--- PROLOG ---

1.2K 88 64
                                    

Luksus i bogactwo, tymi dwoma słowami mogłabym określić otoczenie, w jakim się znalazłam. Wszystko było wystawne i zapewne kosztowało krocie. Tureckie dywany na podłogach, obrazy na ścianach wielkości domu przeciętnego człowieka, białe kwiaty w metrowych wazonach. Po całej długości ogromnej hali ciągnęły się pasma wygodnych kanap, a tuż za nimi zawieszono dekoracyjne zasłony upięte w eleganckie drapowania. Z sufitów zwisały masywne, kryształowe żyrandole. Wszystko zachowane było w jasnych barwach, ale dało się tutaj dostrzec typowo arabskie detale: geometryczne dekoracje, zdobne lampiony ustawione na ciężkich, kamiennych stolach, tradycyjne dzbanki do kawy oraz herbaty. No i oczywiście złoto. Wszystko mieniło się tym kosztownym kolorem. Kiedy po raz pierwszy weszłam do tego pomieszczenia, niemal dostałam ataku paniki. Choć stałam na ziemi, poczułam się jak na krawędzi najwyższego szczytu. Wspaniałość tego miejsca dosłownie przytłoczyła mnie swoim bogactwem. Ale nic w tym dziwnego. Ja, skromna Jemenka pochodząca z ubogiej rodziny, nagle znalazłam się na dworze królewskim. Wśród blistra i pieniędzy tarzających się po całej sali. Pamiętam, że czułam się niczym złodziej, kiedy z bijącym sercem, sięgnęłam po pięćset dirhamów leżących przy mojej nodze, których prawdopodobnie nie dostrzegła tancerka, zbierająca zapłatę za chwilę wcześniej zakończone przedstawienie. Bo to właśnie tutaj robiłyśmy, umilałyśmy czas mężczyznom. Jedne prezentowały talenty, inne zabawiały rozmową, a wybrane dostępowały zaszczytu spędzenia nocy z ważnymi głowami tego kraju, co gwarantowało najwyższą zapłatę. Kobiety w tym miejscu charakteryzowała różnorodność. Od arabskich księżniczek, ubranych jedynie w kryształy zawieszone na cieniutkich wstążeczkach, przez afrykańskie kusicielki, odważnie prezentujące kształtne ciała, po bladolice Europejki w kusych miniówkach i mocnym makijażu. Wszystkie natomiast łączył jeden wspólny mianownik, były zachwycająco piękne. Osoba dokonująca selekcji, bez wątpienia znała się na rzeczy.

Na owiane tajemnicą imprezy szejka Dubaju trafiłam z prostej przyczyny. Potrzebowałam pieniędzy. I kiedy to mówię, nie mam na myśli spełnienia zachcianki w stylu najnowszego w sezonie modelu torebki, tylko prawdziwy kryzys finansowy. Nasz surowy ojciec postanowił opuścić żonę i swoje trzy córki, kiedy inna kobieta urodziła mu syna. Zostawił nas na pastwę losu, z dnia na dzień, bez pieniędzy. Początkowo nawet nie rozumiałyśmy, że to się stało. Ojciec nie wrócił jak zwykle z pracy ani nie pojawił się też na noc. Dni mijały, a my robiłyśmy się coraz bardziej głodne, zatrważająco szybko opróżniając szafki w kuchni z zapasów. Mama nie miała odwagi wyjść z domu, żeby podpytać mieszkające w okolicy koleżanki. Bała się, że jeśli trafi na ojca na zewnątrz, ten zbije ją, bo opuściła dom bez jego zgody. Informacje doszły do nas po tygodniu, kiedy na progu naszego domu pojawiła się wystraszona ciotka. Jej mąż wcale nie traktował kobiety lepiej niż nasz ojciec matkę, jednak zaryzykowała, żeby upewnić się, czy nadal żyjemy. Ponoć obawiała się zastać nas w domu zakatowane na śmierć. Prawda przytłoczyła nas całym ciężarem. Fakt, że nasz tyran zniknął sam z siebie, mógłby nawet cieszyć, gdyby nie świadomość, że jego odejście niemal z marszu oznaczało śmierć głodową. W małym miasteczku, gdzie się wychowałyśmy, niewiele kobiet mogło pracować. Nauczyciela, bibliotekarka, ewentualnie położna i pomoc w szpitalu. Przeciętne kobiety bez edukacji jak moja mama, zmuszone były do usługiwania mężowi i życiu na jego łasce. Teraz, żeby przetrwać, najsensowniejszą opcją była sprzedaż jej własności. Domu, który odziedziczyła po tragicznie zmarłych rodzicach. Jeszcze kilka lat temu w Jemenie bardzo często dochodziło do ataków terrorystycznych. Raz bomby podkładali rebelianci, innym razem armia, a nawet puszczeni samo pasem chłopcy, obrzucali domy koktajlami mołotowa. W Jemenie praktycznie każdego dnia dochodziło to walk i bezsensownej śmierci. Dlatego za pieniądze otrzymane ze sprzedaży domu, mama wyrobiła nam paszporty, a następnie wykupiła wizy oraz bilety do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Bogatego kraju, gdzie od lat mieszkała nasza druga ciotka, a rodzona siostra mamy. Nie utrzymywały ze sobą kontaktu, ponieważ ojciec uważał, iż otaczająca się frywolnością i grzechem kobieta, mogłaby nawbijać jego żonie głupot do głowy, w konsekwencji czego ta zaczęłaby sprawiać mu kłopoty.

Almas, Diament Pustyni (Tom I) - WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz