<3

224 17 3
                                    

-Coleee..dobrze się czuje.
  Powiedział rudo włosy do swojego chłopka, po chwili również kichając.
-Zawsze tak mówisz, a potem jest jeszcze trudniej cię wyleczyć. Wiec z łaski swojej, leż tu i nie wychylaj się z pod kołdry. Idę zrobić ci herbatę.

  W odpowiedzi Walker tylko cicho westchnął i bardziej przykrył się ciepłym materiałem. Naliczył w głowie że w tym miesiącu jest już 3 raz chory. O ile już brał chyba wszystkie leki odpornościowe w pobliskiej aptece, i wykorzystał multum sposobów na wszelakie choroby to i tak zawsze musiał gdzieś podłapać chorobę. Czy to był kaszel lub katar, nawet ogromny ból gardła przez który nie mógł mówić, a przecież nosił szalik!
-Zrobiłem ci herbatę z cytryną i miodem. Jest jeszcze trochę gorąca więc poczekaj parę minut, żeby ostygła. Ja idę do apteki żeby kupić ci leki, bo już wszystkie zeżarłeś.
  Powiedział od razu wchodząc do ich sypialni kładąc ulubiony kubek Jay'a na szafce nocnej.
-I nawet nie myśl o tym że pójdziesz na wykłady w takim stanie. Pójdziesz na dwór i od razu gdzieś cię zawieje.
  Niebiesko oki naburmuszył się. Uważał że opuścił wystarczającą ilość zajęć w tym miesiącu, mimo że jego przyjaciółka - Nya -wysyłała mu wszystkie materiały z ich wspólnego kierunku. Brunet na widok swojego chłopaka z zmarszczonymi brwiami oraz ze smutkiem na twarzy, tylko lekko się uśmiechnął wypuszczając delikatnie powietrze nosem. Pochylił się nad nim, składając drobny pocałunek na czubku jego głowy.
-Nie bądź na mnie zły kochanie, ale naprawdę nie chce żebyś jeszcze bardziej się rozchorował.
  Starszy poczochrał na koniec włosy Jay'a, odwracając się i informując że wychodzi do apteki.

  gdy chłopak wyszedł z sypialni Jay zamknął na chwilę oczy, żeby te odpoczeły po całym dniu. Nawet nie wiedział kiedy to się stało. To że zaczął mieszkać z Cole'm, znali się 10 miesięcy z czego już 3 są razem. Brunet stwierdził że mieszkanie na odległość jest niepraktyczne i męczące, a zważając na fakt że obaj są dorośli a Brookstone ma swoje własne mieszkanie, to nic ani raczej nikt im nie przeszkadzał w przeprowadzce. Co prawda, musieli załatwić parę spraw z rektorem uczelni ze Jay się wyprowadza ze swojego pokoju, ale raczej to nie był większy problem. Podczas tej przeprowadzki dużo się zmieniło w mieszkaniu cola. Między innymi rudo włosy kupił parę nowych roślin oraz bibelotów do mieszkania bo stwierdził że jest w nim ,,Nad wyraz nudno i ponuro''.
  Ich relacja zapoczątkował gdy Walker został zaproszony na imprezę u brata Nyii - Kai'a -z racji że był on dłużny Jay'owi za pomoc mu w uczeniu w kilku sprawdzianach, no i z tego że podczas tych paru spotkać mógł śmiało stwiedzić  że niebiesko oki jest nawet w porządku, jak się go bliżej pozna. Jay nigdy nie był fanatykiem imprez, raczej wolał coś obejrzeć lub przeczytać niż siedzieć w pokoju pełnym ludzi który się przepychali i wiwatowali głośno przez co rudowłosego boli głowa. W pewnym momencie imprezy Walkera zaczepi kai wraz z nieznajomym którym okazał się być Cole Brookstone. Kai wiedział że Chłopak uczy się hiszpańskiego, a w związku z tym że Cole był poniekąd Hiszpanem, stwierdził że wspaniałym pomysłem będzie poznanie tej dwójki ze sobą. W ramach jeszcze jednego podziękowania za pomoc w nauce. Choć na początku ciemnooki zdawał się być umęśnionym gburem i chamem, którego nie obchodzi cały świat, tak niebieskooki szybko się przekonał że brunet nie jest taki zły. oczywiście zdarzały się dni w których Brookstone chciałby by wszyscy najlepiej zniknęli z tego świata, ale też były momenty w których można było z cole'm pożartować oraz rzucać luźne złośliwe teksty w jego stronę na które reagował parsknięciem oraz odbijał pałeczkę. Szybko tez się przekonał że Brookstone jest bardzo troskliwy, jest rówierz bardzo uczuciowy oraz pieszczotliwy. Wielokrotnie w losowych momentach przychodził do Niebieskookiego żeby się najzwyklej w świecie się poprzytulać czy całować. Czasem też przychodził z małymi prezentami do jay'a, mimo jego zaprzeczeń że ten nic od niego nie chce to cole dalej kupował przeróżne bukiety kwiatów, czy to też zwykłą czekoladę dla rudowłosego. Sam jay twierdził że cole jest momentami przeuroczy czy bardzo słodki.
  darzył go uczuciem jakim nigdy w życiu jeszcze nie darzył nikogo innego. Brunet był jego spokojną przystanią w której zapominał o wszystkim i o wszystkich, potrafił wyżalić mu się z wszystkiego nawet z tych najdrobniejszych rzeczy. A brookstone potrafił nu doradzić w każdym aspekcie. Kochał go nad życie i nikt ani nic tego nie zmieni. mimowolnie uśmiechnął się do siebie mając jeszcze zamknięte oczy. 

  Usłyszał przekręcanie się zamka w drzwiach. Tak długo nad tym rozmyślał? Usłyszał również szelest torby, w której najprawdopodobniej znajdowały się leki, po chwili również usłyszał kroki w stronę ich sypialni.
-kupiłem więcej na zapas zarazo.
Powiedział brunet ,wchodząc do sypialni oraz stawiają torbę z lekami, koło kubka z już przestudzoną herbatą.
-Jak się czujesz?
-nijak
  Odpowiedział Jay któremu zaczeło się kręcić w głowie. Cole podszedł bliżej do łóżka i położył swój wierzch dłoni na czole swojego chłopaka. Zmarszczył brwi czując gorące czoło Walkera.
sięgnął do plastikowej torby wyciągając z niej lek przeciw gorączkowy który poleciła mu najbardziej pani z apteki.
-weź to na razie, zaraz sprawdzę ci temperaturę.
  Powiedział wychodząc z pokoju, pewnie po termometr. W tym czasie Jay otworzył pudełeczko ,które już znał, wyciągnął jedną tabletkę z opakowania i wziął do buzi popijając ją już letnią herbatą. Odłożył herbatę na półkę obok zabierając z niej torbę z lekami. Zauważył w niej kilka innych leków, które czasem się powtarzały.
-Odkryj się na chwilę
  Powiedział starszy, wchodząc do pokoju przez otwarte drzwi. Rudowłosy odkrył się do połowy i usiadł na łóżku. Brunet też usiadł na łóżku, podając mu włączonym termometr. Rudowłosy podniósł rękę, wkładają termometr pod pachę.W między czasie Brookstone zdążył umiejscowić swoją głowę na wyprostowanych udach drugiego. Brunet zamknął oczy czekając, aż termometr zacznie pikać. Jay również zamknął oczy opierając głowę o ścianę. Położył swoją rękę na głowię bruneta wplątując palce w przydługie włosy. Po paru sekundach termometr zaczął cicho pikać. Jay wyjął go sprawdzając mały ekranik.
-39 stopni
  Powiedział ze smutkiem w głosie. Cole cicho westchnął, wstając z kolan walkera. wstał okrążając łóżko na swoją stronę. podniósł kołdrę siadając obok Jay'a oraz przyciągając go to uścisku. Zazwyczaj tak robili gdy jeden był chory, po prostu kładli się obok siebie i powoli zasypiając.
-Też będziesz chory..wiesz?
 W odpowiedzi Brookstone coś mruknął, chowając rudowłosego w swoich ramionach. Jay tylko przewrócił oczami i zamknął oczy przykrywając siebie i bruneta materiałem. Leżeli, najzwyczajniej w świecie leżeli obok siebie, przypominając sobie o drugim. Leżeli przypominając sobie jak to było kiedyś, kiedy jeszcze byli znajomymi. Przypominali sobie momenty, te dobre i te złe, ale na wszystkich byli razem, wspólnie i wspólnie je przeżywali. Po chwili zasneli trzymając siebie razem w ramionach.

🎉 Zakończyłeś czytanie ʏᴏᴜ ᴀʟᴡᴀʏs sɪᴄᴋ | ʙʀᴜɪsᴇ | ʏᴀᴏɪ | ᴏɴᴇ-sʜᴏᴛ 🎉
ʏᴏᴜ ᴀʟᴡᴀʏs sɪᴄᴋ | ʙʀᴜɪsᴇ | ʏᴀᴏɪ | ᴏɴᴇ-sʜᴏᴛOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz