Wrzucam kilka wyrwanych z tekstu fragmentów na zachętę, a jednocześnie zapewniam, że ta historia bardzo Was zaskoczy. Mnie zaskakuje na każdym kroku, a wersja papierowa będzie cudowna!
Buziaki,
Kasia
Fragment 1
-Od rana znowu chodził za mną jakiś facet. Był przerażający, wielki i mam wrażenie, że pod tym czarnym płaszczem nie miał niczego więcej. To na pewno jakiś zbok, który chciał mnie zaskoczyć i pokazać swojego fiuta! – żaliłam się współlokatorce.
Betty, jak zwykle naśmiewała się z tego, jak ekspresyjnie o tym wszystkim opowiadałam.
-Przerażający i wielki? A przystojny chociaż? – zapytała z wymowną miną.
Spojrzałam na nią znad talerza zupy i zmarszczyłam brwi.
- Miał kaptur i nie było widać twarzy, a ja się mu nie przyglądałam.
-A może powinnaś? Może koleś nie jest zboczeńcem, a po prostu chce cię zaprosić na randkę. Łazi za tobą od kilku dni. Może jest nieśmiały? – zasugerowała, śmiejąc się w głos.
-Nieśmiały? Z takim wyglądem? Nieśmiali kolesie wyglądają, jak nerdy, kujony w za małych swetrach i za krótkich spodniach, a ten facet ma ponad dwa metry wzrostu, chodzi w płaszczu jak z Matrixa, i...
-I co? – ciekawość Betty nakręcała mnie jeszcze bardziej.
-I, nie wiem? Gdy on pojawia się w pobliżu, to coś przyciąga do niego mój wzrok, a gdy na niego patrzę, to od razu się peszę, jestem przerażona, mam ciarki. To dziwne. A może to nie zbok? Może to seryjny morderca?!
-Boże, Angel, daj spokój. Jaki morderca? Dlaczego ktoś miałby chcieć cię zamordować? – Betty prawie zadławiła się ze śmiechu.
No, mi tak wesoło nie było.
-Ja pierdolę, no, nie wiem, dlaczego? Mordercy zawsze muszą mieć konkretny motyw?
-Najczęściej go mają, a ty nie skrzywdziłaś w swoim życiu nawet muchy, więc nikt, nikt na tym świecie, nie chciałby zrobić ci krzywdy – współlokatorka zaczęła mnie uspokajać, choć nie była zbytnio przekonująca.
-Więc, co mam zrobić, gdy znowu go zobaczę? – westchnęłam.
-Podejdź i wprost zapytaj o co mu chodzi. Ewentualnie miej przy sobie gaz pieprzowy.
-No, jasne! – pisnęłam oburzona, a Betty znowu zaczęła się śmiać.
-Rób, jak uważasz. Jakby za mną chodził jakiś facet, to bez wahania zapytałabym, co jest na rzeczy.
-Bo ty jesteś wariatką – odpowiedziałam i sekundę później poczułam na swojej twarzy ciepłą plamę z zupy, a Betty celowała we mnie kolejną łyżką. Wstałam od stołu i próbowałam się zasłonić dłońmi, ale i tak oberwałam jeszcze dwukrotnie. Śmiałam się przy tym do łez.
Fragment 2
-Betty, to ten facet! – pisnęłam do niej, gdy dostrzegłam mojego prześladowcę, jak stał dobrych kilkanaście metrów od nas i mnie obserwował.
-Co? Gdzie? Który? – Betty nie potrafiła zachować dyskrecji.
Chwyciłam ją pod łokieć i odciągnęłam kawałek dalej, a on ruszył za nami.
-Boże, to ten dzień! – byłam przerażona.
-Jaki dzień? – zapytała lekko pijana Betty.
-No, ten dzień, w którym padnę ofiarą seryjnego mordercy!
CZYTASZ
Córka ciemności
RomanceOna musi wypełnić swoje przeznaczenie. Angel uważa się za najzwyklejszą studentkę, która dopiero wkracza w dorosłe życie. Ma grupę przyjaciół, szalone pomysły i dziwne sny, które towarzyszą jej odkąd pamięta. Nigdy jednak nie przywiązywała do nich w...