Rozdział 2

3 1 0
                                    


-Okej, śniadanie gotowe! Em, Roxi, chcesz jajko czy karmę?- zapytała mama

-Jajko oczywiście- gdy mama dała mi jajko, dowiedziałam się, że koty zbytnio nie jadają jajek więc miałam problem -A może spróbuje karmę- wyglądała dosyć jadalnie, więc co robić, głodować? Jeżeli jestem kotem to raczej powinnam jeść to co one, a po za tym lubię eksperymenty. 

Zrobiłam kens, karma w sumie nie jest taka zła.

Gdy jadłam, mama ciągle mnie obserwowała.

-Coś, nie tak?- zapytałam

-Nie! Wszystko jest okej. Tylko nie mogę uwierzyć że jesteś... kotem!- odpowiedziała

Gdzieś popołudniu, mama ubrała się i wzięła torebkę i oznajmiła, że idzie do sklepu zoologicznego po obroże dla mnie, Iny i Rubina.

-Dla mnie?! Ale ja nie jestem wasz- powiedział zaskoczony Rubin.

-Dzięki tobie moja córka żyje, chociaż nie w tej formie jakiej chciałabym, ale i tak, należy ci się, jesteś częścią rodziny, a po za tym Inie miałam już dawno kupić obroże-

-Miau- odparła Ina

-A jeżeli jestem teraz kotem, to czemu nie rozumiem co mówi?- po moich słowach wszyscy zamilkli na minutę.

-Nie wiem. Może ona nie mówi po kociemu, lub ty nie rozumiesz co ona mówi, ale raczej to pierwsze bo ja też nic nie rozumiem- wytłumaczył Rubin.

-To że już nie umiem mówić po kociemu, to nie znaczy że nie jestem kotem- odpowiedziała Ina

-Ale ja nic takiego nie powiedziałem!-

-T-ty też u-umiesz mówić?!- odezwała się mama, a po tym drzwi się otworzyły i weszła Wera.

-Dzień dobry Pani mamo Roxi! Przykro mi z powodu córki. Um, przyszłam zobaczyć Roxi, gdzie leży jej ciało, i czemu tu jest więcej kotów?-

-Em... Roxi..., Eh..., trudno to będzie wyjaśnić...-powiedziała mama.

-Wera!- przywitałam się.

-Hej!... Czekaj. Czy ty właśnie coś powiedziałeś kocie?-

-To ja, Roxi!- po tym krótkim zdaniu Wera zemdlała. Gdy się obudziła, wytłumaczyliśmy jej wszystko. Nadal nie mogła uwierzyć, że to prawda i myślała że to sen, więc na dowód, ją ugryzłam. Już uwierzyła.

-To ja idę, nikt stąd nie wychodzi, wrócę za jakiś czas- oznajmiła mama i wyszła.

Więc żeby nikomu nic się nie stało, siedzieliśmy na sofie, i nic więcej.

-Okej, przejdźmy do sprawy dlaczego Ina mówi- powiedziałam to ponieważ bym za raz umarła z nudów.

-Ina też gada?!- odezwała się Wera

-Em...Nie! Miau?- Ina próbowała przerwać rozmowę  

Wszyscy się na nią patrzyliśmy.

-Uh... Dobra, umiem mówić-

-Dlaczego?- zapytałam

-To dosyć długa historia...-

-MÓW!- wszyscy się na mnie popatrzyli

-Poszłam sobie na spacer, i po drodze znalazłam ładny fioletowy kamień. Bardzo pięknie błyszczał, chciałam ci go pokazać, więc wzięłam go w zęby ale niestety mi się wyślizgnął i go połknęłam. I od tam tego czasu umiem mówić- wytłumaczyła Ina

-Przez ten cały czas ukrywałaś to przede mną?- w środku siebie czułam smutek,że Ina mi nie ufa.

-Tak...- odpowiedziała zawstydzona kotka

Nagle drzwi się otworzyły a nimi weszła mama z torbą i transporterem, w którym zazwyczaj siedziała Ina gdy jechaliśmy do weterynarza lub na wakacje.

-Mam dla was prezent! Kupiłam wam przyjaciół, po prostu nie mogłam ich tam zostawić, są bardzo uroczy, mam nadzieje że się polubicie- powiedziała mama wchodząc do pokoju.

-A co z obrożami?- zapytał zniecierpliwiony Rubin.

-Są w tej torbie, nie martw się- wytłumaczyła - Okej, poznajcie się-

Otworzyła klatkę a z niej wyszły trzy koty. Jeden był z rasy krótkowłosy brytyjski biały z niebieskimi oczami i był kotką, drugi był jeszcze mały i był z razy kotów szylkretowych, a trzeci był rudym syberyjskim kocurem.

-To jest Oliwia, Luise i Neko- przedstawiła mama.

-Dzień dobry piękna pani, w sumie jest lepszy gdy cię zobaczyłem. Twoje oczy są piękne jak spokojna woda, a futro takie szare! Jak cię zwą?- od razu Luise się mną zainteresował, a na to wszystko patrzył się Rubin tak jakby zazdrosny.

-Jestem Roksana, ale wolę Roxi-

-Czas założyć wam obroże!- Nagle przerwała mama.

Po założeniu ich podszedł znowu do mnie Luise.

-Okej, Roxi, chciałbym się o tobie dowiedzieć więcej. Gdzie się urodziłaś? Jaką karmę lubisz? Co lubisz...-

-Odpowiem ci na to wszystko gdy wrócę, obiecuję-

-Dla ciebie wszystko- widzę że stracił dla mnie głowę.

Poszłam do Wery (bo jeszcze sobie nie poszła).

-Widzę że masz ukochanego-

-Wcale nie!-

-Ale widać że jesteś zauroczona nim,a on tobą-

-Ty jesteś!-

-Ja nie jestem kotem-

-No i co z tego?-

-Nie chce mi się z tobą kłócić, zaraz się spóźnię do szkoły- jeśli ma się spóźnić do szkoły do po co w ogóle tu przyszła? Często się kłucimy.

-Kim ona jest dla ciebie?- nagle zapytał Luise

-Przyjaciółką- odpowiedziałam

-Jakim cudem cię rozumie? Przecież jest człowiekiem a ty kotem-

-Ponieważ też jestem człowiekiem w ciele kota-

-Ok, a ja jestem myszą-

-To prawda! Nie zmyślam!-

-Zabawna jesteś Roksana-

-Yh, to ja idę do kogoś kto mnie bierze na poważnie-

-Nie obrażaj się, po prostu to trochę nie do uwierzenia jest-

-Idę stąd- Rubin na to wszystko patrzył, i chyba był zadowolony z tego że się na niego obraziłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 04, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

RubinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz