Wtyczka od respiratora

201 25 38
                                    

V stał przed otwartym bagażnikiem samochodu i skanował wzrokiem jego zawartość. Kiedy uznał, że wszystko, co będzie im potrzebne, mają spakowane, wsiadł na siedzenie pasażera i skinął głową do JK'a.

— Możemy ruszać — potwierdził mu, a JK uruchomił silnik.

V uśmiechnął się do niego, a potem odwrócił lekko bokiem. Cassy siedziała na tylnym siedzeniu z markotną miną i słuchawkami w uszach.

— Cassy? — zwrócił się do niej. — Nie cieszysz się z wakacji?

Było lato. Jechali na kemping na Dreamtime Beach, plażę, którą odkryli z JK'em dawno temu, i na którą jeździli z Cassy niemalże co roku, od kiedy przyszła na świat. Dziś miała siedemnaście lat i siedziała z nosem w telefonie.

— Cassy! — wrzasnął do niej raz jeszcze V, przekrzykując wiatr, bo JK już pędził obwodnicą.

Cassy siedząca na tylnym siedzeniu wyciągnęła jedną słuchawkę z ucha.

— Taaak? — zapytała, nie odrywając wzroku od telefonu.

Pisała właśnie z Rubby, która pakowała się na obóz organizowany przez szkołę w Darbys Falls.

— Nie cieszysz się z wakacji? — powtórzył pytanie V.

Cassy złapała we wstecznym lusterku spojrzenie JK'a, który prowadził ich wypasionego mercedesa cabrio w kolorze czerwonym. V oczywiście wynajął najlepszy samochód, żeby zaimponować swojej córeczce, ale ona nie bardzo była już skora do zachwytów.

— JK ty mu powiesz? Czy ja mam to zrobić? — zapytała z rezygnacją.

— Cassy — zwrócił się do niej JK, upominającym tonem.

V podniósł palec w górę.

— Tato — upomniał ją. — Masz się zwracać do niego tato! To nie jest twój kolega! — zwrócił jej uwagę, raz jeszcze, a potem spojrzał pytająco na JK'a. — Od kiedy się kolegujecie? — zapytał z roszczeniem.

Tymczasem Cassy nabierała powietrza w płuca.

— Cassy! — upomniał ją raz jeszcze JK, widząc to we wstecznym lusterku.

— Co Cassy? Co Cassy! — podniosła oburzony głos.

— O co chodzi? — zapytał zdezorientowany V.

Cassy znów nabrała powietrza do płuc, jak lokomotywa pary.

— O to, że...

— Cassy! — warknął JK ostro i zamilkła. — Grzeczniej — syknął na nią upominająco.

Nie lubił na nią krzyczeć, ale ostatnimi czasy po prostu nie było wyjścia. Cassy założyła ręce na piersi i wydęła usta, obrażona. V odwrócił się bokiem i zerkał to na nią to na JK'a.

— Wytłumaczysz mi? — zwrócił się do niego. — Co wiesz ty, czego ja nie wiem? — zapytał z wyrzutem.

— To nie jest coś, czego nie wiesz! — znów wtrąciła się aroganckim tonem Cassy.

— Cassy, powiedziałem! — warknął raz jeszcze JK.

— Powie mi do cholery ktoś, o co chodzi? — teraz warknął V.

JK westchnął i uniósł rękę do góry, a potem bezsilnie położył ją znów na kierownicy.

— Wszyscy z klasy jadą na obóz do Darbys Falls na spływ kajakowy, na który się nie zgodziłeś...

V spojrzał na Cassy z wyrzutem.

— Naprawdę wolisz jechać na jakieś zadupie niż...

— Tae! — tym razem JK podniósł głos na niego i V zamilkł. Westchnął, szukając w sobie resztek opanowania. — Tu nie chodzi o miejsce, ale... o towarzystwo — wytłumaczył mu najdelikatniej, jak potrafił.

V zawsze potrafił się pogodzić z dorastaniem Cassy, ale nie zawsze zauważał pewne rzeczy i JK musiał mu je jasno wyłożyć. Wakacje z ojcami, gdy cała klasa jechała na obóz, były...

— Mam siedemnaście lat i spędzam wakacje z dwoma dziadersami! — dorzuciła z wyrzutem Cassy.

... wakacjami, z dwoma dziadersami.

— Grzeczniej powiedziałem! — wrzasnął na nią zdenerwowany JK.

Tylko on miał nad nią jeszcze jakąś kontrolę, ale też już powoli ją tracił. Dla V była kompletnie poza zasięgiem. Od dawna. Miała ten trudny czas wieku nastoletniego, nad którym żaden rodzic nie ma władzy. V oparł się z powrotem o oparcie i skrzyżował ręce na torsie, zupełnie jak ona przed chwilą. Milczał.

— Tae...

— Nieeee spokojnie JK nic mi nie jest — powiedział obrażony. — Zastanawiałeś się kiedyś, jak obaj umrzemy? — zadał pytanie znikąd.

JK spojrzał na niego przelotnie, ale pytająco.

— Co to za pytanie?

— Bo ja już wiem.

JK uniósł brwi.

— Jak?

V rozłożył ręce w bezsilnym geście.

— Nasza córka wyciągnie nam wtyczki od respiratorów, bo będzie musiała naładować telefon — prychnął z pogardą.

Zapanowała cisza, choć JK z trudem powstrzymywał parsknięcie. Tylko wiatr wciąż huczał im w uszach, gdy V się poddał.

— Zapisy są jeszcze otwarte? — zapytał zrezygnowany.

Cassy natychmiast przechyliła się do przodu i objęła go ramionami.

— Kocham cię tatku — pisnęła i zaczęła całować go po policzku. — Twoją wtyczkę wyciągnę jako drugą, obiecuję — zażartowała.

JK w końcu mógł wybuchnąć śmiechem.

— Widzisz, umrę pierwszy, tak, jak kiedyś się umówiliśmy.

— Zawracaj, niech jedzie na to zadupie, a my spędzimy romantyczne dwa tygodnie bez bachorów takich jak ona — żartował dalej V. — Będziemy chodzić na romantyczne spacery, całować się...iiii.... kto wie co jeszcze.

— Nie chcę tego słuchać! — śmiała się Cassy, opadając w tył na siedzenie. — Myślałam, że w waszym wieku już się tego nie robi!

V spojrzał na JK'a z drwiącym uśmiechem.

— Ty jej powiesz, czy ja mam to zrobić?

Cassy zakryła uszy rękami, a JK zarechotał szyderczo.

💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜

Tak a propo wczorajszej dyskusji na temat tego, czy się to robi, czy nie robi i w jakim wieku xD

Do jutra!

Sev.

Sev

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


폭군 || Tyran 7 - Heaven • Taekook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz