2. Zasady, których nie będę się trzymać.

13.5K 346 196
                                    

Love P.O.V

Pokój mojego brata znajdował się na pierwszym piętrze, więc tam skierowałam swoje kroki, po tym, co miało miejsce trzy minuty temu. Zdenerwowanie całą sytuacją sprawiło, że krew gotowała mi się w żyłach. Intymność jest dla mnie bardzo ważna, a jakiś randomowy chłopiec zaburzył moją przestrzeń osobistą.

-Wstawaj i naucz swoich znajomych prywatności! - krzyknęłam, a mój głos zapiszczał bardziej, niż bym tego chciała. - Caleb!

Chłopak mruknął, po czym obrócił się na drugi bok. Poprawiłam swój ręcznik, który co chwile odsłaniał za dużo, po czym rzuciłam w jego stronę szklanego słonika, który leżał na biurku. Jaka szkoda, że akurat trafiłam w jego głowę. Mój nieszczęsny brat zerwał się na równe nogi, masując przy tym obolałą głowę.

Jego wzrok najpierw z pytającego, zamienił się na wkurzony. Mam przejebane. - Lepiej, żebyś miała dobre wytłumaczenie. - uśmiechnął się, choć wcale do śmiechu mu nie było, raczej był to uśmiech socjopaty.

Blondyn zlustrował mnie od góry do dołu, a jego wzrok znów przyjął pytający wyraz. - Myję sobie zęby w łazience, kiedy nagle wbija do niej niejaki Mars, siada na kibel i powołuje się na ciebie. - pośpieszyłam mu z odpowiedzią, a w moim głosie rosła irytacja.

-Zawsze myjesz zęby topless? - przetarł zmęczone oczy. Wydawało mi się, że nie jest nawet świadomy tego, co do niego mówię.

-Myłam się, debilu! Nie wytrzymam! - zacisnęłam kciuki, żeby przypadkiem czegoś nie rozwalić. - Stoję tu w samym ręczniku, bo wyrzucił mnie z łazienki, mówiąc, że wstydzi się srać przy nowej osobie. To gruba przesada, a jestem tu dopiero drugi dzień!

-Drugi? Czuję, jakby minęła wieczność.

-No drugi!

-Ale jesteś pewna? Nie wydaje mi się.

-Caleb, no! - czułam jak z frustracji łzy zbierają mi się w kąciku oka.

Chwycił się za brzuch, po czym wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Zajęło mu dobre dwie minuty, żeby się uspokoić. - Masz, ubierz to. Zaraz wyjaśnimy sytuację, nie spinaj się tak. - rzucił mi swoje materiałowe krótkie spodenki i duży, sportowy tshirt, po czym zamknął za sobą drzwi, zostawiając mnie samą w jego pokoju.

Powąchałam ubrania, sprawdzając dla pewności czy nie tworzy się w nich nowa cywilizacja. O dziwo nie miały zapachu, więc postanowiłam zaryzykować i włożyć je na siebie. Znalazłam grzebień, którym układa swoją grzywkę, więc z większa przeczesałam mokre włosy. W tym pokoju zmieniło się praktycznie wszystko, przez co ogarnęła mnie smutna nostalgia. Kiedyś ten pokój był naszym wspólnym, bo nie mieliśmy środków na rozbudowę. Miałam 5 lat, on 8, więc zapewne oboje niewiele pamiętamy z tego okresu. Ale kochałam dzielić z nim tą przestrzeń, zawsze czytał mi komiksy na dobranoc.

Nie chcąc być dalej w tym smrodzie, który unosił się w jego pokoju, wyszłam z pomieszczenia. Usłyszałam śmiech z jadalni, więc właśnie tam skierowałam swój krok. Przy stole znalazł się Caleb, ojciec i ten cały Mars. Minęłam stół, a wzrok wszystkich skierował się na mnie. Olałam to i poszłam nalać sobie kawy, którą pachniało w całej kuchni. Wróciłam do stołu z wrzącym kubkiem, czekając na wyjaśnienia. Zajęłam miejsce na przeciwko Marsa.

-Wyspałaś się, skarbie? - zapytał najstarszy z nich, marszcząc przy tym brwi. W odpowiedzi kiwnęłam głową. - Ja wracam do ogrodu, ale jakby coś się działo, to mnie wołaj.

Mam wrażenie, że jego aura zmieniła się w momencie, kiedy dosiadłam się do stołu. Był spięty i lustrował nasze sylwetki od góry do dołu. Posłał wymowne spojrzenie mojemu bratu, po czym opuścił pomieszczenie.

Path of Scars [FREAKS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz