Pasta Oral-B

19 1 0
                                    

Bądź mną, Adi lvl 16. Znowu na farcie przeszedłeś do trzeciej klasy elitarnego liceum. Tym razem już warunkowo ale chuj. Zdane? Zdane. Nauczyciele mają już dość twojej osoby. Co się dziwić... Wyniosłeś z tej szkoły więcej niż przy Potopie Szwedzkim. Twoja średnia ocen jest tylko trochę wyższa niż twój wzrost, ale wyjebane. Jeszcze jedno, masz dosyć poważne problemy z alkoholem, na tyle poważne ze jak poszedłeś na AA to odesłali cie z kwitkiem bo nigdy nie spotkali sie z takim przypadkiem...

Jako iż jest to już 3 rok użerania się z tym pierdolnikiem zbytnio nie przejmujesz się swoim wyglądem. Nauczyciele tez. Gdybys przyszedł w kigurumii na rozpoczęcie nie zdziwiło by ich to. Co dziwnego ubrałeś SUKIENKĘ żeby zaprezentować się ze odmieniła cie druga szansa od losu (warunek). TAKI CHUJ. Nadal jesteś skurwysynem tylko ze jeszcze gorszym.
Rozpoczęcie rozpoczyna się o 9, niestety mieszkasz na jebanym zadupiu gdzie bus jeździ albo o 6:30 albo wcale... więc chcąc nie chcąc musisz wstać o 5:30 żeby się ogarnąć w najlepsze ciuszki jakie masz, wsiąść do swojego rydwanu i zapierdalać. Przepychasz się przez stare mochery i tych innych młodych którzy jak ty nie mieli innego busa niż ten o 6:30. Ból.png. Żeby tego było mało nie ma miejsca żeby posadzić swoje spasione dupsko bo CZEMU BY NIE ZAJMOWAĆ DWÓCH SIEDZEŃ ZOSTAWIAJĄC, JEBANE TORBY NA DRUGIM WOLNYM SIEDZENIU. Co te stare kurwy wiozą o 6 w tych torbach? To jest pytanie na które nigdy nie dostaniemy odpowiedzi.
Po 40 min wychodzisz z tej jebanej puszki. Za każdym razem jak jeździsz tym busem gnieciesz się jak jebane sardynki. Jesteś bardziej spocony niż jakbyś przeleciał jebany maraton w Chicago. Możesz zapomnieć o idealnie wyprasowanej koszuli. Twoja koszula po 40 min wyglada jakby ktoś ją zdeptał, zjadł i wysrał.
Piszesz do swoich znajomych a być może ktoś już jest na miejscu. Udało się. Wpadacie na wykurwisty pomysł żeby napić się KULTURALNEJ setki przed rozpoczęciem bo na trzeźwo nie wejdziesz przez próg tego pierdolnika. Idziecie kulturalnie do osiedlowego gdzie jedyne z czego cie znają to z kupna alkoholu w dużych ilościach. Wchodzisz do sklepu, w ogóle nie podejrzane ze jesteś odjebany 1 września. Oni mają to w pizdzie. Najważniejszy jest zarobek na takich alkoholikach jak ty. Podchodzisz do kasy, spoglądasz na asortyment za kasjerką (podrywałeś ją ale to opowieść na inny dzień). Wybierasz dwie pomarańczówki i malinówkę. Płacisz i wychodzisz z uśmiechem na mordzie. Na zewnątrz czekają już na ciebie znajome. Czujesz się trochę jak typowy budowlaniec o 6 rano w żabce, ale odrzucasz te myśli bo ty nie zapierdalasz na tą małpkę kopiąc rowy tylko za hajs starszych bo jesteś jebanym bananem.
Idziecie do pobliskiego parku, z plecaka można słyszeć charakterystyczny dźwięk. Docieracie na miejsce, zajmujecie taktyczne miejsce żeby nikt nie widział. Otwieracie buteleczki. Opierdalasz małpkę na raz, bo osiągnąłeś zerowanie każdych płynów do perfekcji. Czujesz przyjemne ciepło w przełyku i szczęście które kupiłeś za 9 zł. A każdy mówił ze szczęścia za pieniądze nie kupisz.
Zbliża się rozpoczęcie, zapierdalasz pośpiesznym krokiem do szkoły. Nadal czujesz posmak małpki, ale teraz zrobiło ci się ciepło w żołądku. Docierasz do pierdolnika. Obczajasz tegoroczny zestaw pokemonów. Wydaje ci się ze z pierwszych klas można by było zrobić nową ofertę zabawek Happy Meal'a. Odszukujesz przyjaciela wzrokiem. Apel zaczyna się. Hasselhof wyłania się. Małpka zaczyna wchodzić bo jako oszczędny obywatel, zawsze pijesz na pusty żołądek, ALE nie zawsze dobrze się to kończy. Znowu 20 min pierdolenia typu „ta szkoła nie jest obowiązkowa", „jak już wybraliście tą szkole to proszę postarać się". Pierdol pierdol i tak każdy ma cie w pizdzie. Po typowym ZACHĘCENIU pierwszych klas i nas do uczęszczania do tego pierdolnika idziecie do klasy. Wasza wychowawczyni dostała COVIDA więc macie spotkanie z typiarą która przeżyła Holocaust albo coś tego typu. Jedyne po co przyszedłeś to po świadectwo którego nie dostałeś. Not stonks. Jako iż chodzisz do bardzo „nowoczesnej" szkoły, plan dostaliście już tydzień wcześniej. Po 40 min masz dość tego liceum. Masz ochotę spierdolić do Bydgoszczy bo nawet to jest lepsze rozwiązanie niż przyznawanie się ze chodzi sie do Balzera. Wychodzicie ze szkoły, bo jedyne o czym marzysz to zaspokojenie głodu nikotynowego. Po drodze trafiasz na trzech muszkieterów. Zauważyłaś ze jedna z znajomych ma wodę. Sprytnym ruchem woda znalazła się w twoich rękach. Jesteś tym znajomym, z którym jak gdzieś idziesz, musisz pilnować wszystkiego, bo jeśli wypadnie ci np portfel, JUŻ GO NIE ODZYSKASZ. Nawet jeśli ci ten portfel nie wypadnie to i tak nie będziesz go już miał. Wracając do butelki z wodą. Bierzesz potężne 4 łyki. Po trzecim poczułeś że to jednak nie była woda.... KTO NORMALNY DAJE CZYSTĄ DO PLASTIKU. Ale dla pewności wziąłeś jeszcze jeden łyk, bo nie dowierzałeś że zostałeś oszukany w najprostszy sposób. Wyjątkowo szybko zaczęło ci wchodzić. Czujesz ze twoja grawitacja albo nie będzie działać w ogóle albo będzie zbyt mocna. Po czasie rozdzieliłeś się, ponieważ dostałeś zadanie bojowe żeby kupić trunki wysokoprocentowe. Kolejna dawka alkoholu zaczyna wchodzić. Twoje kroki przyjmują taktykę 1 do przodu i 2 do tylu. Teoretycznie chodzenie tyłem wyszło by ci na lepsze. Docieracie do osiedlowego. Próbujesz udawać trzeźwego, ale odkąd pamiętasz nigdy ci to nie wychodziło. Zawsze jesteś spuchnięty jak twój kumpel po spotkaniu z Maksem po jednym melanżu, uśmiechasz się jak debil a oczy spierdalają ci w dwa różne uniwersum. Tym razem przyszedłeś po coś mocniejszego niż piwo czy wino więc prosisz o pomoc tą kasjerkę (tak to ta co ją podrywałeś). W końcu dochodzicie do porozumienia i wybierasz granatówke. Wyciągasz banknot 50-cio złotowy który miał iść na żarcie. Taki chuj. Gdyby twoi starsi wiedzieli ze twoje kieszonkowe na „jedzenie" idzie na szlugi i alko, całkowicie ucięli by ci dostęp do pieniążków. Wychodzisz niezbyt stabilnym krokiem z osiedlowego. Jako iż złapałeś smaki otwierasz 0,5l odrazu przed sklepem, duszkiem wypijasz 1/3 zawartości. Tak geniuszu, napewno trafisz do domu...
Po szybkim shotcie wódeczki napisałeś do reszty grupy czy są na mieście. Byli. Ustaliliście miejsce spotkania. Pech, chciał że wybraliście najgorsze miejsce spotkania. Umówiliście się pod TWOJĄ SZKOŁĄ. BARDZO KURWA POMYSŁOWE POSUNIĘCIE. Wszystko mogło pójść z planem, mógłbyś już jechać do domu, ale nie. Twój geniusz przypomniał sobie ze chciałbyś odzyskać swoje ŚWIADECTWO. Wpierdalasz się do szkoły, nie ogarniasz już rzeczywistości. Wpierdalasz się do sekretariatu, najebany bardziej niż menele pod żabką. Oni przynajmniej mają jeszcze jakiś kontakt z rzeczywistością. Zaczynasz napierdalać o tym świadectwie. Chuj z tym ze baba holocaust poinformowała cie rano ze swiadectwo dostaniesz dopiero jak baba opierdol (wychowawczyni) wróci z chorobowego. Ty oczywiście masz swojego Boga. Dowiedziałeś się co miałeś, już miałeś wychodzić, TAKI CHUJ... do sekretariatu wbija baba od matmy. Twój umysł podpowiada ci żebyś spierdalał z tamtąd bo jebie od ciebie na kilometr ale ty i tak zaczynasz konwersacje z typiarą. Nie pamiętasz zbytnio o czym gadałeś ale jedyne co zapamiętałeś to że CHWYCIŁEŚ JĄ ZA MAŁEGO PALCA... ZA MAŁEGO JEBANEGO PALCA. Nie wiesz do tej pory co siedziało w twojej głowie ale przynajmniej masz się z czego napierdalać przez następne kilka dni. Część mózgu debilizmu na chwile wyłączyła się i postanowiłeś wyjść z tego sekretariatu ale przecież to kurwa nie mogło się tak zakończyć... gdy wychodziłeś Hasselhof postanowił się do ciebie odezwać. Kurwamać.jpg. Twoje umiejętności mówienia nie istnieją, co powoduje ze jeszcze bardziej chce ci się gadać. Po kilku minutach walczenia o życie udaje ci się opuścić budynek. Nie pamiętasz nic z rozmowy  z Hasselhoff'em mimo ze gadałeś z nim kilka sekund wcześniej. Gdy już mieliście opuszczać teren pierdolnika, podchodzi do ciebie psycholog szkolny. Zabiera cie na bok. Mówi ci że każdy z kim rozmawiałeś w szkole widział ze jesteś pod wpływem soku multiwitamina. Notochuj.exe. W głowie odpaliła ci się jedna szara komórka która stwierdziła ze na 100% wypierdolą cie ze szkoły. ALE CZEMU BY TAK JESZCZE NIE DOJEBAC DO TEJ KARUZELII SPIERDOLENIA. Ostatnia komórka odeszła szybciej niż ci się wydawało. Zadałeś bardzo dojrzałe pytanie psychologowi. CZY PÓJDZIE Z TOBĄ NA WINO... CO DO KURWY.PNG. Uciekasz z miejsca zdarzenia. Nagle teleportujesz się do domu przyjaciela. Zaczyna ci się urywać film. W głębi duszy,którą nie wiesz czy w ogóle masz, już współczujesz swoim znajomym ze po raz n-ty muszą cie ogarniać. W domu kumpla dostajesz żarcie. Zaciesz na mordzie mocny. Widzisz wkurwienie wszystkich dookoła ale masz w to wyjebane. Stwierdzasz fakt ze chcesz iść spać więc pierdolnąłeś się na materacu. Każdy demon z twojego ciała już dawno spierdolił. Przed spankiem poprosiłeś o obudzenie cie po 15 min...

Godzinę później budzisz się. Okazuje się, że wylano na ciebie w kurwe wody i wypisano ci akt zgonu bo spałeś jakbyś zszedł. Obwiniasz cały świat ze nie obudzili cie po 15 min. Ciesz się skurwysynie ze nie zostawili cie pod szkołą tylko odprowadzili do „domu". Jako iż jesteś najebany, odpala ci się artysta mode. Wydaje ci się ze potrafisz grać na każdym instrumencie. Nie trzymałeś nigdy gitary w ręce ale i tak czujesz się jak jebany gitarzysta na koncercie Twenty one Pilots. Tak... wydaje ci się tylko. Po koncercie musisz zwijać do domu ale twoje nogi nadal odmawiają posłuszeństwa. Znowu wydaje ci się że teleportujesz się z miejsca na miejsce. Kurwa mordo to nie Portal 2. Okazuje się ze trafiłeś na Lipki, zajebales kostkę z chodnika i zwyzywałeś każdego możliwego osobnika wokół ciebie. Chuj naprawdę trzeba wracać. Cudem dostajesz się do domu. Jedyne czego potrzebujesz to wygodnego łóżka, kołderki, 5l baniaka wody i świetego spokoju. Kładziesz się znowu w spanko.

Budzi cię jebany kac jebanego menela o 1 w nocy, obczajasz mess i widzisz wszystkie wiadomości, dopiero ogarniasz ze odjebałeś i się z tego łatwo nie wywiniesz.

Rozpoczęcie roku pastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz