Mgła wisiała nad górami. Spowijała strome, skaliste, pokryte śniegiem zbocza, sprawiała, że upodabniały się do niebieskawych cieni na delikatnej zasłonie. Spływała ku dolinom zatapiała je w swoich sinawych odmętach, ponad którymi sterczały ostre, trójkątne szczyty. Było spokojnie. Sennie. Prawie cicho. Tylko strumyk cicho szemrał płynąć po kamieniach, ptaki gwizdały w konarach świerków i sosen. Melodia narastała, stopniowo wypełniała okolicę.
I jakiś nagle głośny, przejmujący krzyk zmącił spokój. Zakłócił leniwą harmonię, wprawił powietrze w gwałtowne drżenie. Uniósł się ku górze. Przebił bałwan mgły, odbił się echem od skał i rozbrzmiał ponownie, tym razem głośniej, jakby pewniej, radośniej. Wibracje wzmogły się, a z mgielnego jeziora wynurzył się ogromny gryf. Czerwone pióra niemal zapłonęły w pierwszych promieniach słońca, złota sierść nabrała połysku. Kolejne uderzenie potężnych skrzydeł rozwiało mgłę. Zakrzywiony dziób rozwarł się raz jeszcze. Wrzask, który się z niego wydobył wstrząsnął otoczeniem...
*
- Babciu, babciu! - wołał podniecony dziecięcy głosik, podczas gdy jego właściciel drobny, jasnowłosy chłopczyk coraz mocniej zaciskał dłonie na białej pierzynce. - A to prawda, że kiedy byłaś mała w naszych górach żyły gryfy? I czy to prawda, że to pióro, które dziadek nosi na czapce upuścił jeden z nich? - Chabrowe oczy zalśniły gwałtownym, niemalże chorobliwym blaskiem.
- Oczywiście, Bąbelku. Gryfy żyły w naszych górach. Mieszkały na najwyższych szczytach, prawie w chmurach. Co rano witały dzień swoim krzykiem, ich skrzydła sprowadzały wiatr, a smukłe, mocne sylwetki budziły podziw, strach i szacunek, każdego, komu dane było zobaczyć ich w locie. Ale już ich nie ma. - Staruszka wydała z siebie ciche westchnienie. - Odeszły, tak po prostu odleciały i nagle poranki stały się bardzo ciche.
- Dlaczego odeszły? - Na lekko pucołowate policzki chłopca pojawiły się rumieńce - Czy coś je przestraszyło? Czy kiedyś powrócą?.. Chciałbym zobaczyć gryfa, takiego prawdziwego, żywego, a nie tylko na obrazku w książce.
- A kto tam je wie. - Kobieta poprawiła poły swojego jedwabnego, zielonego szlafroka, - Niezbadane są ścieżki gryfów. Może kiedyś wrócą, może nie. Podobno uciekły przed złymi ludźmi, takimi samymi, jak ci, których twój ojciec kazał dziś powiesić, ale to nie jest prawda. Takie stworzenia nigdy nie uciekałyby przed ludźmi. A teraz pora spać. - Z tymi słowami podniosła się z wiklinowego fotela, na którym siedziała przez cały wieczór, poczym zgasiła wszystkie pięć świec, płonących w dziecięcej sypialni.
- Dobranoc, Bąbelku.
- Dobranoc, babciu.
Chłopiec posłusznieprzyłożył głowę do poduszki, ale długo jeszcze nie mógł zasnąć.
CZYTASZ
Powiernica Gryfów
FantasyGryfy - potężne, magiczne stworzenia, opiekunowie gór z królestwa Arvatu odeszły dawno temu. Jednak ludzie zawsze wierzyli, że pewnego dnia powrócą. I to pewnego dnia, Anya, zwyczajna wiejska dziewczyna znajduje przypadkiem rannego przedstawiciela t...