Siedząc przy biurku, nic oprócz laptopa i widniejącej w nim witryny się nie liczyło. Śledziłam słowa tekstu, mając wrażenie, że piszą się same, bez mojego udziału. Strona po stronie, moje postacie się rozwijały, a historia stawała się coraz ciekawsza, nawet dla mnie. Z założenia, jako autorka znałam ją od początku do końca. I chociaż powinno tak być, bohaterowie mojej powieści potrafili mnie zaskoczyć i zmącić mój skrupulatnie sporządzony plan. Robiłam krótkie przerwy między wystukiwaniem następnych słów na klawiaturze, tylko po to, żeby poprawić czarne okulary na nosie.
- Jean? - niemal podskoczyłam zaskoczona, słysząc mruczący głos mojego partnera. Nie zauważyłam, kiedy wszedł, ani nie wiedziałam jak długo już mnie obserwuje. Wyrwana ze swoistego transu, w którym byłam podczas pisania powieści, odwróciłam głowę w jego stronę.
Kaspian gestem pokazał mi, żebym zdjęła słuchawki, na których puściłam muzykę klasyczną. Bowiem tylko taka pozwalała mi się skupić na tworzeniu powieści, nawet bardziej niż cisza. Szybkim ruchem zdjęłam sprzęt z głowy, uprzednio pauzując utwór, który akurat leciał ze składanki. - Może wystarczy tego pisania na dzisiaj?
- Hm? - obdarzyłam go zdziwionym spojrzeniem. Zerknęłam na duży zegar w stylu vintage, który kupiliśmy w sklepie z antykami, kiedy meblowaliśmy mój gabinet po remoncie. Wcześniej wyglądał schludnie i nowocześnie. Białe meble przeplatały się z dodatkami w najróżniejszych odcieniach szarości. W mieszkaniu mieliśmy regał z książkami, potem dostawiliśmy drugi i trzeci. Zarówno Kaspian, jak i ja uwielbialiśmy czytać i marzyliśmy o własnej, domowej biblioteczce.
Po jakimś czasie książki przestały się mieścić w regałach i na półkach, w szafkach, a nawet w stosach na podłodze. Postanowiliśmy wtedy przerobić moje miejsce pracy. Przemalowaliśmy ściany na bordowo, po czym prawie w całości zakryliśmy je regałami i półkami, na których później wylądowały wszystkie nasze książki. Zostawiliśmy puste miejsce na moje biurko, tuż przy oknie.
Później długo szukaliśmy drewnianych mebli, które byłyby w tym samym odcieniu jasnego brązu. Biurko, stolik kawowy, krzesła ze zdobieniami i stojąca komoda z szufladami, w których znajdowały się moje rzeczy do pracy.
Dodatki miały być stare i wymyślne. Lampka na biurku miała śliczne wzory, pasujące do rzeźbień w nogach stołu i krzeseł. Zegar z kukułką, na który zerknęłam był masywny, miał wyblakłą, żółtawą tarczę i przeszklony przód, przez co widziałam wahający się mechanizm w kolorze brudnego złota. - Przecież jest dopiero dziesiąta.
- Tak, ale w nocy - mruknął pod nosem Kas. Przestał się opierać o jeden z regałów i zaczął iść w moją stronę. Po chwili stał z dłońmi na oparciu mojego skórzanego fotela, który stał przy biurku. Nie mogłam się powstrzymać przed okazjonalnym zerkaniem na mojego partnera. Uśmiechał się w odpowiedzi lekko. - wiem jak bardzo lubisz uciekać ode mnie do swojego świata, ale-
- Tylko skończę ten rozdział - przerwałam mu, na co Kaspian zareagował przewróceniem oczu. Podparł się przedramionami o fotel, łącząc dłonie niedaleko mojej twarzy. Spojrzałam przez ramię na jego twarz, wydawał się skupiony. Przeniosłam wzrok na jego oczy, które śledziły linijki napisanego przeze mnie tekstu. Po jego wyrazie twarzy mogłam wywnioskować, który fragment w tym momencie czytał.
Zawsze dawałam mu czytać to, co napisałam, nawet kiedy były to dopiero pierwsze zarysy nowych rozdziałów, albo detaliczne, finałowe poprawki. Wiedział o moich bohaterach prawie tyle samo co ja sama. Często podpowiadał mi, co mogę zmienić w ich wypowiedziach, żeby stawały się bardziej wiarygodne. Bardziej takie, jakie były by faktycznie
- Janey, chodź już do łóżka. - mój mąż nachylił się nade mną i nie odrywając wzroku od monitora szepnął mi na ucho - Zapowiada się świetnie, dokończysz jutro.