Część 1

61 8 5
                                    

Kolejny dzień Sherlock nie był taki sam jak zwykle. Nie cieszył się nowymi morderstwami jak zwykle nie było tak samo jak zawsze. Jedyną osobą jaka mogła ruszyć jego smutek to John. Który coraz częściej znajdywał strzykawki pod jego łóżkiem albo w innych miejscach, wiedział co to jest a bynajmniej co to mogło być. Nie miał odwagi spytać się Sherlocka co to jest i tym podobne, bał sie jego reakcji nie wiedział jak zareaguje nawet jak może zareagować czy płaczem czy gniewem nie chciał żeby jego jedyny przyjaciel albo partner sam nie wiedział czuł coś do niego ale nie wiedział co to albo przynajmniej nie chciał się do tego przyznać bo "nie jest gejem" brał takie środki które były niebezpieczne dla niego jak i dla jego otoczenia, bo skąd on wiedział jak brunet może się zachowywać pod wpływem narkotyków może zacząć być jeszcze bardziej dziwny niż już jest. Minął tydzień od tego jak znalazł pierwsza strzykawkę i codziennie znajdywał po jednej albo dwóch zależało od dnia i godziny, kiedy pewnego wieczoru po tym jak Sherlock wyszedł  z WC blady z podkrążonymi oczami John wiedział że musi ich poszukać i je policzyć więc zaczął szukać wszędzie to nie mogło być takie trudne tylko jedno pomieszczenie wtedy spojrzał do małej szpary w szafce pod umywalką było ich aż 3 w tamtym momencie miarka się przebrała nie mógł pozwalać żeby niebiesko oki się tak truł i marnował życie, wziął wszystkie strzykawki bardzo ostrożnie i pobiegł do salonu gdzie nie było Sherlocka a więc spojrzał w kuchni ale nigdzie go nie było, pobiegł szybko do pokoju detektywa który leżał tam na łóżku rozłożony z zamkniętymi oczami.
-SHERLOCK CO TO MA BYĆ! BIERZESZ NARKOTYKI!?-doktor wręcz krzyczał na detektywa.
-SHERLOCK? SHERLOCK NIE UDAWAJ ŻE ŚPISZ! Sherlock?-mówił wolno podchodząc do bruneta.
Kiedy zrozumiał że Sherlock nie udaje, że śpi, tylko jest nieprzytomny szybko zadzwonił na karetkę w między czasie sprawdzając czy detektyw oddycha. Na szczęście oddychał lekko ale oddychał, karetka przyjechała 4 minuty od telefonu Johna który bardzo martwił się o jego jedynego przyjaciela, wtedy zrozumiał że to coś więcej niż "przyjaciel" czuł do niego coś więcej niż do przyjaciela ale on nie jest gejem nigdy nie był gejem zignorował to uczucie znów. Kiedy karetka zabrała Sherlocka oczywiście John pojechał razem z nimi do szpitala ponieważ nigdy tak bardzo się o kogoś nie martwił jak o bruneta. Przez chwilę nawet myślał że czuje coś do swojego kompana ale szybko zignorował to uczucie po raz drugi i przejął się bardziej stanem zdrowia jego przyjaciela? A może coś więcej niż przyjaciela? Kiedy dojechali do szpitala szybko przenieśli Sherlocka na ostry dyżur, nigdy doktor nie stresował się tak bardzo bał się, że Sherlock nie przeżyje tego a on nie przeżyje bez niego ani dnia a tym bardziej miesiąca albo nawet lat.
-----------------------------------------------------------
           Sherlocka w tamtej chwili:

-Muszę przestać to brać wiem że czuje się źle ale to nie powód do brania narkotyków widzę że John już się martwi i zaczyna rozumieć co się dzieje i co jest nie tak.-pomyślał Sherlock.
Chwilę później zaczęło kręcić mu się w głowie więc położył się na łóżku w pokoju Johna i jego (uważał tak z powodu tego że John nie raz spał u niego) i totalnie odpłynął nie wiedział nawet kiedy i dlaczego po prostu zemdlał. Nie chcal brać narkotyków ale nie potrafił przeżyć tego że doktor nigdy go nie pokocha, nigdy nie był tak załamany. Czuł do niego duże uczucie którego nie potrafił opisać było to trudne i wręcz niewykonalne. Bał się powiedzieć to Johnowi bo bał się odrzucenia tego okropnego uczucia i nie chcal stracić przyjaźni z Johnem jego jedynym przyjacielem.

===============================

Przepraszam za krótki rozdział ale postaram się wstawiać krótkie ale często.<33

🏳️‍🌈✨Nie Jestem Gejem✨🏳️‍🌈~johnlock~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz