Prolog: Ostateczna walka

19 3 0
                                    

To był piękny dzień. Nie zapowiadał wydarzeń, które miały nadejść. Przy wielkiej bramie panował sielski spokój. Strażnicy na murach uważnie obserwowali teren w oczekiwaniu na wroga. Błogą ciszę przerwały im przekleństwa wylatujące z ust ich pięknej, białowłosej szefowej.

- Cholera! Czemu nie mogę wzmocnić tej przeklętej bariery ochronnej?! - przeklinała kierując swoją magię prosto w pole rozciągające się nad całą osadą Eel.

- Nie wysilaj się tak, bo ci zaraz oczy wylecą - powiedział, ze śmiechem młody brunet.

-Lenz, jeszcze ciebie tu brakowało - powiedziała z jeszcze większą irytacją.

- Martwię się

- Nie masz o co

- Właśnie mam. Nadchodzi ostateczna bitwa, a ty jesteś wrakiem człowieka i to przez twoje osłabienie nie możesz wzmocnić tej bariery. Musisz odpocząć, bo w takim stanie to niewiele zdziałasz - obserwując ją uważnie czekał na jakąkolwiek reakcje.

Zapanowała między nimi nieprzyjemna cisza, a jej oczy, które świecą podczas używania magii, nagle zgasły.

- Masz całkowitą rację - odpowiedziała w końcu na niego patrząc - Ja po prostu boję się tego co przygotowali dla nas Leiftan i Lance. Nie chce żeby ktokolwiek zginął, ucierpiał, żeby kwatera stanęła w ogniu i ... - nie zdążyła dokończyć, bo jej przyjaciel znienacka jej przerwał.

- Każdy się boi. Jesteśmy silniejsi niż ci się wydaje. Mała, trochę więcej wiary w swoją straż. Może i musimy walczyć ze smokiem i deamonem, ale my też jesteśmy potężni. Przypomnę ci moja droga, że Valkyon to też jest smok. Miiko właśnie wiąże się z kryształem, by zwiększyć swoją moc, Nevra poprawia morale tych, którzy zwątpili, a Ezarel od dwóch dni siedzi i przygotowuje wybuchowe i wzmacniające mikstury. Już nie licząc szefów straży, ale Ewelein przygotowała przychodnie jak na armagedon, a aktualnie pomaga Ezowi z miksturami. Ciągnąc dalej swój wywód to...

- Dobrze, dobrze Lenz. Już zrozumiałam - zielonooka przerwała w połowie przyjacielowi - Idę odpocząć, by nabrać sił.

- Cieszę się, że zrozumiałaś. Szczerze myślałem, że będzie trudniej cię przekonać. Pewnie to wizja twojego ukochanego u boku jego byłej tak cię zmobilizowała do ruszenia dupska spod wielkiej bramy - dodając swoją złośliwość zaczął się śmiać.

- Ty to jednak jesteś duże dziecko.

- A ty zazdrośnica.

- Idź już ty lepiej do Valkyona. Nie wiem czy da radę przygotować do walki całą straż bez swojej prawej ręki.

- O cholera, zapomniałem!

W ten oto sposób, nasz kochany zastępca szefa Straży Obsydianu ruszył pędem w stronę ogrodów muzyki, a Allie wybrała się do sali alchemicznej, by spotkać swojego ukochanego.

Wchodząc do królestwa Ezarela zastała go sprzątającego pozostałości po masowej produkcji eliksirów.

- Ez, żebyś ty tak dokładnie sprzątał w naszym pokoju jak tutaj to byłabym wniebowzięta.

- O cześć kochanie, nie słyszałem jak weszłaś, a co do sprzątania to można to obgadać po tym wielkim cyrku, który ma się odbyć - powiedział ze śmiechem podchodząc do niej i całując w czoło.

- Nawet mi nie przypominaj. Właśnie zostałam odesłana na odpoczynek przez Lenza - powiedziała przytulając się do jego torsu.

- Myślę, że dobrze ci to zrobi.

- Najpierw chciałam się z tobą zobaczyć. Czekaj. Nie powinno być tu Ewelein?

- Była, ale jakiś czas temu też poszła odpocząć.

Zanim się pojawiłaś: Zła miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz