Nie wiem czy pamiętacie, ale w ubiegłych latach jako wspaniały kronikarz dokumentowałam celebrowanie przez zjebane rp świąt i sylwestra, i w tym roku nie będzie inaczej.
Zacznijmy jednak od noworocznego poranka.
Stary dziad Sawasz wstał około godziny 12. Zgonował przez ostatnie 8h przynajmniej. Obudziły go jednak promienie słońca świecące mu w spuchnięte od kaca oczy. Z racji sędziwego wieku Sawciu postanowił wtedy jeszcze wrócić do spania pod drzwiami do domu w którym ekipa się znajdowała.
W tym samym czasie reszta towarzystwa dopiero przewracała się z boku na bok, nie spodziewając się głośnej pobudki jakiej zafundował im czyiś telefon. Punktualnie o 12:22 z głośnika ryknął ważny komunikat - Córka mi zmarła.
Niezbyt szczęśliwa z pobudki Ogur podzieliła się z resztą towarzystwa myślą, czy aby napewno papież nie był czyjąś córką. Andy, który jako jedyny był w jakkolwiek zdatnym do życia stanie, mianował więc papieża Benedykta TransPapieżem.
Andy był też jedynym domownikiem, który już wstał. Lampił się więc na zgonujących na podłodze przyjaciół w akompaniamencie wspaniałej twórczości Kukiego.
Ruż otworzyła oczy. Jej twarz wyrażała zmęczenie życiem... czyli nic nowego. W każdym razie córka Krzycha postanowiła podnieść się, co jednak było uniemożliwione przez kogoś, ktl na niej leżał. Zbulwersowana zrzuciła z siebie Huberta który wydarł się wniebogłosy po tak bliskim spotkaniu z podłogą.
Nela była również jedną z niewielu osób które nie umierały na podłodze czy gdziekolwiek indziej. Również Adam siedział przy stole i radośnie pił herbatkę wraz z Danielem, Kalani oraz Aphe.
Mefa oraz Szczur były osobami którym udało się zająć wygodne miejsca na rozpierdalającej się kanapie w tej wynajętej za piątka melinie. Zula za to nadal tuliła poduszkę pod stołem.
Kaśka większość nocy spędziła z Sawaszem i cardboard Wuwuwu, dlatego też spała teraz wraz z nim zaraz obok drzwi.
Poprzednia noc była dosyć interesującym przeżyciem dla wszystkich obecnych w tym burdelu. Jedynie kac oraz świadomość, że następny dzień przynosi powrót do pracy i szkoly psuła dobry nastrój grupy.
Wpuścili Sawasza z powrotem do domu - nikt, łącznie z samym Sawciem, nie pamiętał dlaczego wylądował na dworze - i postanowili nafaszerować się kawą, tabletkami oraz elektrolitami. Każdy zjadł po suchej bułce, i jedyne co zostało to posprzątać. Odłożyli to jednak na później.
Waarto powrócić do dnia 24 grudnia i zaznaczyć, że tegoroczna wigilia nie była pozbawiona się zawodów sumo - wygrał Hubert. Sawah i Ruż nie mieli już powodów do rewanżu. Zakończyła się wojna - Lennon byłby dumny.
Oprócz tego jednak wszystko odbyło się bez zbędnych ekscesów - okres świąteczny był zdecydowanie udany. Wszyscy spędzili razem przyjemny czas, i miejmy nadzieję, że kolejny rok przyniesie im jeszcze więcej dobrej zabawy.
A TERAZ ZAPRASZAMY NA EKSKLUZYWNY POKAZ GREEN GAY - WAKACJE --------->