ROZDZIAŁ 1

63 3 0
                                    

Dzisiejszy dzień miał się prawie nie różnić od pozostałych dni tegorocznych wakacji.
Promienie słońca przedzierające się przez szparki mędzy oknem, a roletą padały na moją twarz i sprawiały, że na moje usta wpłynął błogi uśmiech. Kocham wakacje. Lekko otworzyłam oczy, by słońce mnie nie oślepiło. Spojrzałam na telefon, była 9.35, więc miałam jeszcze sporo czasu do spotkania z przyjaciółmi. To dziś mieliśmy iść złożyć papiery do liceum, które wybraliśmy. Oczywiście nie wszyscy szliśmy na ten sam profil ale dobrze złożyło się, że uda nam się chodzić do jednej szkoły.
Powoli rozciągnełam się i wstałam z łóżka. Kierunek - łazienka. Otworzyłam drzwi na korytarz w tym samym momencie co moja 12-letnia siostra Nicol. Wymieniłyśmy spojrzenia i obie rzuciłyśmy się w stronę łazienki. Zawsze tak było, jednak nie zawsze było przesądzone, która z nas pierwsza dobiegnoe po upragnionych drzwi prowadzących do łazienki. Dziś miałam szczęście bo moja siostra potknęła się o różowy dywanik leżący przed jej drzwiami. Kiedy odzyskała równowagę ja już byłam w środku mojego królestwa. O tak, uwielbiałam spędzać czas w łazience. Duża wanna, ogromne lustro, oddzielne półki na lakiery do paznokci, kosmetyki do skóry i do włosów (większość tych rzeczy należała do mojej siostry), dwie umywalki w,, ścianie". Pełno też tu było zapachowych świeczek, które mama zawsze zapalała do kąpieli.
Postanowiłam umyć włosy więc ściągnęłam piżamkę i weszłam pod prysznic. Może i miałam prawie 17 lat ale nadal nie wyobrażałam sobie spania w czymś innym niż piżama.
Po 10 minutach pachnąca ubrałam szlafrok i podeszłam do lustra. Lubiłam się przeglądać. Nie jestem tak zwanym,, plastikiem" w sumie można stwierdzić że jestem jego przeciwieństwem. Proste, ciemno brązowe włosy sięgające połowy pleców, niebieskie oczy, nie za ciemna ale też nie bardzo jasna cera.
Chwilowo wysuszone już włosy związałam w luźnego koka, żeby nie przeszkadzały przy robieniu makijażu. Nie malowałam się szczególnie mocno, po prostu lekko puder, tusz i błyszczyk. I oto cały mój make-up jeśli można to tak nazwać. Rozpuściłam i rozczesałam włosy po czym spryskałam je specjalnym sprayem, żeby zbytnio się nie przetłuszczały.
Wyszłam z łazienki i przeszłam przez korytarz mijając wkurzoną Nicol. Weszłam do mojego pokoju i wyjełam z szafy ubrania które włożyłam po chwili. Postanowiłam trochę też ogarnąć pokój, bo miał po mnie później wpaść mój chłopak Logan. Byliśmy ze sobą od 3 miesiecy i miałam nadzieję że jeszcze długo będziemy razem. Z nim byłam naprawdę szczęśliwa, porównując ten związek z poprzednimi. Kiedy schodziłam na śniadanie spojrzałam na telefon by sprawdzić godzinę. Była prawie 11.
Gdy byłam w połowie robienia sobie tostów przyszedł SMS od mojej najlepszej przyjaciółki Emily
,, Hejka :) Pamiętaj, dzisiaj o 13 pod naszą przyszłą szkołą ;*"
,,Jasne, jakbym mogła zapomnieć??
Ps. nie musisz pisac do Logana, przyjdziemy razem ;)"
Po śniadaniu musiałam jeszcze wyprowadzić mojego psa Lucy na spacer. Lucy była rasy husky, ale była wyjątkowa. Rozumiała że biegać chodzimy dopiero wieczorem, a rano nie można wyrywać się pani. Wiedziała kiedy jestem smutna, wtedy zawsze kładła mi głowę na kolanach i to mnie zawsze uspokajało. Kiedy byłam zła zawsze musiałam wyjść biegać, bo to dawało mi poczucie że jestem wolna. Wtedy zawsze zabierałam ją ze sobą i spuszczałam ze smyczy aby mogła poczuć to samo, ale nie uciekała tylko zawsze była obok bo wiedziała że martwiła bym się o nią bardziej niż o siebie.
Gdy po spacerze wróciliśmy do domu było już po 12.,, Zaraz przyjdzie Logan" pomyślałam.
I faktycznie niedługo potem przyszedł mój wybranek. To znaczy wpadł. Dosłownie. Kiedy otworzyłam drzwi złapał mnie w pasie i obkręcił w powietrzu. To powitanie było dość dziwne bo widzieliśmy się dwa dni wcześniej, ale nie narzekałam.
-Przeszczep się udał rozumiesz?!?oja mama przeżyje! -Przytuliłnie mocno. No tak, mama Logana była bardzo chora, a do przeżycia potrzebowała przeszczepu, który z tego co mówił Logan się przyjął.
-Jejku to świetnie! - Pocałowałam go lekko w usta - naprawdę bardzo się cieszę! - mówiłam to szczerze. Znałam mamę Logana od kilkunastu miesięcy i naprawdę polubiłyśmy się. - No dobra, to ja jeszcze zgarnę portfel, telefon i te dokumenty i możemy iść. -Wbiegłam po schodach na górę, wzięłam z łóżka torebkę i byłam gotowa do wyjścia.
- NICOL WYCHODZĘ!
-DOBRA - Usłyszałam głos swojej siostry. Może nie byłyśmy idealnym rodzeństem ale zawsze potrafiłyśmy się zrozumieć. Pomimo tego że byłyśmy tak różne.
Gdy wróciłam do salonu zastałam mojego kochanego psiaka leżącego na moim kovhanym chłopaku.
- Lucy potem się pobawicie teraz musimy z Loganem już iść - mój piesełek zszedł .
Gdy wyszliśmy zostało nam 10 minut na dojście do liceum.
Kiedy byliśmy na miejscu była tam już Emily , Cameron i Gwen. Brakowało jeszcze tylko Max'a. Nie można mu się dziwić, mieszkał jakieś 5 km od naszego miasta a autobus w wakacje kursował tylko rano i wieczorem więc nasz przyjaciel musiał iść na piechotę. Cameron był niecierpliwy i już nie mógł się doczekać przyjścia przyjaciela. Trenował i nie wyobrażał sobie jak długo można iść 5km. Znałam go od kiedy skończyliśmy 3 lata. Dokładniej od kiedy ja skończyłam 3 a on 4. Może to wydawać się dziwne skoro razem idziemy do liceum. Większość osób z naszego gimnazjum wiedziało że nie zdał w trzeciej klasie. Wtedy był typem,, niegrzecznego chłopca" tzn. Chlanie, fajki chyba nawet zdażała się trawka. Mimo to nigdy nie uważał mnie za gorszą od siebie gówniarę. Myślę teraz że wszystko to co robił było na pokaz.. Że tylko przy mnie potrafił być sobą. Ale później, kiedy okazało się że nie zda ogarnął się wreszcie, zaczą uczyć przestał pić i palić. We wrześniu trafił na szczęście do naszej klasy. No i poznał wreszcie Emily. Nigdy wcześniej nie miałam okazji ich sobie przedstawić. Na początku słabo się dogadywali, ale z czasem przyszła duża poprawa. Od sylwestra są razem. Tak się cieszyłam kiedy się dowiedziałam! Chociaż na początku trochę się bałam że mnie odtrącą, co naszczęście nie miało miejsca. Zawsze miałam też oparcie w Gwen, Max'ie i Loganie. Wtedy jeszcze nie byliśmy razem.
-Może do niego zadzwonię? - Zaproponowała Gwen.
- Nie ma potrzeby - aż podskoczyłam ze strach bo usłyszałam głos Max'a tuż przy swojm uchu.
-Jak ty się tu... Tak nagle...Skąd...- zaczęłam się jąkać
- It's magic skarbie - uśmiechnął się promiennie.
- Ej ej ej ty mi tu dziewczyny nie podrywaj - Logan starał się być poważny ale mu to nie wychodziło.
- Spokojnie, spokojnie bez nerwów ziomek hah
-Dobra idziemu już do tego biura czy nie? - Gwen wyraźnie się nudziło
- no idziemy...

