❝ Zatraciłem się w sobie,
Chciałem mieć kogoś, kto pokocha mnie,
Czy uwierzyłbyś, jakbym powiedział, że byłem chłopcem,
Tym który zgubił swoją duszę, gdy podpisał pakt z diabłem.
Zapomniałem jak to jest być kochanym,
do momentu, aż z ciemności wyrwał mnie Twój głos,
Był inny, ale wiedziałem, że ty,
pokażesz mi, że mam w sobie więcej siły, by odeprzeć zły los❞ *
W nocy czuję jak umieram. Za każdym razem ta sama scena. Za każdym razem widzę to tak, jakby była prawdą. Jej ogromne tęczówki wpatrują się we mnie z nienawiścią. Nie dziwię. Zasługuję na to. Wyrywa mi serce. Już tyle razy to robi, że przywykam do tej myśli, że to się nie zmieni. Jestem złym człowiekiem. Nawet, jeśli bym chciał być lepszy, to każdy wie, jaka jest prawda. Wszyscy mnie nienawidzą, w końcu zrobiłem im z życia piekło. On też mnie nienawidzi, chociaż ocaliłem mu życie. I to nie raz.
Dziś zamiast spać, siedzę nad jeziorkiem z dala od ludzi. Wcześniej napisałem list, który dostarczyłem Liamowi. On, jako jedyny, potrafił skłonić mnie do poświęcenia się dla drugiej osoby i właśnie, dlatego on powinien wiedzieć. Musi wiedzieć o tym, co planuję. O tym, że wyjeżdżam, choć prawdę mówiąc, najchętniej sam bym się zabił. Dlaczego? Ciężko to od tak wytłumaczyć. Ja po prostu czuję się źle sam ze sobą. Byłem potworem i doskonale zdawałem sobie sprawę, że nic tego nie zmieni, więc po cholerę miałem się starać? Wszyscy mieli mnie za totalnego chuja, który niszczył ich życia. Nie ważne, że ocaliłem życie Liamowi. Nie ważne, że walczyłem po ich stronie, bo ktoś taki jak ja, nie zasługuję na dobre zakończenie ani zrozumienie.
- Tak po prostu wyjeżdżasz? - dobiega mnie smutny, ale kojący głos. Doskonale wiem, do kogo on należy. Do jedynej osoby, która pokazała mi jak być dobrym człowiekiem. Pokazała mi coś, czego nawet nie umiem wyrazić słowami. Moje serce przy niej topniało. I choć z początku uważałem go za zwykłego, agresywnego dzieciaka, to po ostatnim czasie wszystko się zmieniło. Ocalił mnie przed torturami, jakimi darzyła mnie moja siostra. Tam w tym piekle zrozumiałem swój błąd, ale nie mogłem się wydostać. Dopiero Liam zdecydował się wziąć za mnie odpowiedzialność, przywrócił mnie stamtąd, a potem zniszczył miecz. Pomimo tego złego, które zrobiłem wcześniej, zaufał mi. Dał mi szansę. Być może, dlatego chciałem pokazać, że może mi ufać. Że wszyscy się mylą i nie jestem chimerą bez serca.
Kiedy w szpitalu powiedział mi, że to ja będę przynętą, dotknęło mnie to. Tak samo jak to, że mi nie pomoże i że zasługuję na całe zło, które mnie spotkało w piekle. Owszem popełniłem wiele błędów, ale byłem samotny i naiwny. Chciałem mieć własne stado. Rodzinę, która by oddała za mnie życie. Byłem w tym wszystkim bardzo samolubny. Być może, dlatego to wszystko się tak potoczyło. Czy Liam naprawdę myślał, że na to zasługuję? Na ból i strach związany z ciągłym wyrywaniem mojego serca? Okropne wspomnienia z dzieciństwa? Koszmary ze zmarłą siostrą w roli głównej? Prawdopodobnie tak. W końcu to ja ją zabiłem. Czy żałuję? Gdyby tak nie było, to nie miałbym koszmarów sennych, gdzie przepraszam ją po raz setny. Ale ona nie widzi mojej zmiany i wciąż mnie zabija.
Mimo wszystko ten dzieciak mi pomógł. A więc, to wszystko, co mi wtedy powiedział, było kłamstwem? Nie wiem tego. Nie umiem stwierdzić, czy zrobił to by nie być potworem jak ja, czy może wcale nie myślał o mnie tak źle. Potem było wiele różnych sytuacji, które nas do siebie zbliżały. W zoo stracił panowanie, omal nie zabijąc Nolana. Wciąż widzę jak jego oczy płoną gniewem. Nie lubię, gdy taki jest, w końcu zawsze kojarzy mi się z niewinnym aniołkiem. W każdym razie agresja przejęła wtedy nad nim kontrolę. Musiałem go znokautować, by nie zrobił krzywdy sobie, albo komuś. Ale czy to był jedyny powód, dla którego go zatrzymałem? Chyba nie. Był młodszy i nie chciałem, by kogoś zabił. To mogłoby go wykończyć. Mógłby nie spać, mieć koszmary jak ja albo ciągle płakać. Mógłby nie wytrzymać tej presji, szczególnie, gdy chorował na zaburzenia IED.

CZYTASZ
One Shots [Thiam/Teen Wolf]
FanfictionPo prostu byłem zagubionym chłopcem... LOST BOY [THIAM] MARTWY[THIAM]