

---
Krótki, bezsensowny, ale jednak mi się podoba.

Jak myślicie, Emily dobrze wydaje się, że coś wydarzyło się w nocy, czy to tylko przeczucie?

lose your focus // shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz