#2 Rozdział

34 2 0
                                        

- co? Ale dlaczego? Po co? Przed czym? Gdzie chłopaki? Gdzie Gwen? - Rozglądałam się jak głupia po całym basenie ale nigdzie nie mogłam dostrzec przyjaciół. Nagle zrobiło się bardzo tłoczno.
- Nie mogę ci teraz powiedzieć! Szybko chodź! - Emily była zdenerwowana. Pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia. No cóż, moja przyjaciółka jak na swoje marne173 cm wzrostu była dość silna i co mogłam zrobić? Po prostu złapałam swoją torbę i pobiegłyśmy na parking gdzie czekała taksówka. Do środka zostałam wepchnięta przez Emily która usiadła z przodu i szepnęła do kierowcy adres pod który miałyśmy jechać.
- A więc to jest ta słynna Victoria... - Zagadnął taksówkarz.
- Nie gadaj tylko jedź Ed! - Emily skarciła mężczyznę - nie mamy czasu!
-Emily o co tu chodzi? Dlaczego uciekamy? Gdzie są chłopaki i Gwen? - Miałam mnóstwo pytań
- Vi nie mogę ci powiedzieć...
- Mów do cholery jasnej! Wyciągnęłaś mnie z basenu praktycznie siłą, wepchnełaś do taksówki, nie chcesz mi niczego powiedzieć na temat naszych przyjaciół no i gdzie jedziemy?!
- Ok.. Narazie jedziemy do mnie do domu. Musimy zabrać kilka rzeczy. Potem pojedziemy w inne miejsce ale teraz nie powiem ci gdzie.
- Dlaczego? Przecież możesz mi zaufać...
- Nie. Nie teraz. Nie mogę. U mnie będziesz mogła zadzwonić do Logana.
Byłam bezsilna wobec mojej przyjaciółki. Opadłam na siedzenie i próbowałam się uspokoić.,, Ufff ok. Wdech, wydech, wdech, wyydech będzie dobrze. Niedługo będę mogła zadzwonić do Logana, może on mi coś wytłumaczy." pomyślałam.
Po 10 minutach drogi byłyśmy już pod domem Emily . Po wejściu do domu zamknęła drzwi na klucz, kazała zadzwonić a sama pobiegła na górę.
-Vi? Jesteś u Emily ? - Po kilku sygnałach usłyszałam w słuchawce głos chłopaka.
- Tak, ale nadal nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. Może chociaż ty mi coś wytłumaczysz. - poprosiłam.
- Uwierz kochanie chciałbym ale nie można mi. Im mniej wiesz tym lepiej.
-Ale... - Usłyszałam w słuchawce odgłos jakby coś wielkiego spadło na ziemię.
- Muszę kończyć! Kocham cię! - Usłyszałam sygnał znaczący że połączenie zostało przerwane. Trochę się przestraszyłam co się tam stało ale nie bylam typem bojkodupy.
Postanowiłam iść sprawdzić co robi moja przyjaciółka . Kiedy weszłam do jej pokoju widziałam tylko jak do dużej torby pakuje jakieś czerwone zawiniątko.
- Zapytałabym co to ale wiem że i tak mi nie odpowiesz.
- Racja słońce.
Dobra ubierz się w coś mojego bo chyba nie będziesz paradowała w bikini.
- Ty też masz rację. - Podeszłam do jej szafy. Wzięłam czarny top i granatowe szorty. Do tego krótkie białe trampki.
- Supcio to teraz znowu wychodzimy.- Emily zarzuciła sobie torbę na ramie i wyszła z pokoju a ja tuż za nią.
Wsiadłyśmy do taksówki, a po 20 minutach drogi zatrzymaliśmy się pod jakimś dużym domem, pod którym nigdy nie byłam.
Szłam cały czas za Emily . Nie było jeszcze ciemno więc widziałam cały wystrój domu. Można przyznać że był dość nowoczesny. Przeszłyśmy do salonu a potem Emily kazała mi stać w miejscu a ona pojdzie coś sprawdzić w ogrodzie. Po chwili wróciła.
-Ok jest dobrze. Możemy iść.
- Yyy ok?
Gdy wyszłyśmy do ogrodu doznałam szoku.
-NIESPODZIANKA! - krzyknęło naraz około 20 osób.
- Haha najlepszego mała - Max podszedł i mnie przytulił
- Ale urodziny mam za 3 tygodnie!
- Ale dziś masz imieniny a każdy powód do imprezy jest dobry! - stwierdził Max
- i tylko po to ta cała scena? Żeby zrobić imprezę? Wiecie że naprawdę się bałam? - Miałam lekkie wyrzuty co do moich przyjaciół
- Oj nie przeżywaj tylko otwórz nasz prezent Emily stała z czerwoną paczuszką którą wcześniej zapakowała do torby
- JEJKU JEST PRZEŚLICZNA! Dziękuję wam - przytuliłam wszystkich, również Gwen, Camerona i Logana którzy doszli do nas. W pzczce znajdowała się piękna sukienka.
- No to teraz leć się przebierać! - Gwen podała mi czarne szpilki do kompletu. Nie za bardzo lubiłam takie buty ale na imprezy jak najbardziej. Pobiegłam z Laurą do łazienki, bo ona również miała do ubioru sukienkę. Kiedy dotarłyśmy do wielkiego pomieszczenia zwanego łazienką wyciągnęła z torby swój strój, kosmetyczkę, szczotkę do włosów, lokówkę i prostownicę.
- Wiesz ile czasu zajmuje robienie się na bóstwo? Dużo...
- To cooo my mamy go pod dostatkiem. Gadałam z twoją mamą, wie że na noc nie będzie Cię w domu. Przecież musimy jakoś wyglądać, chociażby dla Camerona i Logana - moja przyjaciółka uśmiechnęła się ukazując rząd białych zębów. Byłyśmy do siebie bardzo podobne. Długie ciemne włosy, niebieskie oczy, wzrost ten sam. Może z wyjątkiem tego że ja miałam lekko piegi, których nienawidziłam i ukrywałam pod pudrem.
Całe robienie makijażu i fryzur zajęło nam około pół godziny. Ale opłacało się. Nie żebym się chwaliła ale wyglądałyśmy pięknie.
- uhuhu nie no dziewczyny postarałyście się - pierwszy komentarz wygłosił oczywiście nasz kochany Maxio - teraz to zazdroszczę chłopakom.
- No, masz czego- odpowiedziałam z uśmiechem
Kilka godzin spędziliśmy na tańcu, piciu paru % no i pogawędkach zwanych również jako plotki.
- Mogę panią prosić? - Zapytał Cameron swoją dziewczynę przy wolnej z piosenek.
- Ależ oczywiście - odpowiedziała uradowana.
Ta dwójka też naprawdę się kochała. Może nie lizali się na każdym kroku ale pamiętam sytuację kiedy Cameron uratował mnie i Emily. Bardziej ją. Wtedy jeszcze nie byli parą. To było chyba w grudniu więc dość dawno temu. Szłyśmy wieczorem z Laurą spokojnie do galerii, kiedy jeden z,, dresów" zaczął na nas gwizdać.
- Ej lalunie, no chodźcie tu! - Słychać było z jego słownictwa ze niewychowany gówniarz. - Macie ochotę na niezłą zabawę? Wiem że tak.- ruszył ku nam.
- Po pierwsze gościu nie jestwm psem zeby na mnie gwizdać. Po drugie za Chiny nie chciałabym cię dotknąć, a co dopiero mówić tu o,, dobrej zabawie". - Moja przyjaciółka dopiero się rozkręcała. - Jeśli masz na ową ochotę radzę ci wybrać się do tak zwanego burdelu, tam zapewnią ci atrakcje o jakich myślisz. Ani ja ani ona nie mamy zamiaru zabierać się za coś czego nie ma. Bo co... Chyba nie powiesz że masz się czym pochwalić pod tymi dreskami.
- O nie kurwa teraz to przesadziłaś! Podbiegł do nas, odepchnął mnie tak że przewróciłam się, na moje nieszczęście odśnieżony chodnik. Chciałam wstać ale nie mogłam, za bardzo bolała mnie prawa kostka. Chłopak rzucił się na Emily jedną ręką unieruchomił jej ręce a drugą zaczął rozpinać jej kurtkę. Myślę że nie poszło by mu tak łatwo gdyby nie miał prawie dwóch metrów wzrostu. Zaczęłam krzyczeć, wzywać pomoc. Kiedy już kurtka mojej przyjaciółki leżała na ziemi jak rycerz na biażym koniu praktycznie z nikąd pojawił się Cameron. Wystarczyło mu kilkanaście sekund by powalić zbrodniarza na ziemię. Pamiętam jeszcze że miałam po tamtym zdarzeniu skręconą kostkę a moi przyjaciele po niedługim czasie zostali czymś więcej niż tylko przyjaciółmi.
- panna Bell proszona o powrót na ziemię - usłyszałam głos Logana
- Oj przepraszam zamyśliłam się.
- Widać - uśmiechnął się - pytałem czy nie jesteś zmęczona, myślę że możesz spać u mnie bo ta dwójka chyba będzie zajęta i nie pośpisz u Emi - wskazał głową całującą się w rogu ogrodu parę w której poznałam
- no cóż chyba racja...
- też się cieszę że będziemy mogli pobyć trochę sami
- Oj no nie zrozum tego źle, też bardzo się cieszę ale nie mogę przywyknąć do myśli że oni ze sobą... No... Ten... Yyy...
-Zboczeniec! - Krzyknął Logan śmiejąc się jednocześnie z mohej miny - ojejku Vi się zarumieniłaaaa jak słodkoooo - miał ze mnie niezły ubaw.
- Wiesz jak bardzo jesteś denerwujący? Bardzo
- Ale i tak mnie kochasz
- Powtarzam. Bardzo. A teraz chodź, nie mogę już patrzeć na nich, jak się migdalą... Że też nie brakuje im powietrza... - Patrzyłam ze zdziwieniem na parę moich najlepszych przyjaciół. Max podrywał jakąś blondynkę przy,, barze" a gwen gdzieś zniknęła.
- A tobie kiedykolwiek brakuje?
- Hah mogę się założyć że wytrzymam.... Hm... 2 minuty...
-Zgoda
- A o co zakła...- nie dokończyłam bo Logan zamkną mi usta swoimi łącząc je w namiętnym pocałunku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 05, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

READY FOR HELLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz