Mam małe mieszkanie w Kanadzie. Na początku starałam się nie wychylać, jednak po miesiącu żyję całkowicie jak normalny człowiek, nikt nie przejmuje się blondwłosą Epidą Smith.
Pierwszy raz w życiu mogę się nacieszyć normalnym życiem, bez walki z złoczyńcami, bez niebezpieczeństwa, bez sławy. Mogę żyć jak normalna osoba.
Staram się unikać kamer, na wszelki wypadek, ale wychodzę nocą na miasto. Widzę jeżdżące auta, bawiących się ludzi. Wchodzę do baru i schodzę po schodach na dół.
-Moi drodzy państwo, przybyła nasza gwiazda-słyszę głos blondyna. Widzę błysk w jego niebieskich oczach, wie że zyska na mnie.-Bia we własnej osobie-po wypowiedzeniu mojego pseudonimu uśmiecha się.
Postanowiłam kontynuować tradycję swojej matki i wybrać imię greckie na swoją dalszą przygodę. Uważałam, że nie warto walczyć nawet pod swoim fałszywym nazwiskiem, z tego wybrałam na swój pseudonim imię Bia oznaczające siłę. Dodatkowa Bia była siostrą Nike, czyli mojego prawdziwego imienia.
-Dzięki Zack za tak wspaniałe powitanie-zwracał się do właściciela baru.
-Nasza gwiazdeczka przyszła zarobić, prawda-stwierdza bardziej niż pyta.
-Jakbym chciała się najebać, poszłabym gdzie indziej-odpowiadam.
Zack przewraca oczami i obejmuje mnie ramieniem. Mam ochotę strącić jego rękę, co robię.
-A księżniczką jak zwykle niedotykalna-fuka w moją stronę i się odsuwa.
Podążam za blondynem do pokoju. Przebieram się w wygodne ubrania, idealne do walki. Patrzę w lustro i widzę zupełnie inną osobę. Mam wory pod oczami, jestem zmęczona, widzę siniaki po pozostałych walkach. Uświadamiam sobie, że nie potrafię żyć w normalności, nie umiem żyć bez walki, zostałam do niej stworzona.
Bandażuje ręce i biorę butelkę z wodą w rękę. Wychodzę.
-Panie i panowie, oto nasza wspaniała, niepokonana Bia-słyszę głos Zacka zapowiadający mnie.
Wchodzę do klatki, a w niej czeka na mnie dobrze zbudowany i umięśniony mężczyzna.
Słyszę rozmowy na sali, poleciały zakłady. Większość osób obstawia na bruneta, z którym będzie mi dane zawalczyć.
Uśmiecham się pod nosem i ustawiam się.
Słyszę dźwięk rozpoczęcia walki. Przykładam gardę do twarzy, ustawiam się w odpowiedniej pozycji. Brunet jest pewny siebie. Czekam cierpliwie na jego pierwszy ruch. W końcu uderza, blokuje skutecznie cios, a w zamian oddaje uderzenie. Jest zszokowany, nie spodziewał się, że zablokuje. Zaczyna serię ciosów, blokuje je skutecznie. Zmniejszam dystans, tak żeby nie mógł skutecznie uderzać. Zaczynam serię ciosów, większość blokuje, ale udaje mi się trafić w splot słoneczny.
Traci na chwilę oddech, wykorzystuje to. Podcinam mu nogi, a brunet upada. Chcę na niego skoczyć jednak w porę się przeturla na bok.
Wstajemy oboje. Zadaje kopnięcie na głowę, blokuje je. Odwdzięcza się kopnięciem na udo, udaje mi się zblokować. Rozpoczynam serię kopnięć na nogi, czwarte kopnięcie go trafia. Przeklina pod nosem.
Oddaje kopnięciem na brzuch, ale nie trafia w splot słoneczny, zamiast tego pcha mnie na ścianę klatki.
Słyszę zadowolony krzyk widowni.
Udaje mi wydostać i zadać kopnięcie na głowę. Jest zdezorientowany, wykorzystuje i uderzam w splot słoneczny. Powalam go na ziemię i przetrzymuje.
Zaczyna się odliczanie.
-Dziesięć... dziewięć... osiem...-słyszę głos Zacka, który odlicza bardzo głośno. Brunet usiłuje mi się wyrwać, jednak skutecznie go przetrzymuje.-Trzy... dwa... jeden-kończy odliczenie.
CZYTASZ
TO SAMOBÓJCZA MISJA | MCU | BUCKY BARNES
ActionPierwsza część: JAK OCALIŁAM ŚWIAT ~Zginiesz. ~Nie zginę. ~Jesteś pewna? ~Zawsze jestem. Jestem Epida Smith, a może Nike Stark czy Rogers. Sama się już gubię w tych wszystkich moich imieniach. Życie martwą jest całkiem ciekawe, mogę prowadzić całkie...