Niektóre wydarzenia kształtowały człowieka na całe życie.
W szczególności te przykre, a także bolesne. Bo to one pozostawiały ranę w podświadomości, która posypywana solą przez innych ludzi, jątrzyła się i urastała do rozmiarów traumy. A ona była bezlitosna i nie pozwalała żyć pełnią życia. Wystarczył bowiem bodziec przypominający o bolesnym wydarzeniu z przeszłości, żeby dotychczasowy wysiłek szlag trafił.
Dobitnie się o tym przekonałam.
Siedziałam na trybunach szkolnego boiska, zawiązując starannie sznurówki czerwonych trampek. Z pełną premedytacją wiązałam supeł przez bardzo długi czas, kątem oka zerkając na zabieganych uczniów. Wszyscy dwoili się i troili, żeby przystroić trybuny balonami, serpentynami, a także innymi pierdołami, które zdaniem dyrektora podkreślały rangę meczu. Nie podzielałam tej dziwnej ekscytacji, ale nie dziwiłam się jej. W końcu po raz pierwszy nasze łamagi zwane drużyną futbolu amerykańskiego dostały się do półfinału rozgrywek.
— Violet! — krzyknęła, truchtająca w moim kierunku Leah. — Mogłabyś przynieść ze składziku te stare pompony? Dyrektor chce je odkurzyć i rozdać podczas meczu fanom na trybunach.
— Pewnie. — Uśmiechnięta poderwałam się z miejsca i niespiesznie pomaszerowałam w wyznaczonym kierunku.
Takie zadanie było mi na rękę, ponieważ nie musiałam jak głupia biegać w upale i dmuchać balonów. Miałam bowiem nieodparte przeczucie, że drużyna przegra, a po meczu wszyscy będą narzekać, że natrudzili się na marne. I wcale nie chodziło o to, że byłam człowiekiem małej wiary. Po prostu poziom sportowy Venice High był zastraszająco niski. Za sukces uważano fakt, że zawodnik dotrwał na boisku do końca meczu i potrafił złapać oddech. A że wyjątek potwierdzał regułę, mieliśmy kadrę pływaków. Jej członkowie nieustannie zajmowali czołowe miejsca w zawodach, stając się chlubą naszego liceum.
Po dość długim przemarszu szkolnym korytarzem, stanęłam przed drzwiami składziku. Jeszcze nigdy nie byłam tak uradowana na myśl o spędzeniu czasu w zagraconym, a także zakurzonym pomieszczeniu. Cóż, lenistwo wyzwalało w człowieku dziwne instynkty.
Pociągnęłam za klamkę i wparowałam do środka z wielkim uśmiechem na ustach. Nie zdążyłam jednak nawet zamknąć za sobą drzwi, a już mina mi zrzedła. Zszokowana utknęłam w miejscu jak głupia, nie potrafiąc oderwać wzroku od zastanego stanu rzeczy. W składziku spodziewałam się tumanów kurzu, mnóstwa gratów, ale na pewno nie całującej się namiętnie pary.
Na stojącej pod ścianą ławce siedział chłopak, a na nim okrakiem dziewczyna. Jej koszulka była podwinięta do połowy pleców, ukazując zapięcie czarnego stanika, wokół którego błądziła ręka chłopaka. Kiedy raz na jakiś czas zaciskał palce na skórze dziewczyny, z jej piersi wyrywały się odgłosy, których wolałabym nie słyszeć.
Na moich policzkach mimowolnie rozkwitł spory rumieniec, który dosłownie palił skórę. To właśnie za jego sprawą zrozumiałam, że zachowywałam się jak podrzędny zboczeniec. Momentalnie spuściłam wzrok i odwróciłam się na pięcie z zamiarem wyjścia.
— Violet? — Usłyszawszy dobrze mi znany męski głos, serce zaczęło walić jak oszalałe. Nie byłam w stanie ruszyć naprzód, więc zatrzymałam się w półkroku.
W pierwszej chwili chciałam zwiać, byleby tylko nie konfrontować podejrzeń z rzeczywistością. Szybko jednak zdałam sobie sprawę z tego, że uciekanie od nieuniknionego zalatywało tchórzostwem. A ja nie chciałam być słaba, nie w jego obecności, nie po tym, co mi zrobił.
Wzięłam głęboki wdech, przybrałam obojętny wyraz twarzy i odwróciłam się. Dostrzegłszy oblicze mojego byłego chłopaka, poczułam bolesny uścisk w gardle. Był on tak nieprzyjemny, że przełknęłam nerwowo ślinę, chcąc go chociaż trochę zniwelować. Ale to na nic. Bowiem jego przyczyną były uczucia, których nie potrafiłam kontrolować mimo usilnych starań. One zawsze wypływały na wierzch, pokazując mi, jakim byłam słabeuszem.
CZYTASZ
Między nami blizny
Teen FictionViolet Hudson to nastolatka walcząca z traumą, której nabawiła się jeszcze w dzieciństwie. Dzięki własnej determinacji, wsparciu rodziców i najlepszej przyjaciółki, powoli wychodzi na prostą. Dawne lęki odżywają, gdy Violet nakrywa swojego byłego ch...