Prolog

12 1 1
                                    

To była ciemna, chmurzysta i zimna noc. Wracałam ze sklepu gdy pewien mężczyzna z maską na twarzy chwycił mnie za rękę i gdzieś zaciągnął. Przez chwilę pomyślałam, że ktoś go goni i chciał się jakoś ukryć wykorzystując do tego mnie, często dochodziło tu do bójek. Jego twarz była zakryta, miał ciemne ubranie, które pachniało alkoholem oraz potem. Jedyne co widziałam to cudowne ciemne zielone oczy, a na ich środku poszerzona źrenica. Jestem pewna, że upił się albo naćpał na imprezie w pobliskim klubie, w którym dziś był karnawałowy event. Gdy dotarło do mnie to, że jesteśmy sami - wystraszyłam się. Ja Sofia Enderson poczułam strach. Nie towarzyszył mi często. Miałam silną psychikę, nie bałam sie praktycznie niczego. Siatki spadły z hukiem na chodnik, a szklane słoiczki od razu się rozbiły. Zrozumiałam, że nikt go nie goni. Chwycił mnie mocno za nadgarstki i popchnął na ceglaną ścianę. Zaczęłam spodziewać się najgorszego, chociaż nie wiedziałam, co jest gorsze, morderstwo, czy przemoc seksualna. Próbowałam się wyrwać, naprawdę się go bałam. Krzyczałam, aby mnie zostawił, ale był silniejszy. Zdzierałam gardło błagając o pomoc, ale nikt mnie nie słyszał. Nikt mnie nie uratował. Byłam już świadoma tego jakie ma plany. Zaczął mną szarpać jakbym była śmieciem. Nikim więcej, po prostu zwykłym papierkiem, który można porwać, zniszczyć - i faktycznie tak zrobił. Nie byłam dla niego kimś. Zaczął zdejmować ze mnie ubrania, przepraszam, nie zdejmował - rozrywał je. Płakałam, tak bardzo płakałam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 09, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MASKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz