𝐘𝐞𝐥𝐥𝐨𝐰

514 40 8
                                    

Znalazłem dla siebie miłość.

Kogoś ważniejszego od pracy i obowiązków. Kogoś o kogo mogę się troszczyć. Kogoś kto również troszczy się o mnie. Kogoś dla kogo mogę robić herbaty w jesienny wieczór, kawy z dwoma łyżeczkami cukru każdego poranka i wody z lodem w wiosenne popołudnia. Kogoś kogo mogę chronić przed światem, kto powie mi za to zwyczajne dziękuję. Kogoś z kim mogę rozmawiać godzinami, śmiać się bez umiaru, jak i również milczeć jeżeli tego potrzebuje. Kogoś kto szuka mnie wzrokiem w każdym miejscu i kogo również szukam ja. Kogoś kto mnie słucha, potrafi zamknąć przy mnie oczy, ufa mi i kto po prostu jest wtedy kiedy potrzebuje.

Byliśmy dziećmi gdy się poznaliśmy.

Niewinne spacery, dokuczanie, pierwsze kroki, słowa, krzyki, śmiechy. Pierwszy udany zamek z piasku. Pierwszy zjazd ze zjeżdżalni na plecach. Pierwsze imprezy urodzinowe. Pierwsze szlaczki w zeszytach. Pierwsze samodzielnie kupione picie w sklepie. Pierwsza jazda na rowerze.

Pierwsza krew. Pierwszy płacz z bólu, wstyd i wściekłość. No i pierwsza kłótnia

Byliśmy gówniarzami gdy coś zaczęło nas różnić.

Szkoła. Własne towarzystwo, mimo że teoretycznie zawsze mogliśmy na siebie liczyć
Pierwsze kłamstwa, uwagi, nagany, krzyki, jedynki w dzienniku, narkotyki, alkohol, fajki, imprezy, zielsko. Pierwsze dziewczyny, seks oraz bawienie się swoją niepewną orientacją. Jego pierwszy raz był ze mną. Mój był z dziewczyną, ale później powiedział mi że byłem tak chujowy że w to nie wierzy. A jednak wychodząc wtedy z pokoju trzęsły mu się nogi. Po prostu był wściekły.

Następnego dnia kiedy nadal nie mógł ustać na nogach, jego dziewczyna powiedziała że mieli swój pierwszy raz na tej imprezie. Po alkoholu. Zabawne. Kiedy nasze spojrzenia się wtedy spotkały, wiedziałem że on zdaje sobie sprawę że tak nie było. Nic nie powiedziałem, bo nigdy nic nie mówiłem.

Pierwsze fantazje, warunki, ignorancja, wyzwania.

Pierwsza bójka.

Po skończeniu szkoły powiedział mi że nie może się nacieszyć tym że nigdy więcej mnie nie zobaczy.

Czasami zadaję sobie pytanie, co by się stało, gdybym wiedział że on tego wieczoru również zapijał łzy nieskończoną ilością alkoholu. Miłość jest obrzydliwa, a jeszcze bardziej obrzydzają mnie ludzie którzy sprawili że wtedy, zamiast powiedzieć "Kocham cię" powiedział do mnie "Nienawidzę cię". Widział to jako jedyne rozwiązanie problemu. Nie umiał kochać już wtedy, dlatego musiałem go nauczyć.

Byliśmy szczeniakami wypuszczonymi wolno na ulicę, gdy spotkaliśmy się znowu 4 lata później.

Jak widać podświadomie mieliśmy się spotkać znowu, wybierając tą samą ścieżkę życia.

Bogatsi o kilka nowych doświadczeń. Przestępstw, wyroków, związków, romansów, konfliktów, przyjaźni.

Przez ten czas eksperymentowania nadal podświadomie myśleliśmy o sobie. O swoich ustach i tym jak smakowały gdy się łączyły. O tym jak smakowały ciała gdy w końcu rzuciliśmy się na siebie ten pierwszy raz, i o tym jak wiele można jeszcze odkryć w drugiej osobie. O naszych rozmowach i przemyśleniach, a także uczuciach które nie wygasły. Widziałem to w jego oczach gdy spojrzeliśmy na siebie pierwszy raz po tak długim czasie. Wyglądał tak pięknie, ale obco. Jednak w momencie w którym spojrzał na mnie tym cudownym wzrokiem, ja starałem się nie utonąć w karmelu w którym zauwazylem ten sam błysk którym darzył mnie od momentu w którym pierwszy raz mnie pocałował. Iskra która rozświetliła kawę, jakby dolewała do niej mleka i dosypywała złota, to ta sama iskra która paliła wszystko do czerni, gdy ktoś się do mnie zbliżył. Nic sie nie zmienilo

Nie było łatwo odbudować to co mieliśmy. Właściwie nigdy tego nie zrobiliśmy. Uciekał ode mnie gdy próbowałem rozmawiać. Kończył temat tak szybko jak mnie w sobie rozkochał, a czas którego potrzebował żeby w końcu wybuchnąć i wykrzyczeć mi miłość, niepewność, złość, oddanie i jeszcze raz miłość, był tak długi jak to ile zajęło mi by uswiadomic sobie ze ja czuje do niego to samo.

Potrzebował do tego oprócz czasu, alkoholu i zwykłego dotyku. Mysle ze to wlasnie była kropla która spowodowała wybuch. Dotknąłem go dokładnie tak jak robiłem to kilka lat temu.

Wrzeszczał długo. Nie mówiłem nic gdy wylewał z siebie frustrację. Nie była cala skierowana w moja stronę, bo zaczął od początku. Rodziców i opiekunów, potem znajomych, dziewczyny, aż w końcu zakończył na sobie. A potem się rozpłakał. Po prostu stał na środku pokoju i rozpadał się w oczach. Przysięgam, nigdy wcześniej ani nigdy później nie widziałem żadnej sceny która rozerwała mi serce na taką skale.

Tej nocy zabrałem go do siebie. Nie mogłem patrzeć gdy w taki sposób wykańczał się psychicznie. W głębi serca oboje wiedzieliśmy że musiał się z tym zmierzyć.

Tego wieczoru pierwszy raz powiedział "Przepraszam" przepraszając za wszystko, a było to najszczersze przepraszam jakie w życiu słyszałem.

Pierwszy raz powiedział też "Kocham cię", a ja cieszyłem się jak dziecko że pierwszy raz usłyszałem to akurat ja.

Rozmawialiśmy długo. Bardzo długo. O wszystkim. Może nadrabialiśmy stracone lata? Niewykluczone.

Pamiętam że zapytałem o jego rodziców. Parsknął smutnym śmiechem. Opowiedział mi historię jak kiedyś chciał dać mamie obrazek, jako małe dziecko. Namalował już wszystko, zostały tylko płatki kwiatów. Poszedł do mamy i poprosił by wybrała kredkę. Wybrała żółtą, na oślep. Uśmiechnięty przyszedł z pięknym kwiatem z żółtymi płatkami.

A jego matka podarła rysunek mówiąc że nienawidzi kwiatów.

Zabawne że obok niej stał cały wazon czerwonych róż.

Tego wieczoru uśpiłem go dotykiem na moim łóżku. Spał zwinięty jak kociak w małą kulkę, ze śladami łez na policzkach. Uwielbiałem na niego patrzeć. Uwielbiałem jego całego.

Wieczorem położyłem się na skraju łóżka by nie wprawiać go w zakłopotanie, a rano obudziłem się z nim wczepionym w moje ciało jak dziecko w matkę. Delikatnie palcami jeździł po mojej skórze tworząc fantazyjne wzorki. A oczy miał radosne.

Od tego momentu minął rok i równe 2 miesiące. Leżymy na łóżku słuchając naszej ulubionej piosenki. On zasypia trzymając głowę na mojej klatce piersiowej, tuż przy sercu. Jest całym moim światem i szczęściem. Wygląda pięknie

Nie zasługuje na to szczęście, ale na razie o tym nie pamiętam. Skupiam się na jego pięknych oczach.

Now i know i have met an angel

~~~
970

Coś innego niż zwykle

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝐘𝐞𝐥𝐥𝐨𝐰 - 𝐕𝐚𝐬𝐤𝐥𝐞𝐬 𝐎𝐧𝐞𝐬𝐡𝐨𝐭 🎉
𝐘𝐞𝐥𝐥𝐨𝐰 - 𝐕𝐚𝐬𝐤𝐥𝐞𝐬 𝐎𝐧𝐞𝐬𝐡𝐨𝐭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz