Rozdział 1

12 2 0
                                    


Siedzę na parapecie, spisując wszystkie myśli, które przychodzą mi do głowy. Mój notatnik pęka w szwach od całej masy pomysłów i planów na tegoroczne wakacje. 

W momencie gdy wpadam na kolejny pomysł, zauważam chłopaka przechodzącego sobie spacerkiem przez mój ogródek. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że na jego widok zapiera mi dech w piersiach, a pomysły które miały znaleźć się na papierze, nagle wyleciały z mojej głowy. Chłopak chyba poczuł się obserwowany bo stanął i spojrzał się prosto w moje okno. Ja nie wiele myśląc szybkim ruchem przesunęłam się na parapecie, co poskutkowało tym że równie szybko znalazłam się na podłodze. Nie zdążyłam nawet jęknąć nad obolałym kolanem, ponieważ po moim pokoju rozszedł się charakterystyczny dźwięk budzika. 

Niestety ta jakże żenująca sytuacja nie okazała się snem, po prostu zapomniałam o imprezie na którą miałam zacząć się zbierać. Nie zastanawiając się nad tym zbyt długo, wstałam i skierowałam się w stronę szafy. Imprezę kończącą ostatni rok szkolny, ma się tylko raz prawda? Dlatego, dziś trzeba wyglądać oszałamiająco. Wyjęłam z szafy wcześniej przygotowaną sukienkę i skierowałam się do łazienki. Tam po szybkim prysznicu, zaczęłam układać moje długie brązowe włosy, w międzyczasie malując się jeszcze mocniej niż zazwyczaj. Po godzinie kończąc wszystkie czynności, wyglądałam dosłownie tak jak chciałam, swoje włosy pokręciłam w lekkie loki, a złote cienie ładnie podkreślały moje brązowe oczy i idealnie pasowały do mojej sukienki. 

Gotowa zeszłam na dół do kuchni, gdzie na wyspie kuchennej znajdowały się pieniądze, klucze i liścik od mamy brzmiący „Musiałam pojechać na dyżur, pamiętam o imprezie, baw się dobrze.". Zawsze mi zostawiała takie gdy się gdzieś spieszyła, więc po prostu przykleiłam go do reszty na lodówkę. Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę Mii, która czekała już na mnie w swoim samochodzie. 

Gdyby ktokolwiek pomyślał że jesteśmy w tym samym wieku, dostałby ode mnie każdą nagrodę jaką by chciał. Mia w swoim czarnym garniturowym komplecie, wyglądała bardziej jak businesswoman, a nie jak dziewczyna która po wakacjach idzie na studia. Po tym jak wsiadłam do samochodu dziewczyna pisnęła i rzuciła mi się na szyję mówiąc:

- Boże, ale ty ładnie wyglądasz!!! Odstroiłaś się tak, żeby zrobić Diegowi na złość?- odpowiedziała ze śmiechem.

-Oczywiście, że nie, nie ma dla kogo się stroić. Ale idąc twoim tropem myślenia, dla kogo się wystroiłaś? - odpowiedziałam śmiejąc się z jej głupoty. Diego jest dupkiem, a zarazem moim byłym chłopakiem, dla jasności.

- Jak to dla kogo? Dla Vincentego! To chyba logiczne?- zapytała się z wyrzutem i odpaliła samochód.

-Vincenty? Dalej ci nie przeszło? Przecież to jeszcze dziecko. - odpowiedziałam.

-Nie zaczynaj nawet, podobno jego brat wrócił do miasta... - urwała gdy zobaczyła Samuela, który czekał u siebie na podjeździe.

Reszta czasu przebiegła na śmiechu i śpiewaniu muzyki, dopiero wysiadając z samochodu doszło do mnie jaki błąd popełniłam.

Nasze ostatnie latoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz