- No, i rozumie pan. Po prostu dzień w dzień ktoś mnie nawiedza. To jakaś banda chłopów chce spalić mi lokum, to jacyś rycerze... Ja już tak dłużej nie wytrzymam! Chcę tylko żyć sobie spokojnie i nikomu nie wadzić! Czy pragnę zbyt wiele...? - żaliłam się, leżąc na plecach, w mojej jaskini.
- Hm, rozumiem tę sytuację, rozumiem... - mówił mój psycholog.
Znajdował się na półce skalnej i siedząc z nogą założoną na nogę, co chwilę, coś zapisywał w swoich dokumentach.
- Co mi pan poradzi w takiej sytuacji? Jak mam tutaj nie oszaleć? - zwróciłam się z nadzieją.
Mężczyzna dłonią z piórem chwycił się za podbródek, wpatrzony w swoje dokumenty.
- Drzewo... - mruknął.
„Drzewo? Czy chce mi powiedzieć, że mam być jak drzewo? Miałaby to sens, drzewa są silne i niewzruszone."
- Może sekwoja? Jest ogromna i twarda.
- Nie, liściaste... - odparł zamyślony.
„Hm, liściaste... Ach, rozumiem! On chce powiedzieć, abym była jak drzewo na wietrze! A więc mam się tym tak nie przejmować, powinno to po mnie spływać jak wiatr po drzewie."
- W takim razie jarzębina! - oznajmiłam dumnie.
- O, otóż to! - odrzekł i coś zapisał.
W tym samym momencie rozległy się dźwięki kościelnego dzwonu wybijającego godzinę osiemnastą.
- Zatem, na dzisiaj zakończymy - powiedział, podnosząc się z kamienia.
- Niech będzie. Worek ze złotem zostawiłam tam gdzie zawsze.
- Doskonale, spotkamy się za tydzień. - dodał i wszedł do szczeliny w skale.
„Ach, jak dobrze mieć takiego sumiennego psychologa. Doskonale wie, jak do mnie dotrzeć."
- Och, chyba coś mu wypadło, jak wychodził. - sięgnęłam po leżącą na ziemi książkę i przeczytałam tytuł.
„Krzyżówki tematyczne"
„..."
- Walić to, idę spać... - powiedziałam, rzucając książką w kąt, po czym położyłam się na boku.
***
~Truuh~ - rozległ się dudniący odgłos, a cała jaskinia zadrżała, wybudzając mnie ze snu.
- Trzęsienie ziemi?! Koniec świata?! - poderwałam się, spanikowana.
- Uughaar! Aaghaar! - usłyszałam przeraźliwe jęki, pochodzące z wejścia do mojej groty.
Szybko chwyciłam jakiś ogromny głaz i zatkałam nim wejście. Następnie przybrałam swoją ludzką formę.
„Muszę się ukryć!"
Wtem, dopiero co ustawiony przeze mnie kamulec, zaczął się kruszyć. Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, rozprysł się na tysiące małych odłamków. Intruz zaś skoczył prosto w moim kierunku, przygważdżając mnie do podłoża.
- Shuvi! - krzyczała szlochająco postać - Rzucam aktorstwo!
- Ech, to tylko ty Fiora... - westchnęłam.
Siedząca na mnie smoczyca w ludzkiej formie wyglądała jak młoda dorosła. Miała kobiecą sylwetkę, długie białe włosy i błękitne oczy. Ubrana w pasujące niebiesko-białe szaty.
- Hej! Wysłuchaj mnie! Jestem w rozsypce! - żaliła się, trzęsąc mną za ramiona.
- Dobrze, już dobrze! - zapewniałam, uwalniając się z jej chwytu - Więc? Dlaczego chcesz rzucić aktorstwo? Nie wspominałaś, że to twoje wielkie marzenie?
CZYTASZ
ONE-SHOT Red Dragon's Life
Fantasyautor ilustracji: hui-an Krótka historia o tym, że życie smoka jest ciężkie. One-Shot, być może w przyszłości powstanie bardziej rozbudowa wersja opowieści.