Minął już tydzień od kiedy zaczęłam swoją pracę jako najbliższa służąca panienki Laury. Maria miała ze mną nie małe utrapienie, bo przez cały czas robiłam coś źle.
"Toż to tak nie można" , "to nie przystoi" -powtarzała mi w kółko, a ja starałam się zapamiętać wszystko co miała mi do przekazania. Często moja rola sprowadzała się jedynie do biernego obserwowania tego co robiła. Nic dziwnego, kobieta, pomimo młodego wieku była najlepsza w swoim fachu, a ja miałam się od niej uczyć by jak najszybciej móc przejąć jej obowiązki Każdego wieczora i poranka, tuż po wschodzie słońca, siadałyśmy na skraju mojego łóżka i kobieta cierpliwie tłumaczyła mi wszystkie moje obowiązki, omawiała szczegółowy rozkład dnia i dzieliła się wieloma przydatnymi radami, które mogła znać tylko osoba tak blisko związana z panienką. Kiedy pełna niepewniści zwierzałam się ze wszystkich swoich obaw kładła dłoń na moim ramieniu i uspokajała mnie spokojnym głosem zapewniając, że wszystko będzie dobrze i że na pewno ze wszystkim sobie poradzę .Zostałam przydzielona do panienki Laury jako pomoc dla jej obecnej służącej, ale nie było dla mnie tajemnicą, że już wkrótce bedą musiała ją calkiem zastąpić. Maria dość szybko poinformowała mnie, że planuje zakończyć swoją służbę i wyjechać z miasta. Przyczyny tego stanu rzeczy nie znałam, Maria nie mówiła zbyt dużo o sobie... Za to bardzo dużo mówiły o niej inne dziewczęta z pałacowej świty. Usłyszałam wiele plotek na jej temat, w większości nieprzyzwoitych i pełnych oszczerstw, ale nie dawałam im wiary. Maria wydawała się w końcu miłą i spokojną osobą, której w żadnym wypadku nie można było oskarżyć o tak karygodne postępowanie.
Wszystko jednak odmieniło jedno wydarzenie. W środku nocy obudziły mnie przyciszone, pełne emocji głosy. Nie byłam w stanie ani usłyszeć dokładnej treści rozmów, ani odgadnąć kim są osoby, które prowadziły tę nietypową konwersację o tak późnej porze. Jedyne czego byłam pewna to fakt, że rozmawiały ze sobą dwie osoby, kobieta i mężczyzna. Męski głos był poważny, zdawał się karcić kobietę jednoczeście próbując ją do czegoś zmusić. Kobieta w większości siedziała cicho jedynie z rzadka dało się usłyszeć jak odpowiada coś przestraszona. W końcu rozmowy ucichły. Drzwi otworzyły się i ktoś wszedł do środka. Usłyszałam jak stary siennik zaskrzypiał pod ciężarem ciała, a w następnej chwili do moich uszu dobiegł stłumiony szloch.
- Maria?- zapytałam ostrożnie, podnosząc się
Odpowiedziała mi cisza przerywana cichymi pociągnięciami nosa. Po chwili namysłu podeszłam do jej siennika i usiadłam na jego skraju. Dziewczyna leżała skulona z twarzą wbitą w pościel.
- Już dobrze - przejechałam dłonią po jej mokrych od potu plecach.
Wzdrygneła się czując dotyk, spięła mięśnie i niechętnie odwróciła się by spojrzeć w moją stronę. W jej pełnych łez oczach odbił się nikły blask księżyca padający z okna naprzeciwko. Kobieta obdarzyła mnie smutnym spojrzeniem i rozpłakała się na powrót, opadając głową na moje uda.
- Ciii ... Będzie dobrze - powiedziałam cicho a ona w odpowiedzi pokręciła przecząco głową. Kosmyki włosów przykleiły się do jej opuchniętych od płaczu policzków, więc delikatnie odgarnełam je z jej twarzy.
- Chodzi o tego mężczyznę, z którym rozmawiałaś ? ... Kto to był? ... Groził ci?
Przez cały czas kręciła przecząco głową i wtulała we mnie twarz, przemaczając mi koszulę nocną słonymi łzami.
- On ci coś zrobił .... , ale jest kimś ważnym ..... prawda ?
Kobieta zastygła, jej szloch ucichł na chwilę, nie ruszała się przez parę długich sekund. Czułam pod palcami jak spięła wszystkie mięśnie, a na jej skórze pojawiły się kropelki potu.
- Tak - wyszeptała w końcu łamiącym się głosem pełnym wewnętrznego cierpienia i umilkła na nowo.
Przyciągnęłam ją do siebie i przytuliłam mocno, nie protestowała, jej ciało było osłabione i wiotkie, całkowicie mi się poddała. Znów zaniosła się płaczem, krzyk bezsilności wydobył się z jej gardła. Przestraszona przysłoniłam jej usta dłonią, nie wolno nam hałasować nocą.
- Ciii - powtarzałam uspokajająco - On ci już nic nie zrobi
Znów zaprzeczyła ruchem głowy, wyplątała się z mojego uścisku i złapała moją dłoń. Cały czas patrzyła mi poważnym wzrokiem prosto w oczy. Położyła moją dłoń na swoim podbrzuszu. Podążyłam wzrokiem za dłonią Marii, zatrzymałam się na chwilę na miejscu gdzie położyła moją dłoń, zamrugałam i spojrzałam jej w oczy. Uśmiechnęła się smutno, jakby chciała tym gestem przytaknąć, uświadomić mi, że zgadłam i to jest dokładnie to o czym myślę. Drgnęłam, otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć, ale nie wydobyłam z siebie żadnego dźwięku. Po policzkach kobiety popłynął strumień łez, rzuciła się w moje ramiona i płakała długo, a ja przez cały czas głaskałam ją uspokajająco po sklejonych od placzu i potu włosach i co jakiś czas ocierałam samotną łzę spływającą mi po policzku. Po długim czasie kobieta uspokoiła się, wyczerpana niekończącym się, rozdzierającym ją płaczem i niepewnością o przyszłość zasnęła wtulona we mnie. Oczy zaczęły mi się same zamykać, ziewnęłam cicho i przeciągle. Oparłam się ostrożnie o zimną kamienną ścianę i pozwoliłam swoim myślą odpłynąć.
CZYTASZ
Sikorka (gxg)(Zawieszone)
RomanceCzy spragniona miłości dusza jest w stanie oprzeć się widokowi ukochanych ust ? I czy miłość dwóch młodych kobiet w XVII w jest możliwa? Niezwykła opowieść o relacji pomiędzy młodą Panienką z dobrego domu i jej służącą