Po około 20 minutach wyszliśmy z budynku w którym mieściło się nasze liceum.
-To teraz lody! - Zażądał Cameron
-Ale ty stawiasz! - Uśmiechnęłam się do przyjaciela
-A miałem nadzieję że będziesz taka kochana i ty to zrobisz...
- Nadzieja matką głupich Camuś - pokazałam mu język. Wiedziałam że nienawidzi tego skrótu.
-Uważaj do kogo mówisz Vi - Emily stanęła w,, obronie" swojego chłopaka.
- Dobra mam lepszy pomysł! BASEN ZA GODZINĘ! - Gwen jak zwykle musiała wtrącić się w naszą,, kłótnie ", chociaż tym razem miała dobry pomysł.
-TAK JEST PRZE PANI! -Krzyknęła Emily i już jej nie było.
Wziąwszy z niej przykład,, poleciałam" do domu.
Po niecałej godzinie wszyscy staliśmy już przed Foczką, bo tak nazywał się odkryty basen w naszym mieście.
Jak zawsze chłopaki poszli po picie a my zająć leżaki. Kiedy wszyscy mieliśmy picie i miejsce chłopaki i Gwen poszli się kąpać a ja zostałam z Emily się poopalać.
Kiedy byłam w pełni odprężona Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przyjaciółkę.
-Vi musimy uciekać...

READY FOR HELLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz