Bieg, przeturlanie się a potem oparcie się o biurko. Na prawym ramieniu brudna od ziemi oraz krwi opaska ze szwedzką flagą, oddech wychodzi z płuc szybko ale z każdą chwilą się uspokaja.
W rękach Tobias trzymał karabin AK 47, czekał aż kilku Niemców przestanie strzelać. W końcu przestali, miał czas na to by on w tej chwili ich zaatakował. Przeładował broń, wychylił się i zaczął strzelać nie chybiąc ani razu. Kilku, dokładnie trzech może czterech żołnierzy niemieckich leżało w kałuży krwi na podłodze. W głębi duszy czuł szczęście, że powoli wygrywają ale też nie wiedzieli coś wydarzy się za kilka godzin, dni, miesięcy a może lat.
Żyli w ciągłej presji, że mogą z nimi przegrać. Bali się tego, że nie będą mieli swojej własnej ojczyzny jak większość ludzkości na świecie.
Forge przetarł pot z czoła i wstał powoli z ziemi, w tej samej chwili do sali wbiegł mężczyzna. Przestraszył się, że mógł być to kolejny Niemiec ale jak zobaczył szwedzką flagę na ramieniu uspokoił się trochę.
Był opalony, czarne włosy przypominające trochę zgolone afro oraz chyba dwu tygodniowy zarost. Rysy twarzy mówiły mu, że mógł być wpół Meksykaninem, bo tak dla niego ten mężczyzna wyglądał. Widać było, że on sam też jest wystraszony.
– Chodź szybko, nie mamy czasu – rzucił zdyszany kiedy spojrzał na Forge'a. – Nie jest tu bezpiecznie, zaraz zrzucą na ten budynek bomby. – Dokończył i zbliżył się do brązowookiego.
Złapał za ramię mężczyznę i wybiegł z pokoju, Tobias biegł za nim bo nie miał innego wyjścia. Nie chciał żeby on miał go na sumieniu ani także sam nie chciał ginąć tak szybko oraz w takim wieku.
Zwykle schodziło się na dół w parę minut a oni zbiegli w jakieś niecałe dwie, byli okropnie zdyszani a powoli opadający piach na zewnątrz uniemożliwiał im widoczność przez jakiś moment. Ale mimo tego nie przestali biec, jedynie zwolnili tempo żeby na nikogo nie wpaść.Gdy piach całkowicie opadł spojrzeli w górę za dźwiękiem nadlatujących niemieckich samolotów myśliwskich. Zrzucili na budynek, z którego ledwie co wybiegli bomby, mieli szczęście, że udało im się wybiec dość szybko.
– Dawaj jeszcze kawałek – powiedział Meksykanin - bo tak na razie będzie go nazywał Tobias, dopóki nie będzie znał jego imienia. – Damy radę jeszcze kawałek, musimy..chyba nie chcesz żeby jakiś odłamek budynku zaczął lecieć w naszą stronę – ciągnął dalej.
Forge pokiwał głową delikatnie patrząc na spadające bomby, drugi mężczyzna pociągnął go za rękaw od munduru, pobiegli jeszcze kawałek dalej i schowali się za jakimś pojazdem. Byli okropnie zdyszani tym biegiem bez prawie żadnego zatrzymywania. Spojrzeli na siebie, potem w oczy. Klatka piersiowa unosiła się dość szybko ale z każdą chwilą zaczęła robić mniej uderzeń na minutę niż przedtem.
Uśmiechnęli się do siebie delikatnie, Meksykanin otrzepała brudną rękę, na której miał rękawiczkę o spodnie munduru i podał mu dłoń.
– Justin Taylor, ale znajomi mówią..mówili na mnie Jutty – powiedział, brązowooki po chwili namysłu uścisnął mu dłoń.
– Tobias Forge – powiedział. – Miło Cię poznać Jutty.
Mężczyźni znowu uśmiechnęli się do siebie, Forge czuł, że to będzie idealna przyjaźń na lata o ile uda im się dożyć starości.
CZYTASZ
Okupowane miasto - rok 43 WOLNO PISANE
Historical Fiction!! WSZYSTKO WYMYŚLONE NA POTRZEBĘ KSIĄŻKI !! Rok 43, Szwecja została zaatakowana przez oddziały niemieckie. Zniszczenia są ogromne oraz niezliczona ilość rannych czy zmarłych ludzi. Tobias Forge (Terzo) próbuje wszystkiego aby te niemieckie potwory...