bajka o krzyku i ciszy

313 31 11
                                    

W żadnym przypadku nie jest to praca robiąca na złe autorce!! Chciałam spróbować napisać taką bajkę, ponieważ zaciekawiło mnie to. Całość trylogii znajdziecie u pizgacz, tu jedynie takie bzdury, które wpadły mi do głowy!

– Dobrze opowiem wam bajkę! – zawołał tubalnym głosem, przez co nawet dorośli spojrzeli na niego z podekscytowaniem. – Ale jest to bajka długa, zawiła, pełna strasznych momentów, ale i wielkiej radości! – postraszył ich, przybierając różne miny.

Theodor znów się uśmiechnął i nieco ściszył głos.

– Opowiem wam bajkę o tym, jak krzyk zakochał się w ciszy – powiedział tajemniczo, co wzbudziło w dzieciach jeszcze większe zainteresowanie. – A więc słuchacie uważnie... – zaczął i rozejrzał się dookoła. Jak się okazało nie tylko dzieci chciały posłuchać tej opowieści. – Pewnego deszczowego dnia krzyk spotkał ciszę. Oboje od razu się nie polubili. Byli całkowitymi przeciwieństwami siebie, a także mieli inny pogląd na świat. Krzyk był wybuchowy i podejmował gwałtowne decyzje. Wokół siebie wytwarzał mur, oddzielający go od uczuć. Nie dopuszczał nikogo bliżej do siebie, ani nie ufał zbyt wielu. Chciał sam radzić sobie ze swoimi problemami. Nawet wtedy, gdy go przerastały. Za to cisza była spokojniejsza. Działała według określonych zasad i poglądów na świat. Ze względu na opowieści innych, trzymała się tylko w gronie takich jak ona. Jednak nie znała ona tej bajki od strony osób, które uznała za nieodpowiednie. Ale istniała rzecz, w której byli podobni. Oby dwoje byli w stanie poświęcić się dla dobra swoich bliskich. Nie liczyła się nawet cena za jaką musieliby to zrobić. Los chyba chciał, aby krzyk i cisza wpadali na siebie przypadkiem. Z czasem zaczęli siebie nienawidzić, jednak pewnego dnia coś się zmieniło. Krzyk ujrzał w ciszy coś czego wcześniej nie dostrzegał, a mianowicie troskę i zmartwienie o bliskich. Wcześniej nie potrafił zrozumieć, że dla kogoś takiego jak ona, tak bardzo ważni mogą okazać się znajomi i rodzina. Uważał ją za osobę martwiącą się tylko o siebie, dla której najważniejsze jest wywyższanie się, ocenianie i pokazywanie się z jak najlepszej strony na tle innych. Mylił się, ona również. Ciszy ciężko było pojąć to co chciał jej przekazać krzyk. Jednak po czasie w końcu zrozumiała. To nie świat jest zły, tylko ludzie go takim czynią. Głupie plotki i zarzuty. Podział na lepszych i gorszych. Tylko po co to wszytko? Po to by bezsensownie oceniać ludzi, nie znając historii od ich strony. Mijały miesiące, a krzyk i cisza coraz bardziej zaczęli się rozumieć nawzajem. Nie zawsze była to zdrowa relacja jak z tych pięknych bajek. Nie byli idealni i mieli wady. Z czasem tylko oni potrafili najbardziej siebie zrozumieć nawzajem. Cisza coraz to bardziej poświęcała siebie by uratować krzyk. Jednak to mrok zawsze uparcie dążył za nimi. Bawił się ich pokiereszowanymi sercami. Po kilku latach nastał czas, gdzie musieli się rozstać i pójść w swoje strony. Było to bolesne, jednak nic na to nie mogli poradzić. Mieli swoje życia i inne cele. Minęły cztery lata, gdy znów cisza zawitała w miejscu, który od zawsze był jej prawdziwym domem. Jednak nie spodziewała się tego jak wiele tak naprawdę czasu upłynęło i ile mogło się zmienić. W końcu nastał dzień, w którym ponownie spotkała krzyk... ale był inny niż wtedy. Poukładał swoje życie i odciął się od rzeczy, które go niszczyły. Miał narzeczoną co jednak bardzo zabolało ciszę, jednak za nic nie dawała po sobie tego poznać. Chciała być silna. Nie tylko dla ciszy było to ciężkie, krzyk.. krzyk nie potrafił poradzić sobie z odejściem ciszy. Dopiero po jej wyjeździe zdał sobie sprawę z tego jak ważną role odgrywała w jego życiu. Gdy ją ujrzał, nie widział w niej tej samej osoby. Zmieniła się. Oni wszyscy się zmienili. Bo przecież tak działa czas. Choćby nie wiadomo jak chcielibyśmy go zatrzymać to się niestety nie da. Jednak krzyk nie był gotowy na to by stracić ją po raz drugi. Nie chciał, nie potrafiłby pozwolić jej na to. Cisza również tego nie chciała. Jednak na drodze do ich szczęścia stało sporo problemów, które przerastały ich obu. Mrok nie odpuszczał, chęć zemsty była silniejsza od logicznego myślenia. W końcu nastał i dzień, w którym zrozumieli, że nie potrafią żyć bez siebie. Nie byli już dwoma oddzielnymi organizmami, a jednym. Kochali siebie do upadłego, byli w stanie podpalić nawet piekło, gdyby ktoś stanął im na drodze. Jednak mrok jak zwykle okazał się silniejszy. Krzyk chcąc ochronić ciszę, poświęcił siebie. Jednak ona wiedziała, że bez niego nie mogłaby dalej normalnie funkcjonować. Umarła razem z nim. Umarli, by w końcu zaznać upragnionego spokoju i szczęścia, na które zasługiwali od samego początku. Ich relacja była czymś niezwykłym. Nie wiele osób miałoby tak wielkie zaufanie do drugiej osoby. Świat od samego początku wiedział, że byli sobie pisani... — odetchnął i się uśmiechnął — koniec.

Dzieci nadal wpatrywały się zaciekawione w Theodora. Prawdą jest to, że ta historia nie dotknęła ich jak zrobiła to z resztą. Wtedy spojrzał się w stronę swoich przyjaciół, swojej rodziny. Uśmiechali się smutno, a w ich oczach było widać wzruszenie.

— Dziadku — odezwała się Veronica. Jej duże, zielono-brązowe oczy wpatrywały się ze zastanowieniem w Theodora. — Bardzo smutna ta historia  — oburzyła się — Dlaczego ta bajka nie kończy się szczęśliwie? — zapytała zasmucona.

— Ponieważ, by historia była piękna nie musi zawsze kończyć się szczęśliwie moja droga — uśmiechnął się. 

— To było o nich prawda? — zapytała zaciekawiona. Co jak co Veronica była naprawdę sprytna i bystra. Szybko łączyła fakty.

Theodor westchnął głęboko, ale pokiwał głową.

— Tym bardziej jestem zdania, że powinni skończyć szczęśliwie. Po co komu taka historia miłosna, która kończy się tragicznie? — i to pytanie zupełnie zbiło z tropu mężczyznę. Nie spodziewał się po niej takiego pytania. Tak bardzo ją przypominała..

— A kto powiedział, że skończyli tragicznie?

— No ty, nie ma ich przy nas. Przecież umarli.

— Uwierz mi na słowo, że było to dla nich szczęśliwe zakończenie. A teraz chodź na chwilę, coś ci pokaże — wstał z wielkiego fotela.

Dziewczynka udała się w ślady dziadka, zarzucił na siebie płaszcz, a ona założyła na siebie bluzę. Włożyli buty i wyszli na zewnątrz. Wiał wiatr, padał deszcz i było zimno. Nie spowodowało to uśmiechu na twarzy ciekawej dziewczynki. W końcu Theodor stanął w miejscu i zaczął wpatrywać się w niebo. Zrobiła to samo, jednak nadal nie rozumiała zachowania starszego mężczyzny. Gdy błysnęły pioruny, podskoczyła i przytuliła się bardziej do dziadka.

— Chyba Nate znów wkurzył Vickey — zaśmiał się smutno. — Widzisz oni są tu cały czas z nami..

Dziewczynka jedynie się uśmiechnęła i to od dziś zaczęła patrzeć na niebo z całkiem innej strony...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 06, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Bajka o krzyku i ciszy Where stories live. Discover now