Zasuwam suwak sukienki, czerwona długa z delikatnym brokatem. Patrzę na siebie w lustrze i poprawiam kosmyk, który się zawieruszył. Cmokam z niesmakiem, bo mimo że wyglądam świetnie, wcale się tak nie czuję.
W swoich oczach widzę ból, a może to żal? Ciężko stwierdzić.
To dzień kiedy muszę zamknąć pewien rozdział w swoich życiu. Tylko dalej się zastanawiam, czy chcę go zamykać...
Mam taki mętlik w głowie... mam ochotę zostać w domu i wychylić na raz butelkę wina. Upić się i leżeć w łóżku, obejrzeć jakiś dramat i wypłakać się za wszystkie czasy.- Zuzia! Jesteś gotowa? - zawołał mój brat z głębi mieszkania.
Poprosiłam go, żeby zawiózł mnie na uroczystość zaślubin. Na początku marudził, że ma dużo do zrobienia i że nie ma czasu, ale potem się zgodził. Uwielbiam jego marudzenie gdy go o coś poproszę...Mimo wszystko wiem, że mi pomoże i zawsze mam u niego wsparcie.- A czy wyglądam? - powiedziałam sama do siebie.
- Co? - wychylił się z korytarza. Gwizdnął i oparł się o framugę drzwi. - To się nazywa gwiazda wieczoru. - powiedział z uznaniem.
- Powiedzmy.
- Powinniśmy wyjeżdżać, droga zajmie nam z dwadzieścia minut.
Przytaknęłam. Zabrałam torebkę, nałożyłam kremowy płaszcz. Do tego założyłam czarne szpilki i opuściliśmy mieszkanie.
W drodze poprawiałam szminkę. W sumie nie mam pojęcia po co ja się tak wystroiłam. Nie miałam na celu poznania mężczyzny, a odzyskać byłego w dniu jego ślubu to mocno słaby pomysł.
Tak, zgadza się. Jechałam na ślub swojego byłego chłopaka. Część z was myśli sobie "no nienormalna", inna część pochwala mnie za odwagę i życzliwość wobec niego, nawet jeśli nasza przygoda już się skończyła. Kiedy powiedział mi, że się oświadczył, coś zakuło mnie w serce. Szczerze nie dochodziła do mnie ta informacja. Wydawało mi się, że to jakiś zły sen. Zerwaliśmy pół roku temu, a raczej zrobiliśmy sobie "przerwę". W dniu kiedy zaprosił mnie na kawę, chciałam do niego wrócić. Ładnie się ubrałam, umalowałam i na końcu języka miałam mu zaproponować, abyśmy zaczęli od nowa. Wtedy jednak na jego twarzy widniało zdenerwowanie, a kiedy wyleciał mi z oświadczynami, z szoku upuściłam łyżeczkę od kawy.W samochodzie zaglądam przez okno, w mojej głowie odtwarzają się sceny z tego dnia. Przymykam powieki, żeby to wymazać. Mam ochotę powiedzieć Erykowi, żeby zawrócił. Mam też ochotę pojechać tam i dać z liścia mężczyźnie, który przez dwa lata mówił mi, że mnie kocha. Tymczasem w niespełna sześć miesięcy poznał inną kobietę i to jej oddaje swoje serce.
Czego mi brakowało? Co ma ona, czego ja nie mam?
Z oburzenia wyciągam z torebki paczkę cienkich papierosów i zapalniczkę. Na co dzień nie palę. Robię to tylko w awaryjnych sytuacjach. A to była jebana sytuacja awaryjna!
Podstawiłam ogień i zaciągnęłam się dymem tytoniowym. Eryk popatrzył na mnie współczująco. Uchyliłam okno, żeby wypuścić z płuc toksyczne substancję.
- Nie musisz tam jechać, wiesz o tym? - zagadnął.
Westchnęłam.
- Mówiłeś to już. - przypomniałam.
- I mówię po raz kolejny, nie rób tego wbrew sobie. To palant, nie zasługiwał na ciebie.
- Chcę tam jechać. Nie pokażę mu swojej słabości, pójdę tam i mu pokaże co stracił. Będę się uśmiechać jak nigdy przedtem, żeby wiedział jak mi dobrze bez niego. A przy okazji się najem i napiję. - odpowiedziałam ze wzruszeniem ramion. Kolejny raz się zaciągnęłam.
CZYTASZ
ONA
RomanceZuza nie może pogodzić się ze stratą swojego chłopaka, który krótko po ich rozstaniu bierze ślub z inną kobietą. Jej zdaniem miłość to kłamstwo, a idealna otoczka wokół niej jest jak bańka mydlana, jeden zły ruch i wszystko wali się na łeb na szyję...