Nie sądziłam, że ludzie mogą być tak pewni siebie i odważni. Nie myślę nad konsekwencjami i nie analizują wszystkiego tak ja. Życie jest zbyt krótkie żeby się przejmować drobnostkami, ale niestety ja należę do takiego typu człowieka, że zanim coś postanowię lub zrobię muszę to przemyśleć dziesięć razy.
Reszta tygodnia minęła...zwykle. Były to typowe dni w biurze spędzone nad papierami i spotkaniami. Nim się spostrzegłem był już piątek, a co za tym idzie spotkanie z Graves'em.
Z samego rana obudził mnie telefon. Gdy zobaczyłam to nie dzwoni miałam chorą ochotę podciąć sobie żyły, a oczy wydłubać widelcem.
Leo Lawson. Mój były.
Niestety musiałam przyznać że miałam dar do opakowywania się wy chore związki. Prawdę mówiąc Leo mnie nie bił, w czasie gdy byliśmy razem, ale starał się mnie kontrolować, kompletnie nie miałam swojego czasu ponieważ śledził mnie na każdym kroku był okropnie zazdrosny. Nie mogłam już dłużej znieść tego, więc z nim zerwałam. Lawson nie przyjął tego najlepiej ponieważ, do tej pory mnie nęka telefonami, a czasami nawet nachodzi mówi swój standardowy tekst, jak to się zmienił i będzie lepszy bo mnie kocha. Ale ja nie jestem taka głupia by mu wierzyć.
Chciałam się rozłączyć bo jego telefony naprawdę mnie męczyły, ale wiedziałam że jeśli nie odbiorę on mi nie da spokoju, więc niechęcią nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. -Posłuchaj, mam już tego serdecznie dość. Przestań mnie nękać albo pójdę na policję zgłoszę to jako napastowanie! Zrozumiałeś?!-wycedziłam z pogardą przez zęby. - Amber, Ale ja naprawdę się zmieniłem. Kocham cię! - powiedział na co tylko przewróciłam oczami. - Nie Leo, ty mnie nie kochasz, lubisz tylko to jak razem się prezentowaliśmy i wyglądaliśmy - odparłam i szybko się rozłączyłam nie mogąc już go słuchać.
Było tyle świetnych facetów, a ja oczywiście musiałam trafić na takiego idiotę.
W pracy miałam być dopiero o pierwszej po południu, gdyż rano o dziesiątej miałam spotkanie z Graves'em na które chciałam się przygotować naprawdę dobrze, ponieważ sprawa którą miałam się zająć nie należała do najłatwiejszych i trzeba było naprawdę dobrze się do niej przyłożyć aby zdobyć dowody które pozwala uniewinnić mają klienta.
Wstałam wyjątkowo wcześniej aby się ładnie ubrać i pomalować. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, nigdy nie przykładam aż takiej uwagi do mojego wyglądu, gdy miałam iść na spotkanie. Widziałam jedynie że Ethan będzie wyglądał oczywiście idealnie, dlatego również chciałam się prezentować nienagannie... lub po prostu dla niego. Nie stop, idę na spotkanie, a nie na jakąś pieprzoną randkę. Uspokój się.
Bo po dziewiątej nigdy skończyłam robić makijaż. Postawiłam na kreski i odrobinę błysku w kącikach oczu. Na ustach miałam błyszczyk w neutralnym odcieniu, czyli taki jaki lubię najbardziej. Niestety ze stylizacją miałam większy problem, ponieważ nie miałam pojęcia co ubrać chciałam wygląda... w porządku. Po kilkuminutowym sterczeniu przed szafą wybrałam idealną stylizacje.
Postanowiłam że ubiorę się z klasą ale i seksapilem. Miałam na sobie czarną braletkę połączoną z eleganckimi spodenkami. Na całość zarzuciłam dłuższą marynarkę, którą przepasałam paskiem. Na stopy założyłam długie kozaki za kolano. Dobrałem do tego czarną kopertówkę Zary, czarne prostokątne okulary przeciwsłoneczne i złotą, grubą biżuterią. Z włosami nie robiłam nic szczególnego jedynie je wyprostowałam i zaczesałam za ucho.
Za piętnaście dziesiąta byłam gotowa na spotkanie z Graves'em. Wyszłam z domu i świadoma tego co tam może się zdarzyć.
Pięć minut po godzinie dziesiątej byłam pod elegancką restauracją w której miało odbyć się spotkanie. Pędem wysiadłam z auta i poszłam w kierunku drzwi do kawiarni. Gdy miałam już je otworzyć, poczułam mocne szarpnięcie za ramię, zmuszona tym gestem posłusznie odwróciłam głowę aby zobaczyć sprawdzonego mi zadanego bólu i wtedy ujrzałam mojego byłego który był wściekły jak nikt inny. Byłam mocno zdezorientowana, ale wiedziałam jedno że był pijany i to bardzo.
- AMBER!- krzyknął w moją stronę - Przestań krzyczeć i puść mnie. To boli.-powiedziałam chłodno, aby nie zauważył że się go przestraszyłam. Niestety blondyn wzmocnił ucisk który bolał jeszcze bardziej. Skrzywiłam się gdy nagle odparł. - Wróć do mnie. Dobrze wiesz, że pasujemy do siebie jak nikt inny. Kocham cię. - powiedział spokojniej dalej zaciskając rękę na moim ramieniu. - Nie Leo. Nasz związek to już przeszłość. Nie chcę mieć z tobą nic już do czynienia!- Powiedziałam spokojniej mając nadzieję że w końcu zrozumie. Ale niestety do niego nic nie docierało. Gdy tak staliśmy Blondyn zrobił coś czego nigdy po nim bym się nie spodziewała.
Uniósł rękę, a następnie z całej siły uderzył mnie w twarz. Zachwiałem się i upadłam na zimną posadzkę. - Ty szujo! - krzykną, gdy ja czułam tylko Ból.
Nie miałam pojęcia co się właśnie stało, byłam jak w amoku, nie mogłam się ruszyć ani nic zrobić bo ból który czułam był nie do zniesienia, zarówno ten fizyczny jak i psychiczny. Potem tylko zarejestrowałam dzwonek od drzwi który sugerował, że ktoś wchodził, lub wychodził z restauracji. Moje oczy zaszły łzami, jak przez mgłe zauważyłam wysokiego mężczyznę którym był Ethan Grave's który szybkim krokiem znalazł się przy Lawsonie, a następnie wymierzył silny cios w jego twarz. Na co blondyn się zachwiał i upadł na podłogę.
- Nigdy, ale to nigdy nie masz prawa więcej uderzyć kobiety. Jeśli jeszcze raz się do niej zbliżysz , przysięgam że cię zabije. Zrozumiałeś?! - krzyną Grave's w stronę Leo, który tylko pokiwał głową, a następnie wstał i szybkim krokiem odszedł.
Ethan w międzyczasie pod szedł do mnie i podniósł mnie z ziemi. Byłam mu za to ogromnie wdzięczna, gdyż nogi miałam jak z waty i gdyby nie jego silne ramiona dawno bym upadła.
- Jesteś cała? - zapytał z obawą i troską w głosie. - Tak, jest w porządku. Dziękuje - odparłam z bladym uśmiechem. - Ten sukinsyn już do ciebie się nigdy nie zbliży, obiecuję - powiedział na co tylko polowałam głową. - Chodź odwiozę cię do domu. - powiedział stanowczo. - Nie, spokojnie dam sobie radę-odparłam szybko. - Obawiam się że w tym stanie prędzej wjedziesz w drzewo, niż dotrzesz do domu. - powiedział - Och, niech ci będzie! -mruknęłam, przewracając oczami . - A co z moim autem? - Mój pracownik odwiezie je pod twój dom. - powiedział, na co jedynie skinęłam głową.
Wolną krokiem ruszyliśmy w stronę luksusowego samochodu Ethan'a. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że przypadnę po raz pierwszy w życiu dla tych niebieskich jak ocen tęczówek.
I nie tylko.
Witajcie Perełki! Rozdział wstawiam z dedykacją dla jednej z moich czytelniczek, która bardzo nie mogła się doczekać tego rozdziału. Emilia174gvdfhnn mam nadzieje że ci się spodoba. I innym <<3
TikTok: pureblisstrylogy
Standardowo stylizacje Amber!
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.