❄james❄:
ty, jako wieśniak, siedzisz po biedronką cały dzień. oczywiście próbujesz żebrać, ale średnio ci to wychodzi.
"kurwa", myślisz. "nigdy nie wypełnię tego questa!"
czujesz się bezradnie, aż nagle pojawia się on: twój rycerz w lśniącej zbroi, james hetfield.
- hej ślicznoto, po ile flaczki? - zagaduje.
- powiem ci jak dasz dziesięć zyla. - na te słowa przewraca swoimi błękitnymi gałami ocznymi i daje ci banknot dziesięciozłotowy. - dzięki lovelasie, zupa a'la flaczki tutaj w supercenie 5,99 zł.
- zajebiście! dzięki za informację - mówi, po czym przekracza bramy pałacu biedronkowskiego. spoglądasz na banknot od jamesa i zauważasz, że dał ci też jakąś karteczkę. napisał tam jego numer i notatkę o treści:
zadzwoń piękna istoto (gender neutral) ;)
- jaymz
"skurwysyn jest gładki jak kieliszek do wina", myślisz, uśmiechając się pod nosem.
🚪kirk🚪:
kolejny dzień pracowania w żabce. dzień jak co dzień, tak szczerze. stoisz sobie za ladą i obsługujesz jakąś babcię robiącą zakupy życia.
- to będzie 89,94 zł - mówisz z rezygnacją. babcia płaci, a ty wzdychasz z ulgą.
nagle do sklepu wchodzi czarnowłosy typek. podchodzi do ciebie i mówi:
- macie sześciopaki?
- tak, mamy, prosto i na lewo - typ odchodzi na chwilę i wraca po paru sekundach.
- to będzie 25,20 zł.
- kurde, nie mam 1,20... możesz mnie zapisać? później oddam.
- no dobra, imię?
- kirk.
- spoko, tylko nie zapomnij - po tych słowach puszcza ci oko i wychodzi, a ty uśmiechasz się od ucha do ucha.
CZYTASZ
metalika pijane i naćpane preferencje
Fanfictiongdzie wstawiam preferencje o bojach z mety (james, lars, kirk, cliff, jason)