Prolog

103 9 104
                                    

Rzymianie powiadają, że Fortuna jest ślepa, a ludzkie życie zabawką, którą bez ładu i wyczucia przekłada z ręki do ręki, formuje, głaszcze i gniecie, by w końcu, znudzona jej kształtem i strukturą, rzucić nią o ścianę i rozbić na miliony kawałków. Ile w tym prawdy? Chyba nikt nie wie, tak samo jak tego, dlaczego pewnego dnia bogini losu postanowiła na chwilę zdjąć z oczu przepaskę i ten jeden, jedyny raz świadomie nadać kształt swojej nowej igraszce. Bo jak inaczej wytłumaczyć ów nietypowy przypadek imienia Siriusza Oktawiusza Meruli, które w tak dziwny sposób definiowało swojego właściciela? Trudno by znaleźć gdziekolwiek w Republice, a nawet poza nią, wiarygodniejszą personifikację kosa niż czarnowłosy młodzieniec o lśniących bursztynowych oczach i właściciela bardziej płomiennego i roziskrzonego charakteru lepiej obrazującego greckie seirios, wbrew usilnym protestom urzędnika, zapisane w zlatynizowanej formie przed szlachetnym nazwiskiem i przydomkiem rodowym.

Z wyjątkiem tak niezwykłego imienia, Siriusz nie wyróżniał się niczym szczególnym spośród swoich rówieśników; jak każdy młody syn Kwiryna uwielbiał spędzać czas na oglądaniu igrzysk, ucztowaniu, zdobywaniu wiedzy i umiejętności, mających w niedalekiej przyszłości zaprowadzić go na sam szczyt ścieżki zaszczytów, sprawić, by jego imię znał każdy mieszkaniec Wiecznego Miasta, a zdobyte zasługi zostały wyryte w historii złotymi literami, aby stały się, jak mawia nasz drogi Kwintus Horacjusz, trwalsze niż z mosiądzu. Los jednak bywa przewrotny i tak oto, tuż po powrocie z Aten, gdzie pod czujnym okiem mistrzów retoryki swoje umiejętności zdobywają przyszli wielcy mówcy, zamiast w sądzie, młody Oktawiusz znalazł się w rodzinnym domu, przy łożu ciężko chorego ojca.

Zimowe słońce z trudem obudziło się i wzeszło nad horyzontem, dając początek nowemu dniu w Wiecznym Mieście. Jego delikatne promienie wpadły do atrium jednego z najstarszych domów na Palatynie, by przez otwarte okno nieśmiało zajrzeć do sypialni pogrążonego w śnie pana domu. Czując na twarzy ich nikłe, ale jakże przyjemne o tej porze roku, światło, wsparty na zdobionym podnóżku Siriusz otworzył oczy i w lekkim zaniepokojeniu podniósł wzrok na spoczywającego na łożu ojca. Słysząc jego ciężki, miarowy oddech, odetchnął z połowiczną ulgą i podniósł się z ziemi, by usiąść tuż przy nim, dziękując w myślach bogom, że cenzor Marcus Oktawiusz Merula przeżył kolejną noc. Ze szczerą synowską troską i miłością położył dłoń na jego rozpalonym czole, aby upewnić się, że trawiąca od dwóch dni ciało urzędnika gorączka wcale nie znikła. Zmartwiony cicho westchnął, co obudziło jego ojca.

– Dzień dobry, synku – powiedział słabym głosem Marcus, z trudem unosząc powieki. – Jednak nie posłuchałeś się mnie? – Lekko się uśmiechnął.

– Nie mogłem cię zostawić samego, ojcze – odpowiedział Siriusz, cofając rękę. Choć był przeraźliwie smutny, starał się za wszelką cenę tego nie okazywać. Nie chciał, by jego zły stan ducha udzielił się umierającemu ojcu.

– Uparty jak zawsze – podsumował go cenzor. Nie złościł się na syna, wręcz przeciwnie; w całej beznadziejności swojej sytuacji, cieszyło go, że choć jedna osoba, wbrew długim i usilnym namowom, postanowiła przy nim zostać. Tym bardziej, że był nią jego jedyny ukochany syn – nadzieja rodziny i, tuż po zmarłym w młodości bracie, najdroższa mu osoba w całej Republice. – Wiesz może gdzie jest moja Flawia? I Gajusz?

– Matka zapewne śpi – odpowiedział bez zawahania Siriusz. Wiedział jak bardzo przeżywała chorobę małżonka i cieszył się, że poprzedniego wieczoru wreszcie udało się ją przekonać do zaniechania czuwania przy jego łożu. Odpoczynek był jej bardzo potrzebny. – Juniusz Celsus jeszcze nie przyszedł. Miltiades mnie zawiadomi, gdy się zjawi.

Na dźwięk dobrze znanego imienia wiernego niewolnika syna, Marcus nieco się zamyślił.

– Twój sługa... – skomentował cicho, patrząc tępym wzrokiem w zdobiony pięknym freskiem sufit.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 27, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Verba et Acta | słowa i czynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz