#1 Pierwsze spotkanie

17 4 4
                                    

Godzina dziewiąta rano.
Z trudem podnoszę się z łóżka, by zadbać o siebie przed szkołą - umyc się, ubrać w najładniejsze ubrania i pomalować. Nie lubię tego robić, jednak chcę prezentować się jak najlepiej, by mieć szansę na dobrą przyszłość. Rodzice cały czas mnie pilnują i poganiają, bym pracowała cały czas w największym możliwym tempie. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy mi to odpowiada - tak naprawdę żyję tak od najmłodszych lat i przyzwyczaiłam się do tego. Większość moich rówieśników nie myśli o nauce. Imprezują, piją i ćpają. Żyją tak, jakby nie było jutra. Niczym się nie przejmują. Twierdzą, że cieszą się życiem.
Podniosłam się z łóżka i ruszyłam od razu w stronę łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam zęby. Ubrałam przygotowane już wczoraj ubrania - niebieskie luźne jeansy, zwykłą czarną koszulkę, a na wierzch galową, czarną bluzkę z białymi elementami. Dołożyłam pierścionki i mój ulubiony wisiorek ze złota. Następnie pomalowałam twarz, główną uwagę skupiając na oczach. Użyłam jasnych, świecących cieni do powiek i powiększającego rzęsy tuszu. Na koniec zakręciłam moje włosy i byłam gotowa do wyjścia.
Moja droga do szkoły wygląda zawsze tak samo. Jeżdżę samochodem z prywatnym kierowcą, który praktycznie się do mnie nie odzywa. Nie lubię rozmawiać z obcymi ludźmi tak długo, jak nie są kimś ważnym, dlatego cieszę się, że mam możliwość jechania w ciszy.
Gdy weszłam do szkoły, ludzie skupili na mnie swój wzrok. Jak zawsze. Każdy uważał, że wyróżniam się w tej szkole - nie tylko wyglądem, ale też osiągnięciami. Pomimo że do tej szkoły ciężko się dostać i głównie chodzą tu dzieciaki bogatych rodziców, znajdzie się parę osób, które się totalnie nie nadają i nic nie potrafią. Chodzą tu tylko po to, by zrobić dobre wrażenie w przyszłości. Niezależnie od tego jak się zachowują w szkole, a także w środowisku zewnętrznym, nie wyrzucą ich - jedyne na czym zależy dyrekcji to na pieniądzach. Jeśli jesteś nadziany, nie musisz nawet przychodzić na lekcje. Gdy zdenerwujesz jakiegoś nauczyciela, wystarczy mała łapówka. Materiał do nauki jest niesamowicie ciężki dla osób, które chcą się uczyć, jednak pieniądze zakryją każdą niedoskonałość i brak umiejętności. Dlatego tak naprawdę możesz tu iść tylko po to, by nic nie robić - i tak uzyskasz wzorowe oceny. Jeśli tylko masz wystarczającą ilość pieniędzy.
Lekcje minęły szybko. Każdy skupił się na czasie ze swoimi znajomymi, podczas gdy ja robiłam notatki i udzielałam się. Nie zrozumcie mnie źle. Mam bardzo dużo znajomych, zwłaszcza w szkole, jednak podczas lekcji staram się na nich skupić i dać z siebie wszystko. Na przerwach zamieniam z nimi parę słów, by przypomnieć sobie materiał na następne zajęcia, jednak gdy jest czas robię wszystko, by z nimi porozmawiać. W każdym razie wiem, że mogę na nich liczyć i oni na mnie też.
Ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły, przechodząc przez liczne korytarze. Nasza szkoła była największą w Stanach Zjednoczonych, jednak uczniów było tylko lekko ponad 50. Mało kogo stać na uczęszczanie tutaj. Plusem jednak jest to, że każdy każdego zna i mało jest osób, które kogoś nie lubią. Po prostu każdy zajmuje się swoim i nie wchodzi innym w drogę.
Gdy przekroczyłam drzwi wyjściowe, chwilę później doznałam szoku przez lekkie uderzenie. Gdy się zorientowałam co się stało, ujrzałam przez sobą wysokiego, wysportowanego, przystojnego chłopaka z wieloma bliznami. Moje książki wylądowały na ziemi. Chłopak patrzył na mnie znudzonym wzrokiem, po czym wziął głos:
- Jak mogłaś mnie nie zauważyć? Zagapiłaś się? - rzekł ochrypłym, niskim głosem w moją stronę, przez który przeszły mnie ciarki. Nie wiedziałam co i jak odpowiedzieć. Zarumieniłam się i spuściłam wzrok z lekkim zapeszeniem. - Ej, nic się nie stało. Sory, że tak wyszło. Obydwoje zajebaliśmy się w akcji.
Skinęłam głową, zbierając się na odpowiedź. Przełknęłam ślinę i podniosłam głowę.
- Dobrze, że przeprosiłeś. Uważaj następnym razem, bo jeszcze zrobisz komuś krzywdę - powiedziałam dumnie, sprawiając wrażenie poważnej. Nie mogłam dawać ponieść się emocjom mimo zakłopotania. Nie mam czasu na problemy i słuchanie tłumaczeń innych. Jedyne na czym mi zależy, to sprawianie dobrego wrażenia. Sprawianie go ludziom ważnym. A on się do tej kategorii nie zalicza.
- Uh-huh, widzę, żeś wyszczekana - powiedział szyderczo z lekkim uśmiechem, po czym położył palec na mojej brodzie i przysunął się do mojego ucha, szeptając: - Wiem, że to tylko granie. I wiem, że boisz się pokazać prawdziwą siebie. Bo jesteś zakłamana i udajesz zupełnie inną osobę. Boisz się, że źle wypadniesz. - na chwilę przerwał. - Ale spokojnie. Wyciągnę to z ciebie, jeśli zajdziesz mi za kark. Więc pilnuj swojego nosa i do mnie nie podskakuj.
Zamurowało mnie. Ten pyskaty chlopak myśli, że może mi cokolwiek zrobić? Śmieszne. Trzeba być albo niesamowicie pewnym siebie, albo niesamowicie głupim. A jemu obie te cechy bardzo pasują.
Gdy już zebrałam się na odpowiedź, by go zwyzywać, nagle bez słowa zaczął iść w swoją stronę szybkim krokiem. Z daleka wyglądał jeszcze groźniej.
- A ty gdzie idziesz?! - krzyknęłam zirytowana. - Jeszcze nie skończyliśmy!
Zatrzymał się na chwilę i odwrócił w moją stronę, znów szyderczo się uśmiechając.
- Ty nie skończyłaś. Trzym się - pomachał, a następnie odszedł. Żałosne jest to, jak bardzo bezczelnie się zachowuje! Mam nadzieję, że już nigdy go nie zobaczę. Co on sobie w ogóle wyobraża?!

