Myślę że najwłaściwej byłoby zacząć od gier offline. W ostatnim czasie naprawdę wracam do nich bo się inaczej w nie gra, niż w większość tych dostępnych w dzisiejszych czasach na rynku. I zazwyczaj to nie gacha. Następne rozdziały będą o specyficznie grach offline, które uważam za warte uwagi.
A jaka jest lepsza gra od rozpoczęcia niż Cytus, pierwsza rytmiczna gra, która zładowałam na komórkę... no tak naprawdę tableta.
Gra została wypuszczona na początku roku 2012 przez studio Rayark.
Do dzisiejszych czasów doczekała się sequela a na google play możemy znaleźć cytoid - fanowskie rozszerzenie gry na podstawie tej samej mechaniki rozgrywki.W porównaniu z wieloma grami rytmicznymi, cytus nowatorsko nawet po dziś czas podszedl do kwestii gameplayu. Ogólnie klikasz w kółka podczas grania, przytrzymujesz kółko aby zrobić slidera albo przejezdzasz palcem po wytyczonej trasie. Brzmi trochę jak Osu, prawda? Mapy jednak są kategorycznie inaczej robione przez jeden mały aspekt - linia która rusza się w górę i w dół, która mówi ci, kiedy masz kliknąć w kółko, rozpocząć slider itp. Kiedy linia idzie w górę, kółka są fioletowe. Kiedy idą w dół, są żółte.
Oto przykładowy gameplay.
Każda piosenka ma dwa poziomy trudności - łatwy i trudny. oczywiście, jak to bywa w rytmicznych grach, właściwa trudność jest szacowana od 1 (najłatwiejsze) do 9 (najtrudniejsze).
Vibe gry...
Przede wszystkim jak się wchodzi do gry rozpoczyna się spokojna, elektroniczna muzyka. Powoli kamera wjezdza na górę obrazu. Muzyka się rozkręca, wszystko na chwilę staje się białe aby wraz z dropem ponownie pokazać title screen z widocznym głównym bohaterem, Cytusem, na ekranie. Jego imię obok postaci, a pod nim mały tekst z "Click to start".Po kliknięciu możemy wybrać 1 z 10 rozdziałów + kilka bonusowych (niektóre są płatne, niektóre nie). Każdy ma po około 10 piosenek. Gdy się wszystkie zagra i otrzyma się na hard S, w rozdziale pojawia się nowa piosenka, która wtłumacza, co właściwie się dzieje w fabule. Czy to jest właściwie mapa czy nie, nie pamiętam. Nie chcę jednak sprawdzać na internecie bo doprawdy cała moja wiedza na grze wychodzi z mojego własnego doświadczenia.
To, co różni Cytus od innych gier to przede wszystkim brak reklam. Kiedyś trzeba było czekać 30 sekund aby rozpocząć melodię gdzie wchodził aspemt oglądania reklamy aby przyspieszyć czas, ale z dodatkiem nowych DLC zrezygnowali z tej opcji. Musiało to być i tak bardzo nie dawno.
Drugą rzeczą musi być to, jak widać, że devowie mają szacunek do każdej melodii w swojej grze. Doszło do tego, że jedna z piosenek - The Holy Knight - doczekała się całego własnego rozdziału w którym została opowiedziana historia dwóch postaci na okładce. Na celebracje 1 mln downloadów, gra też dodała rozdział, w którym zremiksowano wiele melodii z różnych rozdziałów i połączono z innymi. każda mapa ma na trudnej trudności level 9.
Nie wspomniałam o tym, ale każda piosenka ma ze sobą związany art. W mojej opinii, każdy z nich jest bardzo rozpoznawalny. W rozdziale gdzie znajdują się te wszystkie remixy, dano ilustracje, które miksują właśnie te różne rysunki. Nie będę miała dość bohaterek the holy knight w detektywistycznym kubraczku, naprawdę. Tak, bardzo je lubię, to jest oczywiste.Tak czy inaczej, naprawdę myślę, że warto w to zagrać i w sumie ja sama wróciłam do pogrywania w tą gierkę. Zastanawiam się aby czy też nie zładować sequela. Wiem że dodatki były tam płatne około 50 zł, ale sama gra była też dobra.
Napewno chciałabym także ponownie spróbować Deemo. Gra została zrobiona przez Rayark też, aczkolwiek nigdy za bardzo się nie zagłębiałam. Znam jednak historię i wyszedł także sequel niedawno więc będzie trochę do popatrzeniaCo na razie jednak, baj baj~
CZYTASZ
Recenzje/paplaniny o grach mobilnych
RandomKsiążka, którą zaczęłam ze znudzenia i faktu że dość dużo gram w mobilne rzeczy i myślę że umiem określić co może wciągnąć na dłużej a co jest twoją stratą czasu.