EPILOG

1.1K 42 35
                                    


info! akcja dzieje się po rozdziale 30eth.

Każdy w swoim życiu doświadczył momentów, o których pragnie zapomnieć, które sprawiają, że łzy gromadzą się w ich oczach, a gardło nieprzyjemnie ściska. Momenty te są próbami, postawionymi przez los na naszej drodze. Mimo to warto walczyć. Walczyć dla tych dobrych chwil. O tym właśnie przekonała się ta dwójka. Nathaniel Shey i Victoria Clark walczyli i zwyciężyli.

24.02.2022

POV: VICTORIA CLARK

Poczułam mocny ból w okolicach skroni, kiedy tylko podniosłam się z niewygodnego materaca. Niepewnie otworzyłam powieki. Oślepiło mnie lekkie światło, które oświetlało pomieszczenie. Rozglądnęłam się dookoła siebie i zamarłam. Pomieszczenie było w większości puste i ciemne, gdzie nie gdzie tylko oświetlone przez światło z kominka.

— Co jest do cholery? — wyszeptałam sama do siebie trzymając się za skronie.

Nie miałam pojęcia co się wokół mnie dzieje i gdzie jestem, ale nawet mnie to nie interesowało. W głowie miałam tylko jedno pytanie – gdzie jest Nathaniel? Ostatnie co pamiętam to sytuacja z.. naszego domu. Strzał. Jego krew. Mój płacz. Jego słowa. Ciemność. Odeszłam razem z nim, bo nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Martwiła mnie, jednak jeszcze jedna kwestia. Wszystko co zdarzyło się tamtego wieczoru pamiętam jak przez mgłę. Brak szczegółów, przybycie Emiliano bez jakiejkolwiek eskorty no i absurdalne pojawienie się Scotta.

— Musze go znaleźć.. — szepnęłam po tym jak wyrwałam się z myśli.

Kiedy już chciałam wstawać poczułam uścisk na moich obydwu kostkach. Spojrzałam w dół i zorientowałam się, że moje nogi są wręcz przykute do łóżka. Nie, to nie może być prawda, ja musze go znaleźć. Szarpnęłam nogą mocniej, mocniej i jeszcze mocniej, ale metal ani drgnął. Moje kostki bolały cholernie, ale przecież nie mogę się poddać, nie mogę leżeć tu wieczność. Muszę go zobaczyć.

— Moja droga.. Zrobisz sobie krzywdę.

Poderwałam głowę, kiedy do moich uszu dotarł tak bardzo przeze mnie znienawidzony głos. Przede mną stała ona. W czarnej ładnie skrojonej sukience, wysokich szpilkach oraz marynarce. Giselle, moja biologiczna matka we własnej osobie. Zacisnęłam mocniej szczękę, kiedy napotkałam jej pełne nienawiści, ale i zadowolenia spojrzenie.

— Co ty tu robisz, gdzie my jesteśmy i czemu do cholery jestem zakuta w te pieprzone łańcuchy? I gdzie jest Nathaniel? — wysyczałam w jej kierunku nie starając się nawet zabrzmieć miło.

Jej oczy natychmiastowo pociemniały, gdy usłyszała ostatnie pytanie. Kąciki jej ust wykrzywiły się w kipiącym uśmiechu a kobieta ruszyła w kierunku szafki.

— Odpowiedz mi! — krzyknęłam w jej stronę — Piekło? Czyściec? No mów do cholery!

Kobieta nie odpowiedziała. Zamiast tego smukłą dłonią ściągnęła coś z szafki i odwróciła się w moim kierunku. Mój wzrok powędrował na przedmiot, który przed chwilą leżał na szafce. Ruszyła w moją stronę z wielką strzykawką napełnioną nieznanym mi płynem. Stukot jej szpilek odbijał się od czarnych ścian pomieszczenia.

— Och córciu... żadne z podanych — mruknęła i wykrzywiła usta — Spokojnie dowiesz się niedługo co cię czeka po drugiej stronie. Mogłam co prawda zrobić to od razu, ale chce widzieć, jak zwijasz się z bólu i umierasz na moich oczach.

Pokręciłam głową słysząc jej słowa. Była coraz bliżej, a ręka ze strzykawką nieznacznie się uniosła.

— To niemożliwe — wyszeptałam — Ja..

Epilog Extinguish The Heat - fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz