Następnego dnia okazało się, że się jednak myliliśmy. Tego dnia strasznie padało i była mgła. Ale co się dziwić, w końcu to Londyn...
- Pobawimy się... W chowanego.- Powiedziała żądnym glosem Łusia.
- Serio mówisz?- Zapytał Piotrek.
- Oh no weźcie. Proszę!
- Eh... Raz, dwa.- Chłopak zaczą liczyć. Wszyscy ze zdziwieniem wstaliśmy i zaczęliśmy szukać krujówek.
Zuza schowała się gdzieś w ławie ze środkiem.
Ja natomiast z Edkiem postanowiliśmy schować się za firanką. W idealnej chwili zderzyliśmy się z siostrą.
- Byliśmy tu pierwsi.- Burkną do młodszej brunet. Chciałam powiedzieć, że może się z nami schować, lecz ta zdążyła już odbiec.
Żeby firanka dziwnie nie odstawała, usiedliśmy na parapecie i zaczęliśmy się przyglądać pogodzie za oknem.Gdy tylko Piotr powiedział ,,sto" dziewczynka wróciła.
- Już jestem, nic mi nie jest!- Od razu wysunęliśmy głowy zza materiału.
- Zamknij dziób, czego się drzesz?- Szepnął do siostry bliźniak, a wtedy na korytarzyk zawitał blondyn.
Od razu zeskoczyliśmy z parapetu.
- Serio muszę objaśniać zasady?
-... Więc wygrałam?- Dobiegła Zuzka.
- Łucji się chyba odechciało.
- A to gdzie byłam, to was nie obchodzi?
- Bardzo, wiesz że cię szukał?
- Ale mnie kilka godzin nie było.- Słowa młodszej bardzo nas zdziwiły, więc poszliśmy za nią do tego pokoju z szafą.Od razu zaczęliśmy ja przeszukiwać.
-... Łucją, a może się nawdychałaś naftaniny?- Zaczęła piętnastolatka.
- Nie prawda.
- Nie wiem czy wiesz, ale my nie mamy nuż bujnej wyobraźni.
- Mów za siebie.- Dodałam.
- Eh, ona to wyjątek.- Nie no dzięki bracie... Lekko poddenerwowana ruszyłam z rodzeństwem do wyjścia.
- Ale ja nie kłamie!- Pisnęła.
- Przestań.- Syknęła Zuzia.
- Ale nie wymyśliłam Narnii!
- Wiesz, ja ci wierzę.
- Serio?- Zapytała niezbyt przekonana Łusia Edmunda.
- Oczywiście. Wczoraj widziałem w szufladzie sto krasnoludków.-
- Oh przestań.- Skarcił go brat.- Lubisz się nad nią znęcać?
- Żartowałem tylko.
- Dorośnij w końcu.
- Przestań, myślisz że jesteś tatą!?- Krzykną na blondyna i wybiegł z pokoju.
- Gratulacje.- Odpowiedziałam i z siostrą wybiegłyśmy za moim bliźniakiem.W nocy bardzo zachciało mi się pić. Spojrzałam czy łucja nadal śpi obok mnie i wyszłam po cichu z pokoju.
Wracając zobaczyłam Edmunda, który gdzieś szedł.
- Edek?
-... Lizzie?
- Gdzie idziesz?
-... Do toalety.- Przytaknełam i wróciłam do pokoju... Chwila. Nie wyczuwam siostrzyczki.
Może poszła również jak ja się napić? Może...-... Piotrek, wstawaj!- Obudził mnie głośny odgłos radości i skakania po czyimś łóżku. Spojrzałam na Zuzię, która leżała na łóżku obok i poszłyśmy do pokoju chłopaków. - Tak jak mówiłam, w szafie jest przejście i znów tam byłam!
- Łucja, jest siódma rano.- Powiedziałam zaspana, opierając się o starszą siostrę.
- To na pewno nie był sen?
- Właśnie że nie. A Edmund był tam ze mną!- Na to popatrzyliśmy na bruneta. Ten przez chwilę nie wiedział co powiedzieć.
-... Też widziałeś Tumnusa?- Zadał pytanie szesnastolatek.
-... Nie.
- W zasadzie to cały czas nie byliśmy razem... Co tam robiłeś?
-... Okej, bawiłem się z nią. Przepraszam, podpuscilem ją trochę.
Ale małe dzieci takie już są. Nie wiedzą kiedy koniec zabawy.- Łusia rozpłakała się i wybiegła z pokoju, a my od razu za nią. Rzecz jasna, bez Edmunda. Co on sobie myśli!? Kocham go bo jest moim bliźniakiem, lecz teraz to przesadził.Zatrzymaliśmy się, widząc Łusie przytuloną do... Pana profesora!
- No nie wytrzymam z tymi bachorami!- Doszła tesz pani McClean.- Przepraszam profesorze, mówiłam im by nie hałasowali.
- Nic nie szkodzi, proszę zabrać tą małą na gorącą czekoladę.- Gdy te dwie poszły, nas zatrzymał mężczyzna po pięćdziesiątce.Powiedział byśmy usiedli na kanapie co zrobiliśmy, a ten podpalił szluga.
-... Przepraszamy, nie powtórzy się to już więcej.
- Do prawdy.- Bardziej stwierdził niż zapytał.
-... Mamy kłopot z Łucją.
- Tą zapłakaną?
- Mhm.
- Ah, damy sobie radę.- Brat złapał mnie za rękaw szlafroka byśmy wyszły za nim, lecz się nie dałyśmy.
- Oj nie dacie.
-... Myśli że była w magicznej krainie. W szafie!- Wtedy profesor spojrzał na nas z niedowierzaniem i podszedł bliżej.
- Jak wyglądała?
- Jakby oszalała!
- Nie ona, a szafa.
-... Nie wiemy... Pan jej wierzy?
- A wy nie?
- Te pierniki nie, ale ja owszem.- Odpowiedziałam i poczułam na sobie spojrzenia rodzeństwa.
- Oh, ale to nie możliwe! Choćby z logicznego punktu myślenia.
- No choćby, choćby. Logika tu niema nic do rzeczy.
- Edmund mówił że się bawili.
- a zawsze mówi prawdę?
- Prawie nigdy.
- To czy serio muszę wam mówić co robić? To wasza siostra, nie moja. Powinniście wiedzieć co robić.- Zaciągną się, a my wyszliśmy. W zasadzie to nie mam powodu by jej nie wierzyć. Jeszcze nie zamierzam przez większość czasu zamienić się w takiego piernika jak oni. Oj, jeszcze długo mi do tego.Jesteśmy już po obiedzie.
Właśnie gramy w bejsbola na dworzu. Pogoda jest o wiele ładniejsza niż wczoraj.
Jedyne co, to Łusia siedziała sama pod drzewem czytając książkę. Zagapiając się w nią, zrobiłam krok do przodu, przez co Edek oberwał od brata piłką.
Wtedy wróciłam myślami do reszty.
- Ała!
- ej, nie moja wina, a twojego klona.- Podniusł w geście obrony ręce, a Zuza się zaśmiała.
- Mówiłam ci byś tak na mnie nie mówił!
- Ale to nie moja wina że jesteście aż tak do siebie podobni.
- Ale ja jestem dziewczynką!
- tylko tym się różnicie.
Prychnełam i ustawiłam się za Edkiem. Ten odbił biłkę od Piotra, że ta rozbiła szybę w oknie.
- Brawo!
- A odczep się!- Wszyscy Wbiegliśmy do pokoju gdzie stał się wypadek.
Nagle usłyszeliśmy krzyki pani gosposi więc zaczęliśmy uciekać.W końcu Wbiegliśmy do jedynego otwartego pokoju. Był to ten z szafą.
Edmund otworzył drzwiczki i pokazał byśmy weszli do środka.
- Upadłeś na głowę?- Zapytała Zuza.
- Zaraz nas złapią.- Odpowiedział i nieprzekonani weszliśmy do mebla.
Zaczęliśmy się cofać do tyłu, nie wyczuwając końca szafy. Nagle upadliśmy do tyłu, czując zimno pod sobą.
... To śnieg!?
-----------------------------------------------------------
![](https://img.wattpad.com/cover/327916441-288-k960157.jpg)
CZYTASZ
,,Jedna Krew"
De TodoElizabeth & Edmund. Jeszcze niedawno nie wiedzieli co ich czeka... jakie oddanie i poświęcenie... lecz od zawsze wiedzieli jedno. Że razem przezwyciężą wszystko. ~~~~~~~~~~ Wydaje mi się, że nikt jeszcze nie napisał opowiedania o takiej tematyce zwi...