Ten poranek nie odróżniał się zbytnio od wielu poprzednich, jasne letnie słońce ogrzewało twarze przechodniów, a delikatna morska bryza rozwiewała włosy dziewcząt, przynosząc przy tym charakterystyczny słonawy zapach. Dzieci biegały pomiędzy budynkami, ganiając psy i koty, dorośli krzątali się w domostwach, przekupy na targu krzyczały jedna przez drugą zachwalając swoje towary, starcy snuli się po ulicach, rozmawiając ze sobą, a niektórzy z duchami swoich przyjaciół. Rosarianie wiedli spokojne życie, ciesząc się z drobnostek takich jak błękitny kwarcyt znaleziony na drodze czy wymieciony spod dywanu miedziak. A ja? Spacerowałam po mieście bez celu, ciesząc się promieniami słonecznymi padającymi na moją twarz i choć słońce oślepiało mnie trochę przez rudą grzywkę, lubiłam myśleć, że jest to jakiś rodzaj magii.
Przed dworem królewskim spotkałam mężczyznę w fioletowej tunice dzierżącego kostur zdobiony złotymi roślinnymi wzorami. „Jak zwykle trafiłaś w dobrym czasie dziecko" powiedział Kirgin, jak zawsze zagadką. Wiedziałam, że wydarzy coś się coś godnego ballady. Drzwi pałacu otwarły się z głuchym łoskotem, ukazując dowódcę królewskiej gwardii. Na placu poniżej schodów stała zgraja niezdyscyplinowanych osobników, pośród których było kilku znanych magików, zielarze i cyrulicy oraz wyraźnie podchmieleni alchemicy. Był tam również dziesięciolatek, ubrany w stary, przetarty na łokciach płaszcz, obok którego stał ojciec, lingwista zgłębiający runy pradawnych ludów.
– Słuchajcie mnie uważnie – przemówił dowódca. – Jestem dowódcą garnizonu Gwardii Królewskiej w służbie jego królewskiej mości Kordina III. Mówicie mi Generale Fionn.
Kirgin wprowadził mnie do wewnątrz pałacu prowadząc w jakieś zacienione miejsce, po czym gdzieś zniknął. Jak zawsze mawiał „Czarodziej nigdy się nie spóźnia, tylko pojawia się gdy trzeba i znika, kiedy nadejdzie najwłaściwsza pora".
– Przez dziesięciolecia zjednoczone armie Rosarian, krasnoludów z gór i Thellańczyków utrzymywały w Lythei kruchy stan pokoju, okupiony krwią tysięcy mężów. W przeszłości przyszło nam zmierzyć się z pirackim ludem z południa, dzikimi elfami plądrującymi nasze wsie, a nawet z dziesiątkami smoków. Teraz jednak dowiadujemy się, że na thellański tron przemocą wdarł się Azrokański władyka. Barbarzyńcy nie zatrzymują jednak swojego marszu na zachód. Niedawno wdarli się na nasz teren uderzając na Shardan zaraz za granicą Wielkiej Puszczy. Pośród najeźdźców był młody czarodziej, który zginął od własnych czarów, możemy więc domniemywać, że będzie coraz więcej magów.
Nastała cisza przerywana stłumionym pokrzykiwaniem przekup i szczekaniem psów. Cała zgraja stała w karnym szeregu, uważając, by być możliwie daleko od syna skryby. Wedle wielu chłopak nosił klątwę, choć ja myślę, że po prostu bali się drobnego piętnastolatka z ciemnymi rozczochranymi włosami.
– Z całym szacunkiem generale – odezwał się mężczyzna w bogatych szatach (zadufany w sobie magik, który zalecał się do mnie) – Jeśli dobrze rozumiem generał poszukuje czarodziejów do obrony królestwa? Moje i kolegów po fachu zdolności, to zwykła sztuka iluzji, nie oręż wojenny.
– Generale – odezwał się mężczyzna w długiej modrej szacie. – Alchemicy mogą przygotować dla Gwardii wybuchowe ciecze i samozapalające się sole. Jeśli jednak szuka generał pośród nas prawdziwego czarodzieja, stoi tam – to mówiąc, wskazał na syna skryby. – Cech Alchemików przyłącza się do sprawy!
– Zgłaszamy gotowość generale! – Wykrzyknął mistrz Cechu Zielarzy ku aprobacie swoich ludzi.
– Mówili, że czas druidów z dawna przeminął, my jednak udowodnimy, że jest inaczej – przemówił Kirgin, kiedy się tam pojawił? – Balagot, Keentan, od dziś wy i wasi ludzie znani będziecie jako Gildia Druidów! Pójdźcie do sali obrad, dołączę wkrótce.
Mężczyźni pokłonili się starcowi i udali się do pałacu prowadzeni przez gwardzistę. Fionn pokiwał głową w zamyśleniu, gdy stary do niego niedosłyszalnie przemówił. Podszedł do chłopaka i przykląkł przed nim.
– Mówią, że władasz magią młodzieńcze. Co potrafisz?
– A to generał nie wie? Naszemu chłopaczkowi na dziesiąte urodziny fortuna klątwę miast błogosławieństwa zrzuciła! – Szydził magik.
– Milcz głupcze! – Rzucił gniewnie Kirgin. – Podajesz się za wielkiego czarodzieja, a jak sam przyznałeś, oszukujesz ludzi marnymi sztuczkami. – Magik już nie odezwał się więcej.
Chłopak wbił wzrok w ziemię nerwowo ruszając palcami. Generał położył dłoń na ramieniu chłopca i coś wyszeptał, po czym on podniósł wzrok i przemówił.
– Potrafię czytać runy. Gdy to robię, ptaki lecą tam, gdzie im rozkażę, dzieją się zjawiska zaprzeczające prawom natury, potrafię również sprowadzić mrok w słoneczny dzień.
Pośród iluzjonistów rozległ się ledwo słyszalny szmer – wyraz kpiny, jaką darzyli chłopaka i strachu. Ojciec podał mu pożółkły zwój, który delikatnie lśnił w blasku słońca. Chłopiec rozwinął go, zaczął czytać, a zwój zajaśniał bardziej i bardziej, by po chwili oślepić wszystkich wokół. Kilku magików, zaczęło pokrzykiwać, że klątwa się przebudziła i wszyscy zginą z ręki bogów, ale Kirgin szybko ich zgromił. W niebo wystrzelił słup światła zgromadzonego w zwoju, sprowadzając mrok nocy na letni poranek. Nastała przesycona lękiem cisza, chłopak padł bezwładnie na ziemię, a zwój rzucał nikłe światło tak jak wcześniej.
– Oto czarodziej! – Oznajmił Kirgin.
Następnego dnia, jak co sobotę poszłam do Biblioteki Różanej spotkać się z innymi bardami. Budynek biblioteczny to dawny pałacyk z dwiema okrągłymi wieżyczkami po przeciwległych narożnikach. Mury zbudowane z ogromnych bloków białego kamienia przetrwały niejeden atak, a szpiczaste dachy z szarych połyskujących płytek opierały się nawałnicom. Wykusze kryjące eleganckie okiennice ze złotymi zdobieniami w roślinne, geometryczne i spiralne ornamenty pamiętały bursztynowe oczy małej księżnej, która jak głosi pieśń, zginęła z rąk pirata. Ponad wysokimi drewnianymi drzwiami jest fronton zdobiony sceną z legendarnej bitwy krasnoludów z czarnym smokiem, który przed wiekami wypędził je z ich podziemnej twierdzy Bom Moldur.
Członków rozmaitych cechów słychać było daleko od biblioteki. Kronikarze bezowocnie usiłowali ustalić z bakałarzami przebiegi legendarnych bitew. Kilkunastu znanych bardów i poetów stanęło wokół bogato zdobionej harfy, intonując znane i nieznane ballady. Lingwiści zasiedli w najodleglejszym kącie sali, by we względnym spokoju dzielić się wynikami badań i je wspólnie omawiać. Pośród nich, był również inny mężczyzna. Gdy tylko chłopak, którego spotkałam w pałacu przeszedł przez próg z ojcem, starzec odwrócił do nich.
– Nareszcie jesteś! Przyszedłem do ciebie młodzieńcze – chwycił młodego za bark, wciskając mu mały błyszczący przedmiot do ręki. Następnie zwrócił się do zgromadzenia. – Przyszedłem do czarodzieja! Do wybrańca, któremu przeznaczonym jest ocalić narody!
Nastąpiła cisza. Blisko setka oczu skupiła się na chłopaku, czekając na to, co nastąpi. Kirgin wstał i przechadzał się po komnacie, obserwując zgromadzonych tu mędrców i trubadurów. Instynktownie moja dłoń zaczęła delikatnie przesuwać się po strunach lutni, intonując znaną wszystkim melodię. Starzec przemówił po chwili.
– To, co przodkowie zapisali w pradawnych księgach o chłopcu wybranym pośród wielu, wyklętym przez swoich młodym magu, dysponującym mocą, której pozazdrościć mogą mu wielcy tego świata... właśnie się spełniło – zamilkł, rozglądając się po zgromadzonych. – Dziś, zagrożeni ze strony Azrokczyków, jesteśmy uczestnikami początku końca naszego świata. Jesteśmy również jesteśmy świadkami rodzącej się nadziei, której światło nie zgaśnie do późnej starości chłopaka, któremu na imię Parnassus.
Jego wzrok jakby przyciągnięty magnesem, padł na mnie, rudowłosą dziewczynę z lutnią, która nieśmiało intonowała legendę, przytoczoną przez maga. Mój głos niósł słowa znanej wszystkim przepowiedni, której zgromadzeni słuchali z zapartym tchem. Przepowiedni, którą odkrywali na nowo. Przepowiedni, którą usłyszeć miała wkrótce cała Lythea i jej okolice.
Los wybierze pośród wielu, chłopca, który zmieni rzeki bieg.
Wyklętym spośród braci będzie, setek ludzi trzyma los.
Bogów ulubieniec młody mocą wielką będzie władać.
Choć przeklętym zwać go będą, wiecznej magii okaże moc.
CZYTASZ
Legenda Parnassusa
FantasyWejdź do fantastycznego świata, w którym magia jest na każdym kroku i pod różnymi postaciami. Poznaj przygody kilkunastoletniego chłopca, wybranego, przez bogów i przewrotny los do misji, której efekt może zadecydować o losach krainy Lythea, jak i c...