Rozdział 1

5 1 5
                                    

     Sięgam do szafki w kuchni w której trzymam mąkę. Ashton obiecał mi, że dzisiaj upieczemy moje popisowe brookies, czyli ciasteczkowe brownie. Szykuje potrzebne nam składniki tak aby wiedzieć czy niczego nie zapomniałam. Po wyłożeniu składników kieruje się do łazienki, kiedy nagle słyszę dzwonek do drzwi. Podchodzę to ogromnych brzozowych drzwi i przekręcam zamek. Spodziewałam się że Ash przyjdzie dużo  później, zazwyczaj kończy pracę o godzinie 21.00 a jest dopiero 22.

- Cześć skarbie. - Powiedział wchodząc do salonu z siatkami w rękach.

Chciałam zaproponować mu pomoc, ale zanim zamknęłam drzwi on był już w kuchni i wyciągał wszystkie zakupy. Zauważyłam, że kupił ozdoby świąteczne a to do niego nie jest podobne. Przekręcam zamek z powrotem i podążam tuż za nim. Chce sprawdzić czy kupił coś ciekawego.

- Zamieniasz się w świątecznego świra? jest dopiero 23 listopada. - zarzuciłam mu ręce na szyję oczekując buziaka, ale zamiast tego zostałam odepchnięta.

- Masz zamiar śmiać się z moich zakupów na dzień dobry? Pf! Wypraszam sobie, to ty ciągle odliczasz dni do grudnia. Chciałem zrobić ci niespodziankę i udekorować salon, to dlatego dzisiaj jestem wcześniej. - powiedział z pełną powagą

Jesteśmy razem od dwóch lat i mogę śmiało powiedzieć że Ash to najbardziej anty-świąteczny człowiek jaki tylko istnieje. Nigdy nie spodziewałabym się po nim że sam będzie chciał dekorować nasz przytulny dom na święta. Przyznaje, że moje wewnętrzne dziecko skacze teraz z radości. Przez chwilę zapominam o pieczeniu ciastek, chwytam za siatki z ozdobami i biegnę do salonu. Siadam na podłogę i rozkładam wszystko co mój najlepszy chłopak na świecie kupił. Zauważam ogromną ilość lampek na baterie, łańcuchy choinkowe i zestawy śmiesznych bombek. Moją uwagę przyciąga bombka w kształcie koszulki Messiego. Odwracam się i szukam wzrokiem Ashtona. Chciałabym zapytać dlaczego akurat Messi będzie wisiał na naszej choince. 

- No co się tak gapisz? Ja kupiłem to ja zdecydowałem. Choinka w motyw piłkarzy będzie idealna. - Odzywa się kiedy to już go znajduję.

- Przecież nic nie mówię! Po prostu zastanawiałam się dlaczego akurat on. - Mówię śmiejąc się na cały dom.

Szperam dalej w siatkach które przywiózł ze sklepu, znajduję coraz więcej bombek w motywie piłkarzy. Jedna nawet przedstawia puchar mistrzostw świata, a inna piłkę. Wstaję i zabieram lampki. Podchodzę do okna aby powiesić je na firany kiedy nagle coś chwyta mnie pod pachami i czuje jak moje stopy odrywają się od ziemi. Odruchowo zaczynam się szarpać. Uspokajam się kiedy widzę że to tylko Ash wynosi mnie do kuchni.

- Czy ty oszalałeś? Prawie dostałam zawału! - Krzyczę będąc nadal delikatnie w szoku.

- Obiecałaś mi pieczenie ciasteczek! Przecież nie pozwolę ci stroić dom kiedy to obietnica nie została spełniona - Ashton śmieje się ze mnie tak głośno że mam ochotę mu przywalić.

Zamiast wyżyć się na moim ukochanym podchodzę do blatu na którym wyłożyłam wcześniej przedmioty. Siadam na nim i krzyżuję ręce. Z pełną powagą patrzę na Ash'a i mówię:

- Więc gotuj. Musisz zrobić najpierw masę na brownie. Wszystkie składniki są a przepis leży na szafce. - Mój głos jest stanowczy mimo że robię sobie z niego jaja. 

On zamiast zająć się robotą patrzy na mnie podejrzliwie. Sama nie wiem co ma w głowie. Odwracam się w stronę okna i udaję obrażoną choć wcale nie mam do tego podstawy. Uwielbiam się z nim droczyć przy gotowaniu, wygląda wtedy strasznie słodko. Wpatruje się w widoki za szybą. Mam ochotę odwrócić głowę, ale jednak tego nie robię. Siedzę tak dość długo. Nadal udaję naburmuszoną księżniczkę, nie wychodzę z roli ani na moment. Nagle czuję ciepło blisko mnie, wiedziałam że to na niego podziała. 

- Jak mam się skupić na gotowaniu głupich ciasteczek kiedy wpatrują się we mnie twoje zielone oczy? I jak mam się skupić na gotowaniu głupich ciasteczek kiedy machasz swoimi pięknymi, złotymi włosami?

Czuję jak muska moją rękę a już po chwili policzek. Nie ustępuję jednak, nadal się nie odzywam i udaję że park pod naszym blokiem jest nieziemsko interesujący. Jednak on chwyta mnie za twarz i zwraca w swoją stronę tak abym była zmuszona na niego patrzeć, na jego cudowne czekoladowe oczy. Wybucham śmiechem, ponieważ nie zniosę dłużej jego miny. Jest fatalny jeśli chodzi o bycie poważnym, za każdym razem mięknę. 

- Więc tak się bawimy? Niech będzie. - wypowiada te słowa z dziwną intencją. Zaczynam się bać co chce zrobić.

Znowu chwyta mnie i ściąga z blatu. Zanosi mnie do pokoju i rzuca na łóżko. Czuje jego wargi na moich wargach. Ash to chłopak który podczas pocałunków zabiera Cię w inne miejsce. Czujesz się najbezpieczniej na świecie w jego objęciach, kiedy czuje jego ciepło i wargi na swoich. To piękne uczucie, rozkoszuje się nim w pełni. W pełni do chwili kiedy słyszymy alarm przeciwpożarowy dobiegający z kuchni.

- Ty idioto czy naprawdę wstawiłeś ciastka do piekarnika i o nich zapomniałeś?! -  Wrzeszczę na niego i biegnę do kuchni.

Ash biegnie zaraz za mną, mruczy coś pod nosem na mój temat ale go nie słucham. Wpadam do kuchni i widzę ogień który jest przy piekarniku. Muszę zadzwonić na straż pożarną. 

- Zamknij okna, ja dzwonię po straż. - mówię to kiedy znowu biegnę do sypialni po mój telefon. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 23, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The IcebergOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz