Rozdział 1

18 1 0
                                    

     Hania otworzyła oczy, czuła promienie słońca z okna. Wstała leniwie, wkońcu była sobota i mogła się spotkać z Ewą. Ubrała laczki, poszła do łazienki. - Wyglądam jak zgred - Zaśmiała się z siebie gdy zauważyła plątanine falowanych, ciemno-blond włosów na jej głowie. Uczesała krótkie kudły i poszła do kuchni zjeść śniadanie.
- Dzieńdobry skarbie!
- Cześć mamo! Ładnie pachnie, co robisz? - Spytała się bo poczuła "smaczny" zapach z kuchni.
- Omlet, chcesz?
- Ale z keczupem!
    Właśnie jadła śniadanie z mamą. Była jedynaczką, jej tata pracował od popołudnia do wieczora więc częściej spędzała czas właśnie z nią. Podziękowała i zaniosła tależe do zlewu. Poszła się ubrać, w razie czego aby nie szykować się na ostatnią sekunde. Była gotowa. Napisała do Ewy.
- Doberek (Hania)
- Witam, wyspana? (Ewa)
- Jeszcze jak! A ty już gotowa tak pozatym?
- Chwilke tylko musze coś wziąć i zaraz będe.
Ewa
- Jesteeem! - Wypowiedziała Ewa.
- Halo? - Powiedziała po chwili ciszy.
- Hanniiiaaaaaa!
- HANIA
- HANIA!! - wbiła do jej pokoju a przyjaciółka z strachu spadła z łóżka na głowe, a Ewa w pośpiechu podeszła czy wszystko ok. Popatrzyła na Hanie w komicznej sytuacji.
-  Chyba nie zdechłaś, co nie? - Zaśmiała się.
- Chyba tak! - Odzwajemniła śmiech od przyjaciółki.
    Na podwórku mocno świeciło, było bardzo ciepło. Zdecydowanie poszły na lody. Akurat znały pewną budke z lodami, zawsze tam były lody pistacjowe, które Hania uwielwiała. Pana sprzedającego lody znały od dzieciaka, kiedy zawsze chodziły tam w lato. Ewa tęskiła za swoim dzieciństwem, kiedy nie musiała się martwić i była duszą pełną energii. Teraz chodzi do 8 klasy.
- Dzieńdobry! - Przywitały się obie dziewczyny.
- Och, witam was serdecznie! Od dawna was nie widziałem w tym parku. - Odparł przyjaźnie starszy mężczyzna.
- To prawda, ale nie nasza wina że ostatnio burze były. Poprosimy jedno pistacjowe, drugie śmietankowe. - Rzekła Hania.
    Pan podał dziewczynom lody, zapłaciły jakimiś śmiesznymi pieniądzami i poszły na przyjemny spacerek. Ewa spojrzała na swoją przyjaciółke. Jadła na spokojnie loda, kiedy ona już go kończyła. Hania zwróciła wzrok na nią. Zorientowała się po sekundach i pochyliła loda do Ewy, aby mogła spróbować. Miała mieszane uczucia...Poprostu wzięła gryza. Przyjaciółka obok uśmiechnęła się i kontynuowała jedzenie. Ewa czuła się zarumieniona. Ugryzła kawałek loda Hanii...Zamyśliła się.
Hania
Spojrzała na Ewe. Zauważyła że jej przyjaciółka się zacięła w swoim mózgu.
- Ewa?
- Ewaaaa - Szturchnęła ją troche ręką. Odcknęła ją odrazu.
- Już jestem!
- Co się stało? Windows ci się zaciął czy co? - Zażartowała.
- Troche - Odrzekła.
- Hej, pójdźmy na plac zabac.
- Mamy 14 lat, człowieku - Spojrzała Ewa z zdziwioną twarzą.
- Okej...może do kaczuch?
- Dobra! Prowadź, bo zawsze nie pamiętam gdzie to jest...
Była już godzina 17:00, gdy Hania i Ewa siedziały razem na biało-czerwonym kocu. Za nimi była piękna wierzba, a przed ich oczami pokazywał się mała sadzawka gdzie pływały wspomniane wcześniej kaczki. Kiedy zaczynał się robić wieczór, a słońce zachodziło, dziewczyny poszły do swoich domów. Pożegnały się i poszły w swoje strony.
Ewa
Ewa nadal zastanawiała się nad swoimi uczuciami co do Hanki. - Nie rozumiem, to było strasznie dziwne. Czy ja się wstydziłam swojej własnej przyjaciółki? O co chodzi... - Gadała do siebie Ewa, myśląc w łóżku kiedy ona miała się już kłaść spać.
- Idź spać Ewa, już późno. - Otworzyła drzwi jej mama, patrząc na nią z niezadowoleniem.
- Okej, dobranoc...Kocham cię. - Mruknęła Ewa, ale jej mama nic nie odpowiedziała. Popatrzyła, zamknęła drzwi. Ewie zrobiło się troche przykro. Nigdy jej mama nie mówiła "kocham cię" do niej. Lecz próbowała wziąć siebie w garść. Mam jeszcze Hanke, co nie? Heh..ok idź spać. - Prowadziła monolog z sobą, i położyła się spać. Miała zasnąć, gdy jeden komar piszczał jej nad uchem. Zapomniała zamknąć okna. - Kuźwa! - Powiedziała szeptem do siebie.

Motyle w brzuchu  - G x GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz