Pierwszy dzień

17 1 0
                                    

Karol

Pierwszy dzień w szkole, a ja znowu się spóźnię. Chociaż w sumie nie taki pierwszy, bo kontynuuję naukę w tym samym budynku, gdzie uczęszczałem do gimnazjum, zatem miejsce to samo, nauczyciele znani, nawet koledzy ci sami. Niby fajnie, ale nie mam z nimi na tyle dobrych relacji by chcieć je pogłębiać. Jestem ciekaw nowych twarzy. Franek, z którym przyjaźnie się od trzech lat (to wyjątek od reguły), ma podobnie, choć on mega napalił się na bliźniaczki, o których już w zeszłym roku sporo słyszał. To ponoć seksowne tancerki, z długimi nogami i mózgiem na miejscu, skoro dostały się do najlepszej klasy. Oglądałem nawet ich występy na YouTube, ale dla mnie są raczej za chude, choć aparycję mają całkiem całkiem. Ciekawe czy kolega zdecyduje się na jedną, czy będzie wyrwać obie na raz. O ile w ogóle ma jakieś szanse. W piątek, po wejściu do klasy już wiedziałem, że nie ma żadnych no chyba, że dziewczyny wolą niższych. A może ja bym miał? Chyba czas zapisać się na siłownię i zrobić coś z tym boskim ciałem, bo samo bieganie do szkoły może nie wystarczyć. Trochę jest w tym prawdy, że im bliżej się ma do celu tym bardziej człowiek się spóźnia. Tylko Daniel, też kolega z gimnazjum, który mieszkał najbliżej z nas wszystkich, zawsze był na czas. Gdy cały spocony docieram na apel, nie ma to jak pierwsze dobre wrażenie, no może jednak drugie, wszyscy czekają już na przemówienie dyrektora, który jak zwykle pierdoli jakieś głupoty, choć czasem zdarzy mu się jakiś zabawny komentarz. Ale nie tym razem. Rozglądam się po tłumie uczniów, jest wśród nich także Maciek oraz Maks z gimnazjum i dostrzegam Tośkę, ale niestety ona jest na społ-prawie. Trudno będzie się przyzwyczaić do jej braku w klasie, i do tylu osób - ponad 30, podczas gdy w gimnazjum nie dotarliśmy do dwudziestu. Ale przynajmniej będzie z kim się zaprzyjaźnić. Na przykład z tym wysokim Dawidem spoko się ostatnio gadało, miał jakieś nazwisko na D. Kurde, ten drugi wysoki też jest Dawid, ale jakiś taki mrukowaty. Strasznie dużo imion się powtarza w klasie, mam wrażenie, że powiem Kamila i połowa dziewczyn się odwróci. Przynajmniej trudniej będzie się pomylić w pierwszych dniach szkoły. A może oni dobierali uczniów pod względem imion, zamiast punktów z egzaminów? O nie, a ten czego ode mnie chce? Jakoś przetrwałem Daniela w gimnazjum, ale kolejne 3 lata z nim i oszaleję.

- Cześć Buła, dyro cię szukał jakieś dziesięć minut temu, dziwne, że jeszcze się nie nauczył, że zawsze się spóźniasz. Może Limes cię w końcu oduczy? - Ach matma z Limanowem to będzie wyzwanie, dlaczego ja wybrałem tę klasę? No tak, przecież to najlepsi z najlepszych, a kto nie chciałby należeć do elity? Czasem trzeba sobie i innym coś udowodnić, podnieść poprzeczkę. O, ona z pewnością ją podniosła dziewczynom z naszej klasy. Aniołek jak się patrzy. Może nie ubiera się zbyt modnie, ale z pewnością ma swój styl i uśmiech godny bóstwa. Jak jej było na imię? Patrycja? Nie, Paulina! No widzę, że już nie próżnuje i zapoznaje się z Dawidem.

- Ej Buła, słuchasz mnie? - a ten dalej nawija?

- Ta podejdę do dyra po apelu. I mieliście zapomnieć o Bule, jestem Karol i tego się trzymajmy.

- Tak? To czemu na spotkaniu adaptacyjnym raczyłeś poinformować wszystkich o swoim przezwisku? - co racja to racja, to mi niestety się nie udało.

- Ech, no tak wyszło, przecież miałem powiedzieć coś o sobie...

Eliza

Pójście do liceum to nowe wyzwania i budowanie nowej marki. Moja mama powtarzała mi to niemal całe wakacje, które spędziłam na obozie rysunkowym w Toruniu. Z tego powodu porzuciłam plecak na rzecz torby. No w zasadzie plecako-torby, która właśnie obijała się o moje biodro. Mieszkałam na obrzeżach Zielonej Góry i autobus do szkoły dowoził mnie niemal na samą godzinę ósmą. Efekt był taki, że musiałam niemal biec, a torba obijała się o moje biodro.

Angels. Pierwsza klasaWhere stories live. Discover now