Meet me in a Snowy Night Rozdział I

36 2 1
                                    

Teodorze wstawaj!
Obudził mnie nagły wrzask po tym jak ustawiłem już z dziesiątą drzemkę na moim telefonie.
Miałem z powrotem zasnąć, kiedy znowu usłyszałem wołanie z dołu.
-Daj mi spać kobieto! -wrzasnąłem sfrustrowany tym, że ktoś mnie budzi.
Najbardziej czego nienawidzę na całym świecie to wstawanie o bladym świcie. Ale jak słychać są osoby, które nie mają z tym najmniejszego problemu.
W końcu jak wstałem z łóżka i zszedłem na dół okazało się, że już na dole czeka na mnie Amelka.Bawiła się akurat właśnie z moim golden retriwerem, którego wybłagałem na moje dziesiąte urodziny. Prosiłem rodziców o niego od kilku miesięcy, aż w końcu się zgodzili i postanowili mnie zabrać w urodziny na farmę, gdzie akurat było sporo szczeniaków. Dużo podbiegło od razu do mnie, lecz ja wybrałem tego, który stał z tyłu za całą gromadką. Od tego momentu jesteśmy nierozłącznymi przyjaciółmi nie licząc Amelki.
Jest to moja najlepsza przyjaciółka, z którą znam się od dziecka. Amelka mieszka naprzeciwko mojego domu. Chodziliśmy razem do przedszkola a nasi rodzice się przyjaźnią od czasów liceum więc zostaliśmy wychowani ciągle spędzając razem czas. Nawet mieliśmy naszą bazę na drzewie, która jest w moim ogrodzie po dziś dzień. Spędzaliśmy tak każde nasze wolne popołudnie, a teraz tylko w ważnych sprawach robimy tam narady. Domek stał się trochę za mały na nas dwoje jak już dorośliśmy, ale dalej jakoś się tam mieścimy. Ostatni raz byliśmy tam, gdzie wyznałem jej jakiej jestem orientacji i że lubię chłopaków jak i dziewczyny. Pomogła mi powiedzieć o tym rodzicom i chroniła mnie jak ktoś chciał mi z tego powodu przyłożyć w podstawówce. Była w tym czasie dla mnie ogromną podporą nawet nie tylko wtedy. Zawsze mogę na nią liczyć jest najlepszą przyjaciółką jaką mogłem mieć.

-Hejka, co ty tak wcześnie tutaj robisz? - powiedziałem do niej próbując się przebudzić.
Obejrzała mnie swoim ostrym wzrokiem zaczęła od mojej piżamy i zatrzymała się na moich kapciach w renifery.

-Powinieneś już być dawno gotowy do szkoły! Zaraz autobus nam odjedzie, jeśli szybko się nie ogarniesz! Dalej głaskając psiaka za uszkiem.

-Przecież mamy jeszcze czas jest dopiero szustą rano.

-Gamoniu -pacnęła go w głowę, aby się obudził.
- Mamy już siódmą więc masz niecałe pół godziny do autobusu! Takie plusy mieszkania z dala od centrum miasta wypowiedziała szeptem.

-Dobrze, że zaraz przerwa świąteczna, bo już nie wytrzymam takiego wczesnego wstawania -powiedziałem do niej przeciągając się.

-No już zbieraj się! Tylko ubierz się ciepło jest dziś chłodno na dworze.

-Tak jest mamo! - poszedłem ospałym ruchem do swojego pokoju po schodach, które dla niego dłużyły się bezgranicznie w tamtym czasie.

Założyłem ciuchy, które naszykowałem już wczoraj wieczorem na dziś był to czarny golf i beżowe spodnie materiałowe. Wziąłem plecak z fotela przy biurku i szybko ogarnąłem moje włosy przed lustrem w korytarzu. Amelka czekała już na mnie z moim ulubionym beżowym płaszczem.

-Dzięki-powiedziałem biorąc go od niej. Powinien kupić już nowy, bo było po nim widać, że nie jest pierwszej świeżości, ale nie umiałem się z nim rozstać.

-Spoko- jednocześnie podając mi klucze do domu, których właśnie zaczynałem szukać w kieszeniach.

-Jak ty mnie dobrze znasz- powiedziałem do niej z lekkim uśmiechem.

Jak wychodziliśmy z domu było jeszcze ciemno. Za rogu pojechała śmieciarka, która nie dawała mi litości w każde wakacje zawsze tej porze mnie budziła, jak przyjeżdżali nie było dnia abym się wyspał, kiedy był odbiór śmieci. W końcu doszliśmy do głównej ulicy, z której miał odjechać autobus więc zwolniliśmy tępo. Właśnie jak dochodziliśmy do przystanku nagle autobus zjawił się z znikąd i zaczęli ludzie wsiadać i wtedy szybko przyspieszyliśmy. Udało nam się dobiec do niego w ostatniej chwili. Jeszcze jedna sekunda więcej i by odjechał bez nas. Z tyłu zostały akurat dwa wolne miejsca siedzące przez co mogłem sobie pozwolić na lekką drzemkę na ramieniu Amelki, która najwidoczniej nie miała nic przeciwko temu. Czasami budziły mnie wstrząsy wynikające z dziur na drodze, która nie była remontowana od kilku dobrych lat. Dzięki temu, że zdążyliśmy na ten autobus mieliśmy jeszcze trochę czasu, aby wskoczyć na szybkie śniadanie do naszej ulubionej kawiarni, ponieważ nie zdążyłem zjeść śniadania w domu a też nic nie wziąłem na drogę więc umierałem już z głodu. Podróż autobusem szybko minęła i sam nie wiem, kiedy znaleźliśmy się w centrum miasta. Szliśmy wzdłuż ulicy po chodniku, na który zaczął prószyć śnieg i powoli zaczynał znikać pod warstwą białego puchu. O tej godzinie znad budynków zaczęły dopiero co przebijać promienie słońca, który zaczął się budzić. W jego blasku przepięknie odbijały się płatki śniegu. Właśnie przed nami wyłonił się budynek z celem naszej podróży. Nad wejściem widnieje neonowe logo i przytulna aranżacja w oknie wystawowym. Wchodząc do lokalu powitał nas piękny zapach świeżo mielonej kawy i ciastek korzennych jakie w tym okresie oferowali wraz z rozgrzewającą i jakże aromatyczną herbatą. W lokalu akurat leciał klasyk ,,Last Christmas", który dawał taki cudowny klimat i nigdy mi się nie znudził nawet gdy słyszałem go już chyba z tysięczny raz. Na wejściu powitała nas blond baristka z promiennym uśmiechem. Moją uwagę przykuły rozwieszone lampki i na ladzie mała podobizna Rudolfa z czerwonym i w dodatku świecącym nosem na jego widok aż się uśmiechnąłem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 13, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Meet me in a Snowy Night Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz