^^

78 6 8
                                    

Był mroźny, zimowy wieczór, kiedy pewien siedemnastolatek przechadzał się pustymi uliczkami parku. Zazwyczaj Yokohama była żywa również w nocy, jednak zdaniem większości ludzi tego wieczoru było za zimno, aby wyjść z domu.

Mimo to mróz nie powstrzymał pewnego bruneta przed samotnym spacerem. Od kiedy pamiętał, uwielbiał wychodzić na takie nocne przechadzki. Było to dla niego pewnego rodzaju lekiem na jego wiecznie złe samopoczucie.

Spacerował on w ciszy i nie miał zamiaru wracać do domu, mimo iż jego palce na które nie ubrał rękawiczek były zmarznięte. Szedł on przed siebie, nawet się nie rozglądając. Nie bał się, że ktoś go porwie, bądź zabije. Jedyne na czym mu zależało, to aby rozkoszować się świeżym powietrzem. Słyszał on jak jego telefon w kieszeni wibruje. Nie miał on jednak zamiaru odczytywać wiadomości, bądź obierać telefonów od pewnego rudzielca. Nie był na niego obrażony, ani nic takiego, jednak wiedział, że gdyby Chuuya dowiedział się iż ten jest na dworze, najprawdopodobniej musiałby podać swoją lokalizację oraz słyszeć godzinny wykład na temat swojego nieodpowiedzialnego zachowania.

W tym samym czasie Chuuya niepokoił się, iż jego najlepszy przyjaciel nie odbiera swojego telefonu. Bał się, że Dazai mógł sobie coś zrobić. Dodatkowo na zegarku była już godzina dwudziesta trzecia, a oni mieli jutro szkołę. Wiedział też, że nie ma opcji iż brunet cierpiący na bezsenność spał. Nie widząc sensu w dalszym, niepotrzebnym zaśmiecaniu brunetowi skrzynki, Chuuya po prostu zaprzestał swojej czynności. Wstał z łóżka i ubrał na siebie bluzę, gdyż miał na sobie tylko dresy. Zszedł po cichu na dół, aby nie obudzić swojej starszej siostry Kouyou. Ubrał swoje buty oraz kurtkę. Do tego założył swoje czarne rękawiczki oraz szal.

Wybiegł szybko z domu, myśląc gdzie mógł pójść brunet. Rudzielec domyślał się, że Dazai po prostu gdzieś wyszedł, bo zazwyczaj wtedy nie odbierał telefonu.

Najpierw przeszukał bardziej i mniej znane uliczki, aż w końcu zdał sobie sprawę iż brunet mógł pójść do parku. Po długoletniej przyjaźni z Dazaiem, Chuuya na spokojnie mógł stwierdzić, że to ulubione miejsce jego przyjaciela. Zarówno jak byli młodsi jak i starsi, aż do teraz, większość czasu spędzali właśnie tam. Mieli tam nawet własny domek na drzewie, w którym zazwyczaj przesiadywali.

Szybko minął kilka zaśnieżonych uliczek, aby dotrzeć pod wielką, czarną bramę parku. Wbiegł do niego i zaczął rozglądać się za brunetem.

Znalazł go swoim wzrokiem. Siedział on skulony na ławce, a jego głową była skierowana ku górze, przez co płatki śniegu, który akurat padał roztapiały się na jego zmarzniętych policzkach.

- Dazai.. ty.. idioto - wysapał wyraźnie zmęczony długim biegiem rudzielec.

- Znowu poszedłeś mnie szukać.. - brunet powiedział spokojnie, a jego brązowe oczy spojrzały w stronę przyjaciela.

- Dobrze wiedziałeś, że to zrobię. Czemu znowu poszedłeś na spacer o tej godzinie? - rudzielec strzepnął śnieg z ławki i usiadł obok bruneta.

- .. Wiesz~ po prostu miałem ochotę na spacer - odpowiedział z uśmiechem Dazai.

- nie kłam. Kiedy zrozumiesz, że na mnie to wszystko już nie działa? Znowu Mori ci coś zrobił..?

- ... to naprawdę nie ważne. Nie chcę o tym gadać - brunet pochmurniał.

- nie będę cię do niczego zmuszać - zapadła cisza. Żaden z nich nie wiedział co powiedzieć. Błądzili wzrokiem po wszystkim tylko nie po swoich oczach.

Wzrok rudzielca skierował się na ręce bruneta. Gdy zobaczył, że są całe czerwone i zmarznięte, bez zastanowienia chwycił jego dłonie w swoje, okryte rękawiczkami i przyciągnął je do siebie. Dazai spojrzał zdziwiony na Chuuye, który zaczął robić mu wykład na temat jego braku rękawiczek.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Winter Soukoku ^one shot^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz