I

1.6K 87 15
                                    

Erwin pov:

Już za kilka minut miała rozpocząć się halloweenowa impreza. Tegoroczne obchody odbywać się miały u mnie w mieszkaniu. Ostatni raz zerknąłem na stoliki, na których idealnie ułożone szklanki oraz butelki z przeróżnym alkoholem mieniły się od blasku rzucanego na nie światła lamp i księżyca, który przedostawał się do środka przez ogrom przeszklonych ścian. Tuż obok na blacie kuchennym stały rozmaite słone i słodkie przekąski, a w wielkim garze aromatycznie pachnąca, z pewnością przepyszna zupa dyniowa. Na ścianach wisiały przerażające ozdoby, w rogach sztuczne pajęczyny oraz gdzieniegdzie pozostawione dynie z wygrawerowanymi uśmieszkami i złowieszczym spojrzeniem, z palącymi się w środku świeczkami, które sprawiały, że unoszący się zapach dodawał niesamowitego klimatu.

Spojrzałem na siebie w lustrze. Miałem założoną trochę przymałą, czerwonokrwistą koszulę z rękawami podwiniętymi do łokci i z rozpiętym guzikiem u góry. Do tego ciemne spodnie, czarne, siatkowe rękawiczki sięgające od nadgarstka do łokcia, a idealnymi dodatkami była złota biżuteria w postaci dwóch pierścionków na środkowym i wskazującym palcu u prawej ręki, przeróżne kolczyki w uszach oraz czarna opaska na szyi ze złotymi dodatkami i zawieszką imitująca naszyjnik. Czarne jak smoła rogi demona na głowie wspaniale dopełniały strój, a czerwone skrzydełka na plecach i długi ogon diabła wykańczały całą resztę.

Po chwili namysłu sięgnąłem po czerwony eyeliner i przedłużyłem linię wodną, dorysowując czerwone kreski ciągnące się w dół, które miały imitować rzekomą krew ściekającą z oka. Wziąłem jeszcze czerwoną szminkę i narysowałem odbite usta na obojczyku, odsuwając nieco kołnierz tak, by było je widać.

Nim odłożyłem kosmetyki, usłyszałem głośne rozmowy i pukanie do drzwi. Szybko podskoczyłem do nich i z radością otworzyłem tak szeroko, jak tylko się da.

- Cześć chłopaki! - zawołałem na powitanie wpadającej do środka ekipy. Każdy z nich w swoich przebraniach wyglądał olśniewająco: Carbo w przebraniu Frankensteina, David jako krwiożerczy wampir, Silny owinięty srajtaśmą przedstawiał mumię, a na końcu Speedo w podartej koszuli i maską szkieleta zakrywającą górną część jego twarzy, z obrożą z łańcuszkiem trzymany na smyczy przez Vasqueza, który patrzył się na niego nachalnym spojrzeniem ukazując przy tym swoje rekinie zęby. Sam na sobie miał tylko rozpiętą kurtkę z kożuchem przy szyi i ciemne spodnie. Nie zaprzeczę, że na ten widok sam uśmiechnąłem się pod nosem.

- No to zaczynamy imprezę! - gdy już miałem zamykać drzwi, do środka wparował San Thorinio. Uszczęśliwiony od razu skierował się w stronę stolika z alkoholami i zaczął wybierać, od czego by tu zacząć.

———————————————————————

Przy dobrej zabawie czas szybko mija i zanim się obejrzałem było już grubo po 2 w nocy. Z upływem czasu bawić chciało się coraz bardziej i zamiast odczuwać zmęczenia, z każdą minutą wszyscy nabierali coraz więcej energii.

Może to pod wpływem narkotyków, które właściwie nie wiadomo od kogo wzięły się nagle na stołach. Rozsypane prochy walały się wszędzie, pełne i puste saszetki dało się znaleźć na blatach, podłodze, w łazience, a nawet na lampach czy ścianach. Muzyka grała coraz głośniej i było pewne, że do końca nie będzie tak kolorowo.

W pewnym momencie od kogoś padł strzał broni palnej. Wszyscy momentalnie odwrócili się i spoglądali po sobie. Pistolet leżał na podłodze, jednak wszyscy byli cali i zdrowi: Speedo siedział Vasquezowi na kolanach i pieścił palcami jego twarz, Carbo, Silny i David siedzieli przy stole i rozmawiali, a San podziwiał ścianę ze szklanką alkoholu w ręku.

Bez chwili zastanowienia każdy ruszył się z miejsca i magicznie wszyscy odzyskali pełną świadomość. Zaczęli sprzątać syf spowodowany rozsypanymi narkotykami, wrzucili broń w niewidoczne miejsce. W pośpiechu niektóre szklanki i puste butelki z hukiem spadły na podłogę rozbijając się na malutkie kawałki.

Halloween night || Morwin 18+ OneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz