Przepraszam, umieram

384 27 28
                                    

Gruźlica. Wielu uważa ją za chorobę biedoty, jednak częściej dopada ona arystokratyczne rody. Poważna choroba, którą w dzisiejszych czasach da się już wyleczyć. Jednak co z osobami, które ignorują tę chorobę? Czy jest dla nich jakakolwiek szansa? Czy można im w jakikolwiek sposób pomóc?

💀

- Jedz Regulusie. To twoje ulubione danie. - Walburga po raz kolejny zachęcała swojego młodszego syna do jedzenia.

- Nie jestem głodny... - westchnął Regulus, po czym dostał panicznego ataku kaszlu. Chusteczka w którą kasłał pokryła się szkarłatem. Chłopak szybko schował ją do kieszeni.

- Ciągle kaszlesz i kaszlesz... Może jesteś chory? - spytała troskliwie kobieta.

- To nic... Zwykłe przeziębienie... - odparł chłopak - Mogę już iść na górę? Muszę się przygotować.

- Jeśli musisz, idź... - westchnęła Walburga. Regulus podniósł się od stołu i powolnym, jakby wymuszonym chodem udał się na górę. Po pokonaniu trzech kondygnacji schodów i dotarciu do pokoju, oparł się wykończony o drzwi swojej sypialni. Oddychał szybko czując, że płuca za chwilę mu wybuchną. Kolejny atak kaszlu. Regulus ze strachem spojrzał na jedwabną chusteczkę z wyszytymi inicjałami R.A.B, która była praktycznie cała czerwona. Jedynie kilka miejsc pozostało białych, o naturalnym kolorze chustki. Miał gruźlicę. To dziwne, że dopadła go ta mugoslka choroba. Co jeszcze dziwniejsze, Regulus ją ukrywał. Przed rodzicami, bratem, nawet przed Jamesem... Chłopak wiedział, że Potter coś podejrzewa, ale póki nie domyśla się co, jest w porządku.
Regulus zamknął oczy i spróbował w głowie odtworzyć obraz Jamesa. Wysoki, młody mężczyzna, pół roku po skończeniu szkoły. Ubóstwiający kolorowe koszule i dżinsowe kurtki, luźne spodnie oraz ciężkie, materiałowe buty. Noszący okrągłe okulary. Mający non stop rozczochrane włosy i łobuzerski błysk w oku. Malinowo-czerwone usta, na których zawsze gości uśmiech. Miękkie i ciepłe dłonie, nawet podczas mroźnych dni. Sweter Gryffindoru, który nosi z przyzwyczajenia. To wszystko składało się na ukochanego przez Regulusa Jamesa Pottera.
"Zebranie o ósmej, zdążę się z nim jeszcze spotkać" pomyślał chłopak i wstał. Zakręciło mu się w głowie i gdyby nie krzesło, upadł by na ziemię. Powoli odzyskał równowagę i podszedł do swojej szafy. Wyjął z niej ciemnozielony golf oraz czarne spodnie. Ubrał je, po czym znalazł czarny pasek z błyszczącą klamrą. Do tego wszystkiego założył jeszcze ciężkie, skórzane buty, idealne na grudzień. Chwycił czarny płaszcz, skórzane rękawiczki z herbem Slytherinu, zielony szalik w srebrne pasy, również oznajmiający, że jego właściciel przynależy do Domu Węża i wyszedł z domu. Jego matka, siedząca w kuchni i pijąca czerwone wino, nie zatrzymała go. Nawet nie zapytała, gdzie jej syn się wybiera.
Regulus wyszedł na ganek domu i mało nie fiknął koziołka na oblodzonych schodach. W ostatniej chwili przytrzymał się poręczy. Ostrożnie zszedł po schodach na chodnik, również oblodzony, lecz posypany piaskiem. Szedł z dłońmi w kieszeniach, z nosem wtulonym w miękki i ciepły szalik. Na dworze, mimo wesoło świecącego słońca, panowało przenikliwe zimno. Delikatny wiatr poruszył czarnymi lokami Regulusa, który szedł przed siebie, niewzruszony ani zimnem, ani wiatrem, ani wątłymi promieniami słońca. Jego myśli krążyły wokół innego słońca, tak gorącego, że mogły by roztopić cały śnieg, zamienić całą zimę w lato.
Regulus dotarł do Dziurawego Kotła. Gdy tylko zbliżył się do baru, na drewnianym, spróchniałym szyldzie, trzymającym się na jednym łańcuchu, pojawił się wyblakły rysunek kociołka. To tu James spędzał święta, na które Regulus wracał do Londynu. Ferie bożonarodzeniowe były jedyną okazją, by ta dwójka mogła się spotkać. Odkąd młody Black zaczął siódmy rok, nie widział Pottera od czterech miesięcy, co było nie do zniesienia dla nich obu. Chłopak dziwił się, że James wybrał to miejsce. Było tyle innych mniej odpychających lokali w których nie wzbudzali by podejrzenia, dlaczego wybór Pottera padł akurat na ten? Co, jeśli ojciec lub matka (w co szczerze wątpił, jego rodzice nigdy nie zniżali się do poziomu tych zdrajców krwi, ale ostrożności nigdy za wiele) znajdą go w pubie w towarzystwie Jamesa, którego uważali za zdrajcę krwi? Regulus w ogóle nie dopuszczał do swojej głowy takiej myśli. Odetchnął głęboko i nacisnął klamkę. Drzwi zaskrzypiały przeraźliwie, gdy chłopak je otworzył. Gdy wszedł do środka, jego nos od razu zaatakowały zapach alkoholu i dymu fajkowego.

Przepraszam, umieram | JEGULUS One Shot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz