Rozdział 1

4 1 0
                                    

Dryń, Dryń! Zadzwonił szkolny dzwonek, to był znak że muszę iść do klasy, a w ogóle jestem Roksana Scarlett, dla przyjaciół Roxi, chociaż prawie wszyscy tak mnie nazywają, prawie mam 14 lat i uczęszczam do publicznej szkoły w Londynie, jestem bardzo wzorowym uczniem, a raczej byłam do momentu gdzie moje życie się zmieniło.

-Ej! Roxi! Choć!- obróciłam się i zobaczyłam moją najlepszą przyjaciółkę Were (Weronika)

-Co się stało?- zapytałam

-Zaraz zobaczysz, chodź szybciej!- nie miałam bladego pojęcia o co jej chodziło, więc pobiegłam za nią.

Gdy dobiegłam do boiska na dworze gdzie Wera mnie prowadziła, usłyszałam ciche: miau

Dobiegało z dachu, popatrzyłam do góry, na dachu siedział piękny kot z szarą sierścią i pięknymi niebieskimi oczami, był bardzo przestraszony, widziałam w jego oczach strach, było mi go bardzo żal. Obejrzałam się w koło czy nikogo nie ma i zaczęłam się wspinać na dach.

-Roxi! Co ty robisz?! Spadniesz stamtąd!- Wera próbowała jak najciszej się da krzyczeć do mnie

-Muszę pomóc temu kotkowi, będę mieć go na sumieniu jeśli mu nie pomogę!- byłam już na drugim piętrze

-Nie można wezwać straży pożarnej czy coś? Oni sobie z tym poradzą, robili mnóstwo takich rzeczy, a ty możesz zrobić sobie krzywdę!-

-To będzie trwać za długo, straż pożarna jest na drugim końcu miasta, za długo będą jechać, do tego czasu kot może spaść lub się poważnie przestraszyć, po za tym patrz, jestem już prawie na ostatnim piętrze!-

-Roxi, jeżeli coś ci się stanie, nie wybaczę sobie, że tylko stałam i patrzyłam na to co robisz!-

-Nie martw się, nic mi nie będzie, patrz już jestem na dachu- powiedziałam- Cześć przyjacielu, jak tu się dostałeś? Nie martw się, już po wszystkim, jesteś bezpieczny- wzięłam kota pod pachę  i zaczęłam ostrożnie schodzić na dół. Nie wiedziałam jednak że po deszczu okno, na które zeszłam będzie śliskie. No i niestety poślizgnęłam się i zaczęłam spadać.

-ROXI!- gdy Wera to krzyknęła, rzuciłam do niej kota a sama spadłam, i niestety dosyć twarde miałam lądowanie, słyszałam jak Wera wzywa pogotowie, ale nie wiedziała że jest już za późno, obraz zaczął mi się rozmazywać i straciłam przytomność, chwilę potem przestałam oddychać       i zobaczyłam światło, później do końca nie wiem co się działo, ale w gruncie rzeczy umarłam...

Pewnie zastanawiacie się jakim cudem osoba, która zaliczyła zgon może pisać o tym co się stało, no to wytłumaczę:

Gdy widziałam światło w tunelu i miałam tam iść, nagle po drugiej stronie zaświeciło się niebieskie światło, postanowiłam że tam pójdę, gdy doszłam do końca obudziłam się we własnym pokoju.

Rano, moja mama wstała i weszła do mojego pokoju by zobaczyć mnie ostatni raz przed pogrzebem, ale ku jej zdziwieniu mnie nie było.

-G-gdzie ciało Roxi?!- Zapytała mama bardzo zaniepokojona, jedyną osobą, która jej odpowiedziała była Ina ( moja kotka, ma czarno-rude futro ): Miau!

Mama popatrzyła na biurko i zobaczyła szarego kota z niebieskimi oczami

-Mamo! Cieszę się że jesteś. Dlaczego wszystko jest takie ogromne, czemu ty jesteś strasznie wysoka?!- odezwał się kot

-Kim lub czym jesteś?! I gdzie Roxi?!-

-Ja jestem Roxi, nie poznajesz mnie?-

-Ale jesteś kotem!-

-Co?!-

-Tak. Tak jesteś- powiedział kot dokładnie taki sam jak ja, który był za mną

-Kim jesteś?-

-Jestem Rubin, oddałem ci jedno z moich żyć- odpowiedział

-Jesteś tym kotem, którego chciałam wczoraj uratować?-

Kiwnął głową.

-Chyba zemdleje- oznajmiła mama

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

RubinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz