9. Wbrew rozsądkowi

366 11 4
                                    

Wibracje w kieszeni telefonu umilkły, lecz coś wciąż przypominało Ci o rzeczywistości, która stawała się coraz bardziej odległa. Siedziałaś na kolanach Valerio, próbując odnaleźć sens w chaosie swoich myśli. Jego twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od twojej, a spojrzenie jego głębokich, niebieskich oczu zdawało się przenikać cię na wskroś.

-Czyżbyś właśnie analizowała wszystkie możliwe skutki tego, co może się wydarzyć? - zapytał spokojnie, z ledwie widocznym uśmiechem.

- Może - odparłaś cicho, z lekkim uniesieniem brwi, choć twoje policzki zdradzały niepewność. - A może po prostu... próbuję zrozumieć, co ty właściwie próbujesz zrobić.

-Mhm - mruknął pod nosem, opierając brodę na swojej dłoni, jakby był to poważny temat do rozważań. - Uspokójmy więc twoją analizującą naturę. Nie zamierzam cię do niczego zmuszać. Jednak - jego głos stał się niższy, bardziej intymny - czy nie lepiej byłoby raz posłuchać intuicji zamiast nieustannie ważyć racje?

- Intuicji? - zapytałaś, unosząc głowę i spoglądając na niego z lekkim niedowierzaniem. - Moja intuicja jest, delikatnie mówiąc, zawodna.

- I dlatego siedzisz teraz tutaj, zamiast gdzieś indziej? - zapytał, uśmiechając się z lekką ironią. - Wybacz, ale pozwolę sobie nie zgodzić się z tą tezą. Czasem to, co uważasz za impulsywność, jest po prostu instynktem, który wiesz, że warto zaufać.

Spojrzałaś na niego sceptycznie, ale coś w jego tonie - głębokim i przekonującym - zaczęło powoli cię uspokajać.

- Powiedz mi, Valerio, czy zawsze jesteś taki pewny siebie? - zapytałaś, próbując brzmieć bardziej obojętnie, niż się czułaś.

Pochylił się nieznacznie, tak że wasze twarze dzieliła jeszcze mniejsza odległość.

- Pewność siebie to nie jest coś, co można zdobyć raz na zawsze, moja droga - odparł miękko. - To decyzja, którą podejmuję każdego dnia. A teraz, jeśli pozwolisz, podejmę jeszcze jedną: chcę, abyś czuła się tutaj bezpieczna.

Zaskoczyły cię jego słowa. Zamiast przesadnej pewności, jakiej mogłaś się spodziewać, wyczułaś w nich coś autentycznego, niemal... delikatnego. Zamiast odpowiedzieć, spuściłaś wzrok, ale Wood się nie zraził.

- Y/n - zaczął znowu, tym razem nieco łagodniej. - Możesz oczywiście odejść. Nikt nie ma prawa cię zatrzymać. Ale może, tylko może, powinnaś pozwolić sobie na odrobinę spontaniczności. Życie czasami nie potrzebuje planu ani analizy.

- Spontaniczności? - powtórzyłaś z cieniem ironii, ale bez złośliwości. - Mówisz to komuś, kto układa wszystko w tabelki.

- Tabelki też mają swoją wartość - odpowiedział, śmiejąc się - Ale nie są jedyną formą porządku w chaosie. Czasem to, co wydaje się chaotyczne, jest po prostu... inne.

Chłopak patrzył na ciebie z cierpliwością, jakby czekał na twoją decyzję.

- Wiesz - powiedziałaś w końcu, odchylając się lekko - naprawdę potrafisz mówić, jakbyś miał na wszystko odpowiedź.

Valerio zaśmiał się cicho.

- Nie mam odpowiedzi na wszystko - przyznał z zaskakującą pokorą. - Ale jeśli chodzi o ciebie... mam przeczucie, że odpowiedź leży w prostocie.

W tej chwili twoje dłonie nieświadomie powędrowały na jego ramiona, a spojrzenie na ułamek sekundy stało się bardziej intensywne.

- A jeśli ta prostota okaże się błędem? - zapytałaś, niemal szeptem.

- Błędy są częścią każdej drogi - odparł, a w jego głosie zabrzmiała nuta czułości. - Ale jeśli kiedykolwiek się potkniesz, obiecuję, że będę gdzieś w pobliżu, aby pomóc Ci się podnieść.

Imagine LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz