Globalne upojenie

6 0 0
                                    


Już od pięćdziesięciu lat ziemskich, mieszkańcy piątej planety układu TRAPPIST-1 nazywali ją mianem Fluence. Była to nadal nazwa nieoficjalna, gdyż urzędowo widniała jako TRAPPIST-1F. Nie ma się jednak co dziwić mieszkańcom Fluence. Jej skalista powierzchnia poprzecinana była systemem rzek na całym globie. Wyjątek stanowił jeden wielki ocean w pasie równikowym. To nad nim wznosiło się centrum bazy głównej Zjednoczonej Kolonii Kosmicznej.

Fluence okrążała swojego czerwonego karła w nieco ponad dziewięć dni ziemskich, co nazywano cyklem. Zgodnie z ustanowioną kalendaturą, czterdzieści takich okrążeń dawało przybliżony rok ziemski. Pełny obrót wokół własnej osi, dla porównania, czyniła w mniej więcej godzinę ziemską. Można by rzec, że niebo było cały czas skąpane w czerwonym słońcu. Ale nie do końca.

Ta jednogodzinna doba, to pejzaż wszystkich planet i planetoid układu TRAPPIST-1,stosunkowo gęsto usianych, skąpanych w czerwonej poświacie płynącej z czerwonego karła. Prawdziwy artystyczny pejzaż, szczególnie dla planet środkowych układu, dla których był to wieczny wieczór w barwach zachodzącego słońca. Wręcz romantycznie.

Lecz na Fluence panował zgoła inny klimat. I nie chodzi tutaj o skrajną mieszankę mrozów i upałów. To i tak duży skok klimatyczny będący efektem szeregu działań terraformacji globalnej i dostosowania pola magnetycznego. Bardziej rzucała się w oczy atmosfera w jakiej obecnie żyli koloniści. Otóż od paru cykli nie mieli oni kontaktu ani z bazami innych planet układu, ani z nikim nawet z Ziemi. Nie to żeby się tym bardzo przejęli. O nie. Na fluence nie panuje klimat ani romantyczny, ani dramatyczny. To tutaj mieściła się największą produkcja alkoholu znana ludzkości. Tutaj po prostu trwała totalna impreza. Narazie.

Planeta F, układ gwiezdny TRAPPIST-1, data UED (Universal Earth Date) - 15 listopada 2110 rok, data UT1D (Universal TRAPPIST-1 Date) - 24 cykl 49 rok.
Baza główna Zjednoczonych Kolonii Kosmicznych.

Stefano Bauer odbijając się od ścian, wtoczył się do głównej sali ratusza. Zastał tam wszystkich z działu badań organizmów genetycznie modyfikowanych. Niektórzy już leżeli i spali, reszta tańczyła i bawiła się w najlepsze. "Co oni wyprawiają?", pomyślał stojąc w rozkroku i próbując utrzymać pion.

— Baczność łachudry! — ryknął na nich. — Co wy sobie myślisie? Tacy zdemo... zdmolarizowani jesteście? No już! Wstawać i się bawić!

Natychmiast ta część zebranych, którzy leżeli, zaczęli się budzić i wstawać. Co jak co, ale Stefano miał donośny głos i posłuch wśród podległych mu ludzi. A że był Komandorem Koloni Kosmicznej i miał pod sobą wszystkich z działów militarnych i naukowych na tej planecie, to panował tutaj niepodzielnie. Przynajmniej odkąd utracili kontakt z dowództwem wyższego szczebla.

— Stefano! — Do komandora podeszła ruda kobieta w białym kitlu i objęła go ramieniem. — Odpuść im trochę, muszą się zregenerować. Nie każdy ma tyle energii co ty, mój drogi.

Jej słowa jak zwykle podziałały. Razem podeszli do stołu i nalali sobie po szklaneczce błękitnego płynu. Była to lokalna odmiana whisky, powstająca z tutejszych roślin hodowanych przez kolonistów na całym globie.

— Nie ma to jak mocny Skies. Prawda Jane? — powiedział zadowolony Stefano, na co Jane uśmiechnęła się.

— Z tobą smakuje jeszcze lepiej. — Wzięła go pod ręką i poprowadziła w stronę przeszkolonych drzwi.

Wyszli na taras. Przesłony było otwarte, gdyż panowała przyjemna temperatura dwudziestu paru stopni. Miało to się jednak szybko zmienić. Zazwyczaj temperatura oscylowała pomiędzy zerem, a trzydziestoma stopniami, jednak skrajne w całym cyklu były na poziomie około minus dwudziestu i plus osiemdziesięciu

TRAPPIST-1 - Globalne upojenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz