1

20.2K 492 37
                                    




Pearl

– Tu masz swoją szafkę. Nie jest może jakaś duża, ale na najpotrzebniejsze rzeczy wystarczy.

Szłam za kobietą w ciemno granatowym uniformie i starałam się zapamiętać wszystkie informacje, jakie mi przekazywała.

            – Nie potrzebuję dużo miejsca. Ta szafka jest idealna.

            Starałam się nie rozglądać na boki wiedząc, że na pewno byłam atrakcją dnia.

            Kobieta westchnęła, pokręciła głową i kontynuowała:

            – W tej szafce zawsze znajdować ma się strój na zmianę, a najlepiej dwa. Żadna, nawet najmniejsza plamka na ubiorze jest niedozwolona. – Zamilkła i przez chwilę wpatrywała się we mnie, jakby oceniała, na ile moja inteligencja potrafi zrozumieć jej słowa.

            – Rozumiem.

            – Obawiam się, że jednak nie rozumiesz. Takich jak ty było tu dziesiątki i każda mówiła, że rozumie. Muszę ci powiedzieć, że żadna z nich nie zagrzała tu dłużej miejsca. Hotel Four Seasons, to jest miejsce z tradycją, a tradycji nie można hańbić, trzeba ją szanować.

            Lepiej być nie mogło. Trafiłam na zakochaną w swojej pracy służbistkę. Nie znałam gorszego połączenia.

            – Rozumiem.

            Z tych nerwów zapomniałam języka w gębie i odpowiadałam jak automat.

            Twarz kobiety mówiła jedno: nie podobałam się jej, ale musiała dać mi szansę, ze względu na brak personelu.

            – Pracujesz na dwie zmiany. Pierwsza zaczyna się od szóstej rano do czternastej, druga od czternastej do dwudziestej pierwszej. Plan ustalam ja i jeżeli nie masz bardzo dobrego powodu lepiej nie zamieniaj się z nikim na godziny. Nie lubię niespodzianek. A teraz przebierz się, to oprowadzę cię po hotelu. – Zlustrowała mnie z góry na dół, po czym cmokając, dodała: – Twój strój jest...nieodpowiedni.

            Po tych słowach wyszła.

            – Nie przejmuj się. – Usłyszałam za sobą szept. Odwróciłam się i zobaczyłam ładną dziewczynę. Po jej stroju mogłam mieć pewność, że pracuje tu jako sprzątaczka. Miała ten sam uniform co szefowa, tylko czarny. – Maria zawsze traktuje tak nowe, żeby je wystraszyć. To jest jej taki pierwszy test, a ty go chyba zdałaś, bo nie wykopała cię pierwszego dnia.

            Jej czarne włosy uczesane były w idealnego niskiego koka, zresztą tak jak moje. Podczas rozmowy o pracę, dostałam listę nakazów i zakazów. Jeden z nich dotyczył fryzury: trzeba było uczesać się tak, aby przypadkiem nie wystawał żaden włosek. Podobno dawniej goście znajdowali czyjeś włosy na pościeli, a to, w takim hotelu jak Four Seasons, było nie dopuszczalne.

            – Jestem Pearl. – Wyciągnęłam do niej rękę. – Dzięki za pocieszenie, ale nie wzięłam tego do siebie.

            – Mam na imię Arii. – Mocno uścisnęła moją dłoń. – Lepiej szybko się przebierz, bo Maria nie lubi spóźnialstwa, a znając ją wparuje tu za moment, a wtedy to już na pewno cię wykopie.

            Uniform pasował na mnie idealnie, a gdy zamykałam właśnie szafkę, weszła szefowa. Po jej wzroku od razu wiedziałam, że gdybym nie była ubrana, byłoby już po mnie.

            – Musimy iść do kuchni. Gość z pokoju 230 zażyczył sobie soku pomarańczowego. Gotowa?

            Skinęłam głową, a Maria znowu westchnęła, po czym odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia, nie patrząc, czy w ogóle za nią idę, nie biorąc innej opcji pod uwagę.

Four Seasons ( Wydana)Wydawnictwo Najlepsze/Prószyński Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz