One Shot

1.5K 129 108
                                    

Harry od zawsze wiedział, że był inny. Nie zachowywał się jak dzieciaki w jego wieku. Był poważniejszy i może było to powodem, że musiał szybko dorosnąć. Kiedyś spytał się mamy dlaczego nie może chodzić do szkoły jak wszystkie dzieci. Uczenie się w domu było na prawdę nudne. Odpowiedziała wymijająco, że to dla jego bezpieczeństwa. Wtedy tego nie rozumiał. Dlaczego nie mógł wychodzić sam na podwórze i grać w piłkę? Dlaczego nie mógł nocować u kolegów i być na dworze gdy jest już ciemno? Jednak z czasem wszystko miało stać się jasne.

Gdy Hazz miał 15 lat wszystko się zaczęło. Na początku nic z tego nie rozumiał. Gdy czegoś dotknął lub intensywnie myślał pojawiały się obrazy. Mógł nawet nic nie robić, odpoczywać, a mimo to wizję przychodziły. Nie wiedział dlaczego tak się działo. Czasami pojawiały się jakieś osoby. Nie znał ich. Nie pamiętał. One zawsze mu się przyglądały. Gdy chciał się do nich odezwać, znikały. Powiedział o tym swojej siostrze, Gemmie. Była od niego starsza o trzy lata i wiedziała, że kiedyś to musi nastąpić. Rodzice już jej to tłumaczyli. Teraz nadszedł czas na jej małego braciszka.

To wszystko wydawało mu się absurdalne. Jak to widzi przyszłość? Jakie wizję? Jakich zmarłych? Demony? Duchy? Nie mógł uwierzyć. Dlatego rodzice tak się o niego martwili.

Ostrzegali żeby nie wychodził gdy będzie ciemno. Wiedzieli co może się stać. Wiedzieli, że Oni tylko na to czekają. W mroku ukrywały się istoty, o których strach było nawet myśleć. Jego matka wiedziała co może się stać i za wszelką cenę nie chciała do tego dopuścić. Nikt nie chciałby śmierci swojego ukochanego syna.

Styles z biegiem czasu wiedział jak panować nad swoimi zdolnościami. Ann pomagała mu jak tylko umiała. Ona też w końcu nie była w pełni człowiekiem. Wiedziała, że to z jej winy chłopak musiał teraz cierpieć. Kędzierzawy nie uważał tego za cierpienie. Przyzwyczaił się. Mama poradziła mu, żeby rysował wszystkie wizję. Zadziałało. Na początku było to dziwne. Nigdy nie miał przy sobie kartki czy ołówka, ale nauczył się nosić wszędzie ze sobą blok czy notes. Jego pierwsze rysunki były strasznie koślawe i nieudolne, jednak z dnia na dzień wychodziło mu to coraz lepiej. Był na prawdę z siebie dumny, z resztą jak reszta rodziny.

Gdy miał 18 lat i mógł powiedzieć, że opanował prawie do perfekcji wizję i kontaktowanie się z duchami. Przywykł do tego. Zaakceptował. Może czasami przeszkadzało mu to w normalnym funkcjonowaniu, ale nie narzekał. Nie chciał zranić mamy. Wiedział, że to dzięki niej taki jest, jednak nigdy nie miał odwagi się jej o to spytać. To był delikatny temat. I może właśnie dlatego nigdy nie dowiedział się prawdy.

Ten dzień nie miał się niczym różnić od innych. Wstawał rano, odprawiał poranną toaletę i schodził na parter do gabinetu gdzie zawsze jego mama go uczyła. Tak, nadal. Może to głupie, ale lubił lekcje ze swoją mamą. Była mądrą kobietą. No właśnie, była. Tym razem nie mógł jej nigdzie znaleźć. Przeszedł cały dom, a rodziców ani śladu. Przestraszył się widząc poprzewracane rzeczy w salonie. Co takiego tu się stało? Martwił się o mamę i tatę. Wbiegł szybko na piętro i bez pukania wszedł do pokoju swojej siostry. Miał nadzieję, że ona została i mu pomoże. Odetchnął z ulgą widząc jak przeciąga się na łóżku ziewając.

-Harry, ciołku, puka się. Dlaczego obudziłeś mnie tak wcześnie?

Spytała niczego nie świadoma.

-Chyba ktoś się włamał do domu. Wszystko jest porozrzucane, a rodziców nigdzie nie ma.

Wydukał z trudem. Bał się o nich.

-Jak to?!

Dziewczyna wyskoczyła z łóżka i zakładając w pośpiechu szlafrok zeszła na dół. Gdy tylko zobaczyła ten bałagan przestraszyła się.

My GhostsWhere stories live. Discover now