Spokojnie Edward, wszystko będzie dobrze. W końcu nie masz czym się stresować, to TWÓJ wielki dzień. Tak długo czekałeś na tę chwilę, na pewno wszystko pójdzie świetnie.
A przynajmniej, chciałbym żeby tak było. Odkąd pamiętam, nie jestem w stanie nawiązywać żadnych relacji, a w grupach czuję się po prostu nieswojo. Rozmawiam o tym z psychologiem i mogę powiedzieć, że stopniowo mi się poprawia, jednak nadal czuję się przerażony. Ale tak właściwie, dlaczego? Czym się tak strasznie stresuję? Cóż, to pierwszy dzień w mojej nowej szkole. Może nie był to mój pierwszy wybór, a tak właściwie.. Tak właściwie, to szkoła policyjna była wyborem moich rodziców. A ja, jako ich jedyny syn, nie mogę ich zawieść. Tak, to właśnie JA skończę szkołę z najlepszymi wynikami, to ja będę tym popularnym dzieciakiem i to ja zostanę najlepszym funkcjonariuszem policji w mieście, żeby rodzice mogli być ze mnie dumni!Jeszcze raz poprawiłem sobie włosy i obejrzałem się z dumą w lustrze.
- Wyglądasz świetnie - wyszeptałem sam do siebie, żeby dodać sobie otuchy. Tak właściwie, nie wiem dlaczego przejąłem się własnym wyglądem, do mojej klasy nie została przypisana ani jedna dziewczyna, więc nikt nie powinien zwracać uwagi na to, jak się prezentuję. Jednak podświadomie wiedziałem, że muszę wyglądać idealnie. Jak idealny synek moich rodziców. Muszę ich godnie zaprezentować. A co ważniejsze, nie mogę się doczekać reakcji całej reszty mojej rodziny! Oh, jestem pewien że będą ze mnie tacy dumni!
Z uśmiechem dopiąłem ostatni guzik na mojej koszuli i ostatni raz spojrzałem na własne odbicie, po czym wybiegłem z mojego pokoju tylko po to, żeby spotkać się ze spojrzeniem mojej matki.
- Edward, zaraz się spóźnisz. - rzuciła, spoglądając na zegarek. Mieliśmy jeszcze czterdzieści minut, a sam dojazd zajmował około trzydziestu.
- Tak, wiem, bardzo przepraszam! - odpowiedziałem jej, pospiesznie ubierając na siebie kurtkę. Nie było jeszcze zimy, jednakże nawet temperatura obecna teraz na zewnątrz mnie zniechęcała. Jeśli jest jedna rzecz, której nienawidzę najbardziej na świecie - jest to mróz. - Tata czeka w samochodzie?
- Tak, zawiezie mnie do pracy i wróci z powrotem do ciebie żeby zobaczyć twoje rozpoczęcie roku, mam nadzieję że jesteś gotowy?
Ja tylko skinąłem głową na tak. Mama wzięła z blatu jeszcze kilka rzeczy, w tym swoją torebkę, po czym otworzyła drzwi wejściowe żeby wyjść na zewnątrz. Samochód taty stał już odpalony pod domem, tak więc szybko zbiegłem po schodach i do niego wsiadłem. Tak jak się spodziewałem, na zewnątrz było zimno. Tutaj przynajmniej nie zmarznę - pomyślałem. Uważnie przyglądałem się obrazom za oknem. W tej chwili na przykład za szybą widoczne były pasące się styrakozaury sąsiadów, ale obraz zaczął szybko się zmieniać po tym, jak ruszyliśmy.W radiu jak zwykle leciała klasyka. Mój tata uważał, że gdy jej słucha, łatwiej jest mu się skupić na drodze. Mnie by raczej rozpraszała. Przynajmniej, tak sądzę.
Podczas gdy oddalaliśmy się coraz bardziej od domu, ja zacząłem się coraz bardziej skupiać na otoczeniu. Obserwowałem zatem wymijane przez nas osoby oraz zwierzęta, tak samo jak i budynki. Okazuje się, że większość osób z miasta, a przynajmniej ta większość, na którą teraz patrzę, jest owieczkami. Ciekawe co pomyślą o mnie?°°°
- Tato? - mój syn spojrzał się na mnie, w kopytku jeszcze trzymając grzebień, którym przed chwilą czesała go moja żona. Tylko jej pozwalał się czesać.
- Tak? - odpowiedziałem popijając kawę.
- Będziesz tym razem na moim rozpoczęciu? - No tak, był to dość ważny dzień, gdyż Owen zaczynał dzisiaj nową szkołę. Szczerze mówiąc, byłem z niego bardzo dumny, bo wybrał zawód, którym naprawdę chciał się zajmować. Zawsze starałem się dawać mu wybór w każdej sprawie, nie ważne czego miałaby ona dotyczyć. Po prostu chciałem, żeby moje dziecko czuło, że jego zdanie się liczy, czyli żeby doświadczyło czegoś, czego ja w życiu nie byłem w stanie doświadczyć. Przynajmniej, nie pod dachem moich rodziców..
Lekko zagryzłem wargę i spojrzałem w jego oczy. Wielkie, błękitne, pełne emocji oczy, które ma po mnie. Zatem wiedziałem zawsze jaką dokładnie emocję wyrażają, a tym razem była to niepewność.
- Skarbie, ja.. - tak właściwie, nie byłem pewien, co mam mu odpowiedzieć. Naprawdę nie chciałem go zawieść, bo zrobiłem to już wystarczającą ilość razy, jednakże nie mogłem przekładać życia prywatnego ponad pracę. - Wiesz że nie mogę, ale-
- Jak zwykle! - oczy mojego syna momentalnie zrobiły się szklane, a on sam pobiegł do swojego pokoju. Byłem w stanie usłyszeć jak szlocha.
I poczułem się z tym źle, chyba.