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Pod wieczór udałam się do kawiarni. Zamówiłam latte i gdy było już gotowe udałam się do stolika. Otworzyłam notatki i zaczęłam naukę na jutrzejszy dzień, popijając kawkę.
Czas mijał spokojnie. Po dłuższym czasie zrobiłam sobie chwilę przerwy. Zaczęłam rozkoszować się atmosferą i estetyką miejsca, gdy nagle zauważyłam jego. Chłopaka z wcześniej. Natychmiastowo skoczyło mi ciśnienie i stres, że mnie zauważy. Gdy analizowałam go wzrokiem, dotarło do mnie, że ma na sobie... płaszcz? Przecież to do niego nie pasuje. Do tego długopis i jakiś notatnik. Szczęka mi opadła.
Wszystko było cudowne, dopóki go nie zauważyłam. A mój świat runął w momencie, gdy on zauważył mnie. Nasz wzrok się spotkał. Nie byłam w stanie odwrócić oczu. Po prostu siedzieliśmy i patrzyliśmy się na siebie z oddali. Moje policzki się zaczerwieniły, a ciało odmawiało posłuszeństwa. Jak to jest, że tak niemiła, arogancka osoba, ma tak niesamowicie piękne oczy?
Po dłuższej chwili uśmiechnął się do mnie, tym razem nie szyderczo. Wyglądał... miło. Jednocześnie wydawał się speszony. Czy to dlatego, że zobaczyłam go zachowującego się inaczej, niż się kreuje publicznie?
Nie wiem.
Może wcale tak bardzo się nie różnimy. 

Szkolne życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz