"W końcu normalnie widzę"

3.7K 212 22
                                    

Nie mogę uwierzyć w to, że tak po prostu mnie zablokował. Wyznałam mu miłość, która była prawdziwa. Kocham go za to jaki jest. Wiem, że zraniłam go moim zachowanie. Ale gdybym tylko wiedziała... Nigdy bym mu nie powiedziała "Chyba Ci pożyczę na rachunek za wodę i jakieś kosmetyki, bo gdy przechodzisz, to wszystkie kwiatki więdną". Tak, jestem wredną suką, ale tylko w szkole. On wie jaka jestem naprawdę. Nawet moja rodzina nie wie. Przed Niallem udaję szczęśliwą, czasami nawet zapraszałam znajomych ze szkoły, aby zobaczył, że teraz jestem kimś, że moje problemy zniknęły. A guzik prawda.

Nadal żyje dniem, w którym Louis rozesłał wszystkim moje zdjęcia, a potem stało się piekło. Nawet matka na mnie krzyczała, że w końcu mogłabym się za siebie wziąć, bo na mnie patrzeć nie może. Myślę, że to był jeden z powodów, dlaczego zaczęła z ojcem zwiedzać świat.
Do dnia, w którym napisał do mnie po raz pierwszy Zayn, miałam myśli samobójcze. Oczywiście nikt o nich nie wiedział. Wiele razy próbowałam to zrobić, jednak bałam się, że gdy mnie ktoś znajdzie, to nawet nie pochowa, tylko moje ciało będzie gniło w łazience obok mojego pokoju. Bałam się też reakcji babci, którą kocham najmocniej na świecie, jednak mieszka ona na innym kontynencie, a z powodu nauki nie mogę do niej polecieć. To dzięki jej zdrowym potrawą i motywacji - schudłam. Będę jest za to wdzięczna do końca mojego nędznego życia.

Bal jest na 18, więc o 17 już byłam ubrana w swoją błękitną sukienkę, którą wybrałam razem z bratem. Później zaciągnął mnie jeszcze do sklepu po bieliznę, bo uważał, że w ten dzień nie obejdzie się bez wylądowania w łóżku z facetem. Gdy szedł na swój bal 4 lata temu, to myślał tylko o zaliczeniu laski. Jakże dojrzałe...

Już jest 17:15 a Zayna nadal nie ma. Chyba zrezygnował z pójściem ze mną na bal. Smutna usiadłam na kanapie w salonie i patrze na wskazówkę zegara aż do 17:25. Biegnę do drzwi, gdy słyszę dzwonek, prawie potykając się o własne nogi. Otworzyłam drzwi z uśmiechem, ale mina mi zszedła, gdy to nie był jeszcze on. Przede mną stał przystojnu chłopak z zaczesanymi włosami do tyłu. Jego oczy pasowały do Zayna, ale uczesnie, zapach - nie.

- Chyba coś Ci się pomyliło, chłopcze. Czekam na Zayna, więc możesz sobie stąd iść - już miałam zamknąć mu drzwi przed nosem, ale powstrzymał mnie.

- Ja jestem Zayn, Liluś. Trochę postanowiłem się zmienić, żeby nie zrobić ci obciachu. Podoba się? - zamrugałam kilkakrotnie, nie móc uwierzyć w to, co widzę. Naprawdę się postarał. Nawet jego perfumy sprawiały, że moje kolana zmiękły. Chwyciłam go za rękę i wyciągnęłam do domu, bo muszę mu coś uświadomić.

- Zayn... Wyglądasz... Po prostu wow. Ale nie musiałeś tego robić. Nawet jakbyś przyszedł w tych swoich kujonkach, to poszłabym z tobą na ten cholerny bal. Jeżeli przeczytałeś moje wczorajsze wiadomości, to powinieneś wiedzieć dlaczego.

- Ja też cię kocham, Liluś. Właśnie dlatego do ciebie napisałem - przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował. Od razu odwzajemniłam i zarzuciłam mu ręce na szyję. Poczułam motylki w brzuchu po raz pierwszy. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo w końcu odnalazłam swoje szczęście.

- Czyli mogę iść w moich kujonkach? - spytał, gdy oderwaliśmy się od swoich ust. Pokiwałam lekko głową, a on wyjął z kieszeni marynarki swoje kujonki, które dodały mu uroku po założeniu.

- W końcu normalnie widzę - zilustrował dokładnie moje ciało - cholera, ja to mam szczęście - uśmiechnęłam się pod nosem i chwyciłam go za rękę, bo już był na nas czas. Chciałam już wychodzić, jednak mnie zatrzymał.

- Zanim pójdziemy, to chciałbym wiedzieć, czy zostaniesz moją dziewczyną? - pisnęłam ze szczęścia, bo właśnie o tym marzyłam, gdy zrozumiałam, co do niego czuje i rzuciłam się mu na szyję, prawie go dusząc.

- Oczywiście, że nią zostanę - chłopak uniósł mnie lekko do góry i zaczął się ze mną kręcić. Śmiałam się jak małe dziecko, ale przestałam, gdy do domu wszedł mój braciszek. Od razu wróciliśmy do rzeczywistości. Zayn mnie postawił na ziemię i poprawiliśmy swoje ubrania.

- No więc tak.. Ma wrócić przed północą, jeżeli będzie płakać, to masz w twarz i z pewnością twoje okularki nie przeżyją. Kolejną sprawą jest - rzucił Zaynowi gumki, a ja myślałam, że spalę się ze wstydu - droga wolna, ale jak bielizna się nie spodoba, to zażalenia do niej, bo to ona nie chciała kupić innej - chciał kontynuować, ale mu przerwałam.

- Dość! My już wychodzimy, bo się spóźnimy - wyciągnęłam z domu lekko rozbawionego Zayna, który właśnie chowam gumki do kieszeni. - Ani słowa o tym, bo znajdę sobie innego do tańców - chłopak się nawet nie sprzeciwił.

Przez cały bal byliśmy blisko siebie, nawet do toalety za mną poszedł, bo bał się, że ktoś mu mnie zabierze. Ludzie oczywiście najpierw się z nas śmiali, a potem gdy wygłosiłam swoje przemówienie, to nawet nie pisnęli słówkiem.

Oczywiście król i królowa balu, czyli my, zakończyliśmy ten dzień w jednym z pokoi hotelowych i na szczęście żadnych zażaleń nie dostałam.

No to koniec tego ff :) Mam nadzieję, że się podobało. Nie jestem z niego jakoś super zadowolona, ale ujdzie w tłumie. Dobra, to teraz wezmę się za kończenie "14 days".
Dziękuję za komentarze, wyświetlenia (nie spodziewałam się tyle) i głosy! :*
I szkoda, że wczoraj olaliście moje pytanie, a ja chcę tylko dobrze.

KIK MessageